czwartek, 19 stycznia 2012

Dwadzieścia pięć.

Dominica
Ogólnie dom był w porządku, ale lodówka. Ona tu sprawiała największy problem. Bo nie było w niej nic do jedzenia. Ubrałam swoje ulubione spodnie, jakąś bluzkę, trampki i wyszłam do sklepu. Zostało mi trochę pieniędzy w portfelu, a reszta jest na koncie. Rodzice dali mi pieniądze na studia, ale ja nie miałam zamiaru na nie iść. Powiedzieli jeszcze, że jeśli nie będę się dalej uczyła, nie chcą mnie widzieć w swoim domu. Proszę bardzo.
Kiedy schodziłam po schodach, znowu, natknęłam się na tą całą Victorię.
- O widzę, że nasza landryneczka się przebrała i już nie jest taka różowiutka, jak poprzednio.- Victoria miała na sobie niebieską koszulę, na to założony sweter, czarne spodnie i buty na obcasie.
- O… A ty nadal się chyba nie umyłaś. – powiedziała i uśmiechnęła się do mnie słodko.
- Ty masz jakiś problem ze mną, co ? W czym ci przeszkadzam ?
- Po prostu jesteś. Tyle starczy. – wszystko mnie w tej dziewczynie denerwowało, nawet to, jak ma założony sweter.  – A tak poza tym. Zapnij rozporek. – zrobiłam się cala czerwona. Tak się spieszyłam, że nie dopatrzyłam się takiego szczegółu. Pośpiesznie zapięłam zamek i wyszłam z głową podniesioną do góry. Ta dziewczyna tak mi działała na nerwy, jak nikt do tej pory. Poszłam w stronę sklepu, w którym miałam zamiar zrobić zapasy do końca życia. Tylko, żeby więcej się nie natknąć na tą dziewczynę. Po 20 minutach byłam po zakupach. Z trzema wypchanymi reklamówkami szłam w stronę swojej klatki.
- Cześć! – usłyszałam męski głos. Odwróciłam się i zobaczyła stojącego nieopodal Liama. Chciałam mu pomachać, ale uprzytomniłam sobie, że w obu rękach mam reklamówki. Uśmiechnęłam się tylko odpowiadając na jego ‘cześć’ i poszłam do domu. Nagle ktoś chwycił za moją reklamówkę, spojrzałam w górę i zauważyłam uśmiechniętą twarz Liama, który powiedział:
- Daj. Pomogę Ci. – podałam mu dwie reklamówki, sama niosąc tą najcięższą. – Widzę, że robisz zapasy. Zgaduję. Nic nie znalazłaś w lodówce ?  -Pokiwałam głowę na znak potwierdzenia i poszłam dalej. – Co ty taka małomówna dzisiaj jesteś ? – Kiedy patrzyłam twarz Liama widziałam ekstra chłopaka, który najwidoczniej się mną interesował, ale ja nie wiedziałam co mówić, żeby nie wyjść na idiotkę. I tak pewnie już na nią wyszłam, nie odzywając się do niego. Dotarliśmy do klatki i chciałam wziąć zakupy od chłopaka, ale on pokiwał przecząco głową i powiedział, że nie odejdzie dopóki nie zaniesie tych reklamówek pod same drzwi.  Zgodziłam się i w ciszy poszliśmy na górę, nagle z mieszkania numer 4 wyszła Victoria, która znowu się przebrała. Dziewczyna spiekła buraka, mruknęła cicho ‘ cześć’ i poszła na dół, a ja jak idiotka zaczęłam się śmiać.
- Z czego się śmiejesz ?
- Z niej. Już nie jest taka wyszczekana, jak wcześniej. – Liam nie wiedział o co chodzi i było to widać, ale uśmiechnął się do mnie.
- Czekaj, czekaj, czy to nie była Victoria Victim ? Ta z reklamy tego szamponu.
- Nie wiem. Moim hobby nie jest oglądanie reklam. – weszliśmy do mojego mieszkania, które znajdowało się piętro wyżej niż Victorii. – Może wejdziesz na herbatę albo kawę ? – powiedziałam w tym samym momencie, kiedy on kierował się w stronę schodów.
- Jeśli nie będę przeszkadzał, to chętnie wejdę.
W co ja się wpakowałam !? Nie umiałam z nim normalnie rozmawiać, a zapraszam go do swojego mieszkania.


Louis
Siedziałem na ławce jeszcze jakieś 10 minut, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Straciłem ochotę, żeby rozmawiać z kimkolwiek. Patrzyłem się tępo w przestrzeń i myślałem. Wyobrażałem sobie moją przyszłość. A kiedy wyobraziłem sobie Katie w białej sukni, od razu pojawił się uśmiech na mojej twarzy. Co nie znaczy, że od razu chcę się jej oświadczać. Broń Boże !
- Louis ! Tu jesteś ! – usłyszałem głos Katie. Poznałbym go wszędzie. Rudowłosa podbiegła do mnie i pocałowała mnie czule. Nie wiedziałem co się dzieje, najpierw jest na mnie obrażona, a teraz ? W sumie. Nie przeszkadzało mi to.
- Co ty tu robisz? – zapytałem, byłem strasznie ciekawy, jak na mnie trafiła.
- Nie wiem. Szukałam cię i nogi tak jakby same mnie przeniosły pod szpital. Zgadnij co dla ciebie mam.
- Kolejnego buziaka ? – spytałem z nadzieją.
- Nie. Marchewkę. Przechodziłam koło sklepu, gdzie wystawione były marchewki i nie wiem dlaczego, ale od razu skojarzyły mi się z tobą. – przyjąłem jej marchewkę z uśmiechem na twarzy. Niestety przypomniałem sobie, że muszę jej powiedzieć o naszej trasie.
- Katie jest coś ważnego, co muszę ci powiedzieć. – zauważyłem, jak jej uśmiech nagle znika. Był to dla mnie cios, bo nie lubię, kiedy sprawiam komuś smutek.  – Jutro wyjeżdżamy w trasę. – kiedy w jej oczach zaczęły się zbierać łzy, szybko dodałem – Ale chcę, żebyś pojechała razem ze mną. To znaczy, bardzo bym chciał, ale wiem, że jest to niemożliwe ze względu na twoją szkołę. Wiem, że powinienem ci powiedzieć wcześniej, ale nie było okazji.
- Jak to nie było okazji ?! Tyle razy rozmawialiśmy sam na sam, a ty nie umiałeś znaleźć okazji ?! Proszę cię ! Czy to znaczy, że … - nie skończyła mówić, kiedy przytuliła się do mnie tak mocno, że prawie zabrakło mi tchu. Ale dobrze wiedziałem, o czym myśli.
- Broń Boże, Katie! Po prostu wyjeżdżam na jakiś czas, ale wrócę. A między koncertami będę cię odwiedzał. Obiecuję. Albo czasami ty możesz przyjechać. – kiedy to powiedziałem, ona czule się do mnie uśmiechnęła i jeszcze mocniej wcisnęła mi się pod ramię.
- Czy reszta dziewczyn wie ?
- Nie wiem. Natalie może wie. Chyba, że Zayn jej nie powiedział. Niall nie ma komu mówić, Harry w sumie też, a Liam? Liama gdzieś wcięło i nie mam pojęcia gdzie jest.
- Poszedł cię szukać, a Niall ? Przecież Niall ma Claudię, która po dzisiejszym, nie będzie zbyt zadowolona, że on musi już wyjeżdżać.  Dopiero co się pogodzili. A Harry nie ma żadnej dziewczyny ? Przecież, podobno z niego taki maczo. – Śmiesznie to brzmiało, kiedy mówiła to Katie.
- Ale on tez ma uczucia i czy tego chce, czy nie, w końcu i tak się zakocha.
- Co trzymasz w ręce ? – zapytała Katie.
Nie odpowiedziałem jej od razu, tylko najpierw spojrzałem się na szpital. W oknie zobaczyłem starszego mężczyznę, który uśmiechnął się do mnie i pokazał kciuk do góry. Uśmiechnąłem się sam do siebie i usłyszałem słowa Katie:
- Wyglądasz jak wariat, jak się sam do siebie uśmiechasz, wiesz ? Ale i tak cię kocham. – pocałowała mnie czule w usta, a ja powiedziałem:
- To jest naszyjnik. Dostałem go od jakiegoś starszego pana. Nazywał się Jones i nie mam pojęcia, dlaczego to mi dał ten naszyjnik. I chcę dać go tobie, żebyś o mnie pamiętała, kiedy ja będę w trasie. – Kiedy dałem go Katie, ona otworzyła go i ze środka wyleciała karteczka. Kiedy ją odwinęła i zobaczyła napis, popłakała się i powiedziała, że też nigdy o mnie nie zapomni. Przytuliłem ją mocno. Siedzieliśmy na tej ławce jeszcze jakieś dwie godziny, kiedy drzwi szpitala otworzyły się i wyprowadzono nosze ze zwłokami.
- Przepraszam ? –przeszkodziła nam pielęgniarka. Opiekunka pana Jones’a.– To dla pana. Martin Jones kazał nam przekazać. On nie żyje.
- Kiedy zmarł? Przecież niecałe 3 godziny temu, jeszcze z nim rozmawiałem.
- Zmarł godzinę temu. Zostawił tę kartkę na biurku i napisał krótką wiadomość, że mamy to panu przekazać. Przykro mi. – kobieta podała mi kartkę i poszła w stronę karetki.
Kiedy otwierałem kartkę, Katie dotknęła mojego ramienia i powiedziała:
- Nie musisz tego teraz czytać. Przeczytaj to, kiedy będziesz sam i będziesz miał spokój. A teraz chodźmy. Zaprowadzisz mnie do domu, bo przyjęcie już się pewnie skończyło i pójdziesz gdzieś, gdzie będziesz mógł to przeczytać. – Poszliśmy w stronę domu Katie w ciszy. Ona nic nie mówiła, bo wiedziała, że zastanawiam się, co jest napisane w liście.

____________________________________________

Dzień Dobry, a raczej już Dobry Wieczór ! Jak wam minął dzień ? (:

Jak wam się podoba rozdzialik ? Przepraszam za długość (:

8 komentarzy:

  1. Bardzo mi się podoba xx Ciekawa jestem co jest napisane w tym liście do Louisa. A poza tym między Liamem, a Dominicą coś się kroi.. A może wydaje mi się :D Cudny rozdział :) [help-me-see]

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubisz trzymć ludzi w napieciu :D jestem bardzo ciekawa co jest w tym liście ;D Czekam na kolejny rozdizał ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja to zawsze jestem przejęta jak czytam twoje opowiadanie.Trzymasz mnie zawsze w takim napięciu xD
    zapraszam również do siebie ;)
    http://look-after-youu.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział i opowiadanie. xd
    Podoba mi się.. ;D

    W wolnej chwili zapraszam do sb.. xd
    http://wspolnykierunek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały : ) ciekawe co jest napisane na kartce którą Louis dostał od pielęgniarki ?

    OdpowiedzUsuń
  6. świetnie, super! :))) fajnie że katie i lou się pogodzili :* uwielbiam ich i całą resztę :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezus, co jest napisane na tej kartce ? ;o Dawaj nexta! ;) (http://holidayinusa1d.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń
  8. No no no jestem ciekawa co jest napisane na tej kartce;) Cieszę sie że Katie i Louis ię pogodzili;)

    OdpowiedzUsuń