niedziela, 29 stycznia 2012

Dwadzieścia dziewięć.

DZIEŃ WYJAZDU
Harry
- Harry! Wstawaj! – usłyszałem jakieś niewyraźne krzyki. Kiedy otworzyłem oczy zobaczyłem twarz Liama, która zdecydowanie była za blisko mojej. – No nareszcie! Obudził się! – krzyknął w przestrzeń, z której minutę później usłyszałem niezbyt miłą wypowiedź na mój temat.
- Co się dzieje ? – spytałem, jeszcze nie do końca przebudzony.
- Za 3 godziny mamy samolot, a jeszcze wypadałoby się pożegnać z dziewczynami.
- Zostaw mnie w spokoju! Jestem zmęczony, a to łóżko jest za ciepłe, żeby je opuszczać. Kocham swoje łóżko – mruknąłem sam do siebie, a  kiedy się tego najmniej spodziewałem, moja ciepła kołdra została zrzucona ze mnie, a ja wyszarpany za nogi do łazienki. Kiedy już zostałem siłą wciągnięty do łazienki, nie mieli zamiaru zostawić mnie samego, bo jak stwierdzili: ‘Boimy się, że jeszcze nam zaśniesz w wannie. I co wtedy powiemy wszystkim fankom twoich włosów ?’.
- Jesteś tego pewny Niall, że chcesz zostać ? – zapytałem, poruszając znacząco brwiami.
- Nie myśl sobie, że to dla mnie przyjemność. Zagrozili, że jak cię nie popilnuję, nie dadzą mi lunchu, więc nie mam wyboru. – kiedy zacząłem ściągać spodnie od pidżamy, Niall podniósł się i powiedział:
- Dobra, koniec tego. Wychodzę. Nie mam zamiaru oglądać nagiego Harryego. Kto wpadł na taki chory pomysł ?! – krzyknął do chłopaków, a do siebie mruknął, że mieszka z bandą idiotów. Puściłem wodę, żeby myśleli, że się kąpie, a sam usiadłem na toalecie i rozmyślałem o wczorajszym wieczorze.


Naomi
Nie poszłam na wczorajszą imprezę urodzinową Katie. Sama nie wiem dlaczego, może bałam się jej spojrzeć w twarz, po tym jak oznajmiłam jej, że nienawidzę własnego dziecka. Może, ale bardziej bałam się o to, że ktoś zauważy mój brzuch. W końcu zaczął się robić większy, a to mogłoby zainteresować wszystkich, przecież kiedyś się dowiedzą o tym, nie będę mogła im przez 9 miesięcy wciskać kitu, że zgrubłam. Moja mama o wszystkim wie, chciała iść ze mną na policję, ale ja się bałam. Z resztą już jest za późno. Nie można nic zrobić. Poczułam dziwnie kujący ból w podbrzuszu. Nigdy nie czułam takiego bólu. Dziecko nie mogło kopać, bo było jeszcze za małe. No nic. Zwykłe bóle ciążowe. Usiadłam na sofie i powoli oddychałam. Przeszło. Kiedy już wiedziałam, że jest wszystko w porządku poszłam do kuchni zrobić sobie herbatę. Przy stole siedział Austin razem z moją matką i rozmawiali. To było dziwne, bo moja mama nie lubi Austina.
- Co się dzieje ? – zapytałam z niepokojem.
- Spodziewałem się milszego przywitania, ale to tez może być. - Austin podszedł do mnie i pocałował w czoło. Zdziwiłam się, ale nic nie powiedziałam. Moja mama nadal myślała, że Austin jest moim chłopakiem. – Przyszedłem zapytać się o Twoje zdrowie i porozmawiać z Tobą.
- Nie ma takiej potrzeby. Możesz już iść. – powiedziałam szybko, chwytając Austina za rękę i prowadząc do drzwi.
- Nie wyjdę dopóki ze mną nie porozmawiasz. – powiedział mi szeptem do ucha.
- Chodź ze mną do pokoju. Tam będziemy mieli ciszę.
- Od kiedy wiesz ? – zapytał się Austin bez żadnego wprowadzenia.
- O czym ? – udawałam głupią, bo za wszelką cenę, chciałam go odwieść od rozpoczynania tematu tabu.
- O ciąży, idiotko. – syknął Austin.
- Nie mów tak do mnie. I z resztą to nie jest twoje dziecko, więc nie musisz się niczego obawiać. – powiedziałam zasmucona, że Austin zrobił się taki nerwowy i niezbyt miły. – I następnym razem, możesz się do mnie milej zwracać. To wszystko ?
- Dobrze wiesz, że nie chciałem. Po prostu się zdenerwowałem, że nic mi nie powiedziałaś.
Austin podszedł do mnie i chwycił mnie delikatnie za nadgarstki. – Przecież wiesz, że się wami zaopiekuje. – Nie pozwoliłam mu dokończyć.
- Nie musisz się opiekować. Oddaję dziecko do adopcji. Z resztą nie twój interes.
Austin ścisnął mnie mocniej za nadgarstki i byłam prawie pewna, że będę miała w tamtym miejscu siniaki. 
– Ała. – powiedziałam najciszej jak się da, bo nie chciałam, żeby mama wtargnęła do mojego pokoju.
- Nie oddasz dziecka do adopcji.  Nie pozwolę na to.
- To nie jest Twoje dziecko! – krzyknęłam. – A teraz wynoś się! – wyszarpnęłam ręce z jego uścisku, a on wyszedł i  trzasnął drzwiami tak mocno, że prawie wypadły z zawiasów. Do pokoju wbiegła mama i zastała mnie siedzącą na brzegu łóżka i płaczącą. Usiadła obok mnie i powiedziała:
- Wszystko będzie dobrze. Nie pozwolę, aby ten chłopak cię skrzywdził, słońce. – Lubiłam, kiedy mama nazywała mnie swoim słońcem. Kiedy miałam 5 lat, byłam także słońcem dla naszego taty, ale on odszedł, kiedy dowiedział się, że moja mama jest ponownie w ciąży. Moja mama załamała się po odejściu taty i poroniła. Nie chciałam tego samego dla swojego dziecka. Może i nie dałabym rady go pokochać, ale nadal pozostaje kwestią to, że to jest moje dziecko i oddam je, nie dla swojego dobra, lecz dla jego, bo wiem, że ja nie dam rady okazać mu uczucia, a jakieś obce osoby owszem. Osoby, które nie będą znały jego historii.
___________________________
TA DA <3
Dobranoc Directionersi <3

4 komentarze:

  1. szkoda że wyjeżdżają :c oby utrzymali kontakt z dziewczynami :) i fajnie że weszła naomi i austin :) a co z leilą?

    OdpowiedzUsuń
  2. o nieee nie chce żeby wyjeżdżali !!! :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu pisz szybko następny !! ja tu chce sb wziąć kolejny roz a tu nie ma ! szok :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada sie bardzo burzliwie;d

    OdpowiedzUsuń