wtorek, 27 grudnia 2011

Siedemnaście.


Gabriella
- Palant – powiedziałam sama do siebie i poszłam stronę szpitala. Potrzebowałam chwili spokoju, ale najwidoczniej nie jest mi ona dana. Bolała mnie ta część głowy, skąd Aline wyrwała mi włosy. Postąpiłam chyba trochę za ostro. W sumie to Louisa sprawa czy chcę łatwą dziewczynę, czy dziewczynę, która go kocha i szanuje. Żal mi było tylko Katie, która, gdy się dowie,  znowu straci chęci do życia.
- Gab ! Zaczekaj chwilę ! – usłyszałam za sobą czyjś głos. Na pewno nie był to głos Louisa. Odwróciłam się i moim oczom ukazał się Liam. – No nareszcie! Gonię cię od pięciu minut. Gdzie się tak spieszysz ? – przytuliłam się do niego, nie odpowiadając i zaczęłam płakać. Ostatnio cały czas to robiłam. Liam nie zapytał się nawet co się stało, tylko objął mnie i powiedział :
- Wszystko się dobrze skończy. Tak jak zawsze. Po prostu trzeba wierzyć, a można osiągnąć wszystko. . .  – nie pozwoliłam mu dokończyć, bo wiedziałam, że to wszystko to kłamstwa. Moje życie nie ma już sensu, nie mogę nawet o tym porozmawiać z Louisem.
- Cristian może nie przeżyć, a ty mi wyjeżdżasz z ‘będzie dobrze’ ?! – krzyknęłam na niego. Nie chciałam tego, ale co się stało to się nie odstanie.
-  Gabi! Spokojnie. Pamiętaj tylko o tym, że trzeba wierzyć. Jeśli ty przestaniesz wierzyć, w to co jest prawdziwe, on też przestanie.
- Tyle, że ON mnie nie słyszy. Jest w śpiączce. Miał operację… i lekarze powiedzieli, że szanse na przeżycie są małe.
- Przykro mi, ale teraz zamiast chodzić bez celu, powinnaś przy nim być i go wspierać. Nawet gdy może cię nie słyszy, on czuje, że przy nim jesteś. Więc idź do niego – powiedział Liam i uśmiechnął się do mnie, a ja podziękowałam mu i wsiadłam do taksówki, która ni stąd ni zowąd stanęła obok nas.


Niall
- Przepraszam. – usłyszałem głos Claudii. – Przepraszam, że ci nie wierzyłam od samego początku. Roxane powiedziała, że już mnie nie kochasz i wolisz karierę ode mnie.
Nie mogłem jej pozwolić dalej mówić. Za bardzo bolało. Odsunąłem ją od siebie i powiedziałem.
- Ja jej kazałem tak powiedzieć. – Poczułem jej dłoń na swoim policzku. Delikatnie muskała palcami kość policzkową.
- Ale teraz, kiedy wszystko wiem, może być tak jak dawniej. Wszystko będzie dobrze.
- Nie Claudia. Nie mogę. Jest mi cholernie trudno patrzeć na ciebie, w taki sposób, jakby nigdy nic między nami nie było, ale nie mam wyboru. Nie mogę pozwolić, aby Roxane opublikowała tą taśmę. To zniszczyłoby i nas, i zespół.- tym razem poczułem mocne plaśnięcie na moim policzku. To była dłoń Claudii. Policzek mi pulsował z bólu, a Claudia rozmasowywała sobie dłoń.
- Wiem. Zasłużyłem sobie i nie mam pretensji za to co zrobiłaś.
- Ty nie masz pretensji ?! – krzyknęła Claudia z drwiną w głosie – Proszę cię, bez takich gadek. ‘ Kocham cię, ale niestety nie możemy być razem’, lepiej zniosłabym, gdybyś powiedział, że mnie szczerze nienawidzisz ! Nie musiałabym codziennie wstawać z nadzieją, ze może jeszcze kiedyś nam wyjdzie, bo wtedy wiedziałabym, że ty nawet nie chcesz mnie znać, więc. Albo mnie kochasz i jesteś ze mną pomimo wszystkiego albo mnie nienawidzisz i odchodzisz bez słowa. – nie miałem wyboru. Odwróciłem się w stronę auta i wsiadłem do środka. Usłyszałem jeszcze jak kamień uderza w bok auta i odjechałem. Nienawidziłem siebie, za to, że nie umiem przeciwstawić się Roxane. Że ona niszczy wszystko co jest dla mnie ważne. Ona nie niszczy tylko mnie. Ona niszczy wszystko co spotka na swojej drodze.


 __________________________
Sorki za długość <3
Obiecuję, że 18 będzie dłuższa (:

4 komentarze:

  1. Głupia Roxane ; / Niall powinien być z Claudią, ale ta głupia taśma.. Rozdział mi się podoba :* [help-me-see]

    OdpowiedzUsuń
  2. fajnie fajnie :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju wpadłam na twój blog i bardzo mi się podoba...czekam na kolejny rozdział !!! :)

    OdpowiedzUsuń