niedziela, 15 stycznia 2012

Dwadzieścia cztery.

Louis
Postanowiłem, że nie pojadę do Aline. Wsiadłem do auta i jeździłem bez celu przez około 20 minut. Jutro wyjeżdżamy w trasę, a ja nawet nie mogę pożegnać się z Katie, bo ona nie chce mnie znać. Nie zauważyłem, kiedy znalazłem się pod szpitalem. Naszła mnie ochota na porozmawianie z kimś, kto mnie nie obrazi ani nawet nie wyrazi opinii na mój temat. Miałem ochotę porozmawiać z Cristianem. Wysiadłem z auta i poszedłem w stronę głównego wejścia, przy którym spacerowali zmęczeni staruszkowie i rozbrykani nastolatkowie. Zastanowiłem się, ile w życiu przeszli ci starsi ludzie i ile stracili. I dlaczego są w szpitalu. Kiedy chciałem wejść do szpitala, usłyszałem czyjś zmarnowany głos:
- Chłopcze! Podejdź na chwilkę.
Kiedy podszedłem bliżej zobaczyłem, że wołał mnie jakiś staruszek, który trzymał coś mocno w ręce. Usiadłem obok na ławce, a mężczyzna powiedział:
- Widzę, że coś cię trapi. Bliska osoba jest w szpitalu ?
- Nie, po prostu, życie mi się  wali. Dziewczyna mnie nienawidzi, a ja nawet nie mam z kim porozmawiać. – nie miałem pojęcia, dlaczego to wszystko mówię temu staruszkowi, którego w życiu nie widziałem. I pewnie nigdy już nie zobaczę.
- Zawsze może być gorzej i pamiętaj o tym, a teraz opowiedz mi co cię dokładnie trapi.
Nie wiem dlaczego, ale opowiedziałem mu wszystko. Powiedziałem mu nawet rzeczy, o których nie wiedzieli moi przyjaciele.
- Ale kocham ją i nie zostawię jej nigdy. – skończyłem swoją opowieść tymi słowami, a staruszek uśmiechnął się do mnie i powiedział słowa, które zapamiętam na zawsze.
- Czasami miłość rani, ale nie jest to powód, żeby odpuścić. Ja to zrobiłem i bardzo tego żałuję. Żona mnie zostawiła, kiedy miałem 60 lat. Uciekła. Sam do tej pory nie wiem, dlaczego. Zostawiła mnie, a ja za nią nie poszedłem. Jest to największy błąd jaki w życiu popełniłem. A ty chłopcze, nigdy tego nie zrób. Cokolwiek powiedziałeś lub jej zrobiłeś, idź i to napraw.
- Ale jeśli nie da się tego naprawić ?
Staruszek uśmiechnął się do mnie i otworzył rękę, w której do tej chwili trzymał jakiś przedmiot.
- Wiesz co to jest ? – pokiwałem potakująco głową i powiedziałem.
- Naszyjnik
- Ale nie jest to zwykły naszyjnik. Zostawiła mi go moja żona, kiedy odjeżdżała i powiedziała, żeby to przypominało mi o niej. Kiedy otworzyłem go 20 lat temu. Zobaczyłem, że w środku jest karteczka poskładana kilka razy. Do tej pory jej nie otworzyłem. Nie wiem co jest w niej napisane, ale boję się. Boję się, że to co jest w tej kartce, może do końca mojego smutnego życia mnie dręczyć. A wiesz co teraz z tym naszyjnikiem zrobię ? Dam go tobie, żeby przypominał ci o staruszku, który dał ci dobrą radę. Żebyś o mnie nie zapomniał.
-A nie ma pan rodziny, której może pan to podarować ? – spytałem. Nie chciałem przyjmować tego naszyjnika. Wiedziałem ile on dla niego znaczy.
- Nie, jedyne co pozostało mi po rodzinie, to ten naszyjnik i kilka zdjęć. Reszta spłonęła. – po twarzy staruszka popłynęło ciurkiem kilka łez, które prawie natychmiast otarł. – A to co mi zostało, chcę dać tobie. Proszę zatrzymaj ten naszyjnik i zrób z nim co chcesz. 
- Dziękuję. – powiedziałem i wziąłem naszyjnik z rąk mężczyzny.
- Panie Jones, pora wracać do sali. – usłyszałem głos pielęgniarki, na dźwięk tych słów staruszek podniósł się z ławki i powiedział do mnie:
- Nie zawal chłopcze. – i tyle. Wtedy zobaczyłem go po raz ostatni. Zajrzałem do naszyjnika i otworzyłem karteczkę. ‘ Będę zawsze o Tobie pamiętała. Nigdy nie zapomnę. ‘ tyle było napisane na tej małej karteczce. Chciałem pobiec za nimi, ale kiedy rozejrzałem się za panem Jones'em nie zauważyłem nikogo. Przed szpitalem stał tylko jakiś mężczyzna i palił papierosa.




Niall
- Nie ma go! Nie ma go nigdzie! – krzyczała do telefonu Katie. Nie wiem do kogo dzwoniła, ale nie chciałem pytać.
- Idę do hotelu. Zobaczę, może poszedł do domu. – usłyszałem drugi głos w telefonu i od razu poznałem, że jest to głos Liama. Jak zwykle spokojny.
- Okej. – usłyszałem cichy szept Katie, która w tym samym momencie zamknęła klapkę swojego telefonu.  Nie wiedziałem jak ją pocieszyć, więc siedziałem cicho i słuchałem tylko, gdzie mam jechać.
- Wiesz, że on cię kocha, prawda ? – powiedziałem, nie zdając sobie z tego sprawy.
- Wiem. Chociaż bardzo dziwnie to okazuje, mówiąc mi o swojej byłej dziewczynie w moje urodziny.
- On chciał się uchronić. Nie wiesz, do czego jest zdolna Aline.
- A ty wiesz ? Nie wydaje mi się. Przecież też jej nie znasz.
- Ale znam siebie, a jesteśmy bardzo do siebie podobni. Oboje ranimy ludzi, na których nam zależy. Tylko, że ona robi to w chory sposób. – nie wiedziałem dlaczego rozmawiam z nią na ten temat. To był temat tabu, nie rozmawiałem o sobie z nikim. Po prostu tego nie lubiłem.
- Mówisz o Claudii, prawda ?
- Tak. Nie chcę jej ranić. Tak cholernie nie mam ochoty, ale muszę. Nie mam wyboru. Kocham ją , jak nikogo innego na świecie, ale nie chce zawalić sobie życia. – kiedy to mówiłem poczułem wibracje telefonu. Dostałem smsa, a najdziwniejsze było to, ze był on od Roxane.
- Przeczytaj. Tylko oczywiście, najpierw stan gdzieś na poboczu. Ja chcę jeszcze żyć.
 Zatrzymałem się pod pobliskim barem, a Katie wyszła z samochodu. Nie wiem, czy chciała mi zapewnić intymność, czy po prostu chciała pooddychać świeżym powietrzem. Nie wiem. Ale najważniejsze było to, że zostałem sam. ‘ Nie ma żadnej seks-taśmy. Nie ma nic. Rób co chcesz. Przepraszam za zrujnowanie życia. Claudia jest w domu. R.’ Tak była treść smsa. Zawołałem Katie, która stała pod barem i czytała MENU. Zachciało mi się jeść, ale natychmiast musiałem pojechać do Claudii. Po dwóch minutach przybiegła Katie, która natychmiast zapięła się i popatrzyła na mnie wymownie.
- Ma się rozumieć, że jedziemy do Claudii? – kiwnąłem tylko potakująco i dodałem gaz do dechy. Dziesięć minut później byliśmy pod domem Claudii. Ja wysiadłem, a Katie wolała zostać w aucie. Kiedy zapukałem do drzwi mieszkania Claudii, drzwi otworzył mi jakiś chłopak. Wysoki i przystojny.
- Cześć. Jestem Patrick. – brunet podał mi rękę, ale jej nie uścisnąłem. – Nie martw się. Jestem tylko przyjacielem Claudii. Zaraz ją zawołam. – po tych słowach poczułem się jak kompletny idiota.
- Czego chcesz ? – usłyszałem po pięciu minutach. W drzwiach stała Claudia. Była ubrana w zwykłe jeansowe spodnie i czerwoną bluzkę na ramiączkach.
- Przeprosić.
- A nie sądzisz, że za późno na przeprosiny ?
- Jeśli się kogoś kocha, to nie. A ty o ile dobrze  ostatnio słyszałem, to mnie kochasz. Więc, porozmawiaj ze mną. Daj mi 5 minut.
- 4 minuty i wracam do domu. Szybciej, czas mija. – Claudia wyszła na boska na dwór, a ja zacząłem mówić.
- Roxane wysłała mi smsa, że nie ma żadnej taśmy. Możemy być razem.
- Teraz !? Kiedy wiesz, że nic ci nie grozi, możesz, NAGLE, ze mną być tak ? Teraz? Może ja nie chcę. – nic nie powiedziałem, tylko przytuliłem ją, a ona odepchała mnie.
- Tylko na to cię stać ?! Myślisz, że co? Że przyjdziesz, przytulisz i będzie okej?! Otóż na mnie trzeba czegoś więcej niż zwykłe przytulenie i przepraszam… - nie skończyła mówić, kiedy pocałowałem ją i szepnąłem do ucha:
- Kocham Cię bardziej niż jedzenie, a uwierz mi, że to jest olbrzymia miłość.- Kiedy odszedłem krok dalej, ona rzuciła mi się w ramiona, śmiejąc się i mówiąc:
- Ale wiedz, że nie od razu będzie tak samo jak kiedyś.
- Ale i tak cię kocham, wiesz ? - Nie usłyszałem odpowiedzi, ale byłem prawie pewien, że padła. Claudia zaprosiła mnie do środka, przedstawiła mi swojego kuzyna i wypiliśmy herbatę. Z tego wszystkiego zapomniałem, że Katie siedzi w samochodzie. Kiedy podbiegłem do samochodu, w środku nie było nikogo, tylko kartka na siedzeniu.
‘ Poszłam szukać Louisa. Nie strać tej szansy Niall.’ Byłem pewien, ze Katherina sobie poradzi, więc nie pojechałem jej szukać, tylko wróciłem do Claudii.

________________________________________
Postanowiłam dodać rozdział dzisiaj.Jak wam się podoba ? (:
Chciałabym wam polecić bloga mojej koleżanki. Pisze wspaniałe notki, które dają do myślenia. Naprawdę.Czytam je, odkąd zaczęła znowu pisać, po dwa razy i te jej notki motywują mnie. Można wyciągnąć z nich wiele .  Jest to, tak myślę, forma jej jakiegoś pamiętnika, ale chyba nie obrazi się, że ją polecam (: Ryhhu jest naprawdę dziewczyną mądrą i do tego piękną. Sama w to nie wierzy, ale inni owszem. I kocham ją za to, że znowu zaczęła pisać, bo uwielbiam czytać jej notki (:
http://www.ryhha.blogspot.com/

9 komentarzy:

  1. O Wow. Kocham ten rozdział. Niall i Claudia.. w końcu się wszystko wyjaśniło! To było słodkie, jak on ją przepraszał <3 A ta rozmowa Louisa z tym staruszkiem.. naprawdę ciekawie. Świetnie się czytało :) [help-me-see]

    OdpowiedzUsuń
  2. historia coraz bardziej się rozkręca. Jestem ciekawa czy Louis pogodzi sie z Katie ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Suuper wątki, Niall i Claudia wreszcie się pogodza, czekam na kolejny rodział ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam do mnie http://1dforeverdirectioner.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. jej! czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. coraz lepiej <3 i nie zawieszaj, bo uduszę! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. podoba mi się strasznie :D

    zapraszam do mnie : http://samemistakesstory.blogspot.com/

    <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow nareszcie Niall i Claudia są razem;)

    OdpowiedzUsuń