Katie
- Patrz! Ktoś podjeżdża! – krzyknęła mi nagle do ucha Leila.
-Widzę! To nie musi być Lou, każdy w tym mieście ma auto.- oburknęłam, siedziałyśmy pod blokiem Gab już trzecią godzinę. Miałam dość. Wiedziałam, że on nie przyjedzie i nie robiłam już sobie nadziei, ale jak się Leila uprze to nie masz wyboru.
-No, ale mówię ci, tym razem to będzie on.
-Tak, w poprzednich 120 autach też jechał on. Ale popatrz! Nadal go tu nie ma, ale z niego zgrywus. Louis jesteś tu?! Halo, nie widzę cię! – zaczęłam krzyczeć jak jakaś nienormalna. Kończyła mi się cierpliwość do siedzenia na dworze.
- Jestem, nie krzycz tak! Pobudzicie sąsiadów! – nie mogłam uwierzyć własnym oczom, przede mną stał, nikt inny, jak sam Louis Tomlinson. Nie zauważyłam, kiedy stanęło przy nim jeszcze 4 chłopaków. Claudia miała rację, są przystojni. Jeden dziwnie kręcił się i chodził w tą i spowrotem. I był booski.
- Ekhm. Louis. Może nas przedstawisz – usłyszałam cichy szept przystojnego kolesia w jasnych loczkach. Spojrzałam się na Leile, ale ona patrzyła nich, jakby objawił jej się Bóg, czułam, że zaraz zacznie krzyczeć. I miałam rację.
-O MÓJ BOŻE! To jest One Direction. O żesz o japierdziele. Trzymajcie mnie, bo zaraz zemdleje. – Nie spodziewałam się po niej takiego ataku na widok normalnych, no może i bardzo przystojnych, chłopaków.
- Leila, nie rób sobie siary, proszę! – jak na zawołanie uspokoiła się i flirtująco uśmiechnęła się do blondyna.
- Dziewczyny, to jest Liam – wskazał na chłopaka, który nalegał na przedstawienie nas sobie – Harry- chłopak, który tańczy- chce mu się siku, nie zwracajcie na niego uwagi. – Leila zaczęła się chichrać – Zayn – przystojny szatyn z brązowymi oczami boskim uśmiechem – no i Niall – wskazał na blondyna, który czuł się chyba nieco skrępowany wzrokiem Leili.
- Cześć – odpowiedziałam. Bo Leila chyba nie dałaby rady. Ja jestem Katie a to jest Leila. I sorki za nią, nigdy nie poznała nikogo tak przystojnego.
-Heej! – krzyknęła nagle Leila – Właśnie, że poznałam.
- Harry, Gab mieszka pod 18 wejdź i ładnie się przywitaj, a dopiero później możesz skorzystać. później pojedziemy do hotelu. Nie zrób im burdelu w łazience. Okej ? – zapytał jeszcze Louis, ale Harry był już przy klatce i dzwonił na domofon.
Claudia
Usłyszałam pukanie do drzwi. Nie chciałam nikogo teraz widzieć, ani z nikim rozmawiać. Postanowiłam się w ogóle nie odzywać, może wtedy odejdzie.
- Wiem, że udajesz, że cię nie ma, ale to przestało działać już wieki temu. – usłyszałam głos Roxane.
- Wejdź i zamknij drzwi – powiedziałam cicho, miałam nadzieję, ze nie usłyszy, ale ona weszła i zamknęła drzwi na klucz.
- Nie mogłaś udawać, że dogadujesz się z matką? Wiesz jakie to dla niej ważne.
- Śmieszna jesteś. Najlepiej daj sobie spokój, wiesz, że nie zacznę jej szanować. Za bardzo mnie zraniła. Może i mnie urodziła, ale prawdziwa matka nigdy by cię nie oddała.
- A co zrobisz jak tata odejdzie? Wiesz, że jest chory. Wyprowadzisz się ?
-Może – mój tata choruje, ma białaczkę. Dowiedziałam się o tym 2 miesiące temu. Ojciec chce udawać, że wszystko jest z nim okej, w pracy nikomu nie powiedział, że jest chory i dlatego przenieśli go tutaj. Nawet rozmowa z nim nie pomaga. On sądzi, że skoro Bóg zesłał na niego chorobę, to znaczy, że pragnie mieć go u swego boku, ale ten Bóg nie pomyślał o mnie i o mojej siostrze, my też potrzebujemy go mieć przy sobie.
- Gdzie się wyprowadzisz ? Powiedz mi gdzie? Nie znasz tu nikogo a ciotka mieszka na drugim końcu kraju. Wiem, że jest ci z tym źle, że tata nie słucha poleceń lekarzy, ale nic na to nie poradzisz. Przecież próbowałyśmy. Rozmawiałyśmy i brałyśmy na litość. Ale to jest jego decyzja.
- Proszę cię Roxane, zostaw mnie w spokoju. Ty też jesteś dobra w ranieniu ludzi, więc nie udawaj teraz takiej milutkiej. – nie chciałam być nie miła, w sumie nigdy nie byłam. Zawsze dobrze się dogadywałyśmy, ale koszmar zaczął się, kiedy tata powiedział nam o swojej chorobie. W szkole udawałam, że wszystko jest w porządku, że wcale nie płaczę po nocach. Wszystko tuszuje makijaż.
- Chciałam ci pomóc, ale skoro nawet ode mnie pomocy nie chcesz, to proszę bardzo. Męcz się sama. – i wyszła, przez cały dzień, więcej jej nie zobaczyłam. Przesiedziałam resztę dnia sama w pokoju, patrząc się w ścianę.
DWA DNI PÓŹNIEJ
Niall
Postanowiłem porozmawiać z Louisem, do tej pory nie odzywaliśmy się do siebie. Z resztą rzadko go widziałem. Omijał mnie, w sumie to nie dziwie mu się.
- Louis! Chodź na chwilę. – poszedłem do pokoju Zayna i Harryego, w którym Louis przesiadywał całymi dniami i zawołałem go.
-Czego chcesz ? – 5 minut później usłyszałem, niezbyt miły ton Louisa
- No nie wiem, może pogadać. Omijasz mnie, a ja chcę się dowiedzieć dlaczego? Dlaczego tak emocjonalnie podszedłeś do sprawy Claudii, przecież nawet jej nie znasz.
- Naprawdę chcesz wiedzieć, czy znowu robisz sobie jaja i tym razem chcesz zranić mnie?
-Chcę po prostu wiedzieć.. – mówiłem szczerze od dwóch dni męczyło mnie pytanie: Dlaczego się tak wściekł?
- Trzy lata temu byłem z taką jedną dziewczyną. Była cudowna. Mądra, wyrozumiała, godna zaufania i wrażliwa. – chciałem się zapytać, czy była ładna, ale nie miałem ochoty oberwać za to, ze mu przerywam. – Byliśmy ze sobą 2 lata, myślałem, że ją kocham, ale nigdy nie zaznałem tego uczucia i nie mogłem jej tego powiedzieć, dopóki nie byłbym pewny. Nie chciałem jej zranić – popatrzył się na mnie wymownie, ale kontynuował. - Czułem, że Aline jest wyjątkowa. Miło spędzaliśmy czas, byliśmy idealnie dobrani. Przynajmniej dopóki nie dowiedziałem się, że ona postanawia wyjechać i, że cały rok czekała, aż jej powiem co czuje. Odjechała zostawiając mnie samego i załamanego. Chciałem wtedy odebrać sobie życie. Nawet się nie pożegnała – nigdy nie widziałem Louisa płaczącego, widok był masakryczny. Przez niego dostałem wyrzutów sumienia z powodu Claudii. Dopiero teraz zrozumiałem co ona przeżywała. – Tak strasznie za nią tęskniłem. Przez cały rok nie spojrzałem na żadną dziewczynę, w ten sposób, jakim patrzyłem na nią. Po jej wyjeździe zrozumiałem, że tak naprawdę jej nie kochałem. Tak wiem, to wszystko jest dziwne i zamotane, ale prawdziwe. Tęskniłem za dziewczyną, która była dla mnie tylko ważna. Nie patrzyłem tak na żadną inną dziewczynę, do momentu, kiedy poznałem Katie– przerwałem mu.
-To ta ruda spod bloku Gabrielli ? – była naprawdę ładna, ale on przecież jej nie zna – przecież ty nawet jej dobrze nie znasz.
- Może i nie, ale kiedy pierwszy raz ją zobaczyłem poczułem coś takiego, czego nigdy nie czułem na widok Aline. To jest takie dziwne ciepło w środku.. – dokładnie znałem to uczucie. Tak samo się czułem patrząc na Claudię. – Dlatego tak ostro zareagowałem. Może i trochę za ostro. Przepraszam, tylko po prostu przypomniała mi się ta historia z Aline.
- Ale dlaczego się z nią nie kontaktowałeś? Przecież mówiłeś, ze ci na niej zależy.
- Myślisz, że nie próbowałem? I to ile razy, ale ona tak jakby nigdy nic między nami nie było, zmieniła numer telefonu i nie zostawiła, żadnej wiadomości. Tak jakby umarła, tylko, że wiem, ze żyje. I to jest właśnie to. Wiem, że gdzieś tam jest, ale nawet nie wiem co u niej słychać, czy nie choruje i czy jest szczęśliwa. Czasami, kiedy kładę się spać, myślę jakby wyglądała moja przyszłość, gdybym wtedy powiedział jej, że ją kocham. No.. i oto cała moja historia. Sory stary, za tą akcję na lotnisku.
- To ja powinienem przeprosić. Tylko nie ciebie, ale Claudię. Masz jej numer telefonu czy coś ? A tak właściwie to dlaczego wtedy pod blokiem Gabrielli, nie porozmawiałeś z nią sam na sam, ona na ciebie czekała.
- Nie, nie wydaje mi się. Pewnie tylko przechodziła i się wygłupiała. – zobaczyłem, że jest mu naprawdę smutno.
- Ubieraj się! Wychodzimy. Ja wołam chłopaków, a ty się ubieraj.
-Ekhm.. Niall.
-Co?
- Na twoim miejscu też bym się ubrał. – Louis zaczął się śmiać. Wtedy sobie przypomniałem, że mam na sobie tylko bokserki i jakąś starą koszulkę. – Fajne bokserki ! – usłyszałem jeszcze za sobą, wymykając się do łazienki.
- Nie śmiej się, to prezent od mamy.
- Sorki, ja idę po chłopaków, a ty się spokojnie ubierz! Spotykamy się za 10 minut przy wyjściu z hotelu.! – zawołał jeszcze i trzasnął drzwiami, co miał już w nawyku. Nawet wtedy, kiedy próbowaliśmy się po cichu wymknąć z imprezy, Lou tak mocno trzasnął drzwiami, że wszyscy zwrócili się w naszą stronę i zaczęli się śmiać. Wiedzieli, że to my wyszliśmy. Woleliśmy już więcej, nie chodzić na takie eleganckie imprezy. Na to wspomnienie, zrobiło mi się jakoś weselej. W końcu odzyskałem mojego przyjaciela.
Gabriella
Nareszcie piątek, nasza przedostatnia lekcja. Dzisiaj miała wracać Natalie i miała przyjść do szkoły, ale ja ją znałam. Wiedziałam, że nie przyjdzie. Z rozmyślań wybudziło mnie pukanie do drzwi i mocne szarpnięcie. W drzwiach stanęła opalona Natalie. Nie zwracając uwagi na nauczycielkę rzuciłam się w jej ramiona. Tak dawno się nie widziałyśmy. Zaczęłam płakać. Była moją przyjaciółką od dzieciństwa. Przyjaźniłyśmy się we trójkę: ja, Natalie i Katie. Usłyszałam jej szept przy uchu:
- Gab, daj spokój. Makijaż ci się rozmaże. – Ale ja nie mogłam przestać płakać. –Beksa – usłyszałam jeszcze i poczułam, że Natalie chyba zaraz mi złamie żebra tym swoim uściskiem.
-A ty jak zwykle. Zero delikatności – powiedziałam i zaczęłyśmy się śmiać.
- Dobra dziewczęta. Koniec tego cyrku. Witamy cię Natalie. Dziękujemy, że zdołałaś przyjść w końcu na lekcje.
- Łał, pani nadal używa tej starej metody. Sarkazm, to naprawdę dobra broń, tylko szkoda, że nie udolnie pani jej używa. – nic się nie zmieniła. Nadal jest opryskliwa i wredna, ale za to ją kochałam.
Comingway – nasza nauczycielka od francuskiego – zrobiła się czerwona na twarzy i warknęła na Natalie:
- Niezłe rozpoczęcie pani Spiker. Siadaj na swoje miejsce. – szarpnęłam ją mocno za rękę w stronę mojej ławki, wiedziałam, ze na tym się nie skończy.
- Proszę cię, zignoruj ją. – powiedziałam do Natalie, bo jeśli by coś teraz powiedziała, wylądowałaby u dyrektorki.
-Specjalnie dla ciebie, tym razem nic nie powiem, ale następnym razem niech się pilnuje.
Zaczęłam się śmiać. Natalie tak słodko wyglądała, kiedy się wściekała.
- Siadaj, trzymam ci miejsce od początku roku. – uśmiechnęłam się do niej i podeszłyśmy do ławki. Do końca lekcji Natalie mierzyła tym swoim mrożącym krew w żyłach wzrokiem, a Comingway cały czas się peszyła. Zapowiadał się wspaniały dzień.
no to teraz 11 <3
OdpowiedzUsuńOu. Louis i jego historia :( Albo w ogóle odwalający chłopcy... ;3 Świetny rozdział :) [help-me-see]
OdpowiedzUsuńtak, czekamy na 11 :)
OdpowiedzUsuńfoch. :C ale mi się podobałoo tak ogólnie rzecz biorąc prawie się posikałam bo tak mi się ryjo cieszył love <33
OdpowiedzUsuń11 11 11 11 11 11 11 11 11 !
OdpowiedzUsuń11 11 11 11 11 11 11 11 11 ! < ;
OdpowiedzUsuń11 11 11 11 11 11 11 11 11 ! < ;11 11 11 11 11 11 11 11 11 ! < ;11 11 11 11 11 11 11 11 11 ! < ;11 11 11 11 11 11 11 11 11 ! < ;11 11 11 11 11 11 11 11 11 ! < ;11 11 11 11 11 11 11 11 11 ! < ;11 11 11 11 11 11 11 11 11 ! < ;11 11 11 11 11 11 11 11 11 ! < ;11 11 11 11 11 11 11 11 11 ! < ;11 11 11 11 11 11 11 11 11 ! < ;11 11 11 11 11 11 11 11 11 ! < ;11 11 11 11 11 11 11 11 11 ! < ;11 11 11 11 11 11 11 11 11 ! < ;11 11 11 11 11 11 11 11 11 ! < ;11 11 11 11 11 11 11 11 11 ! < ;11 11 11 11 11 11 11 11 11 ! < ;11 11 11 11 11 11 11 11 11 ! < ;11 11 11 11 11 11 11 11 11 ! < ;11 11 11 11 11 11 11 11 11 ! < ;11 11 11 11 11 11 11 11 11 ! < ;11 11 11 11 11 11 11 11 11 ! < ;11 11 11 11 11 11 11 11 11 ! < ;11 11 11 11 11 11 11 11 11 ! < ;11 11 11 11 11 11 11 11 11 ! < ;11 11 11 11 11 11 11 11 11 ! < ;11 11 11 11 11 11 11 11 11 ! < ;11 11 11 11 11 11 11 11 11 ! < ;11 11 11 11 11 11 11 11 11 ! < ;11 11 11 11 11 11 11 11 11 ! < ;11 11 11 11 11 11 11 11 11 ! < ;11 11 11 11 11 11 11 11 11 ! < ;11 11 11 11 11 11 11 11 11 ! < ;11 11 11 11 11 11 11 11 11 ! < ;11 11 11 11 11 11 11 11 11 ! < ;11 11 11 11 11 11 11 11 11 ! < ;
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział;p
OdpowiedzUsuń