Zayn
- Pewnie już wiesz, że jutro wyjeżdżamy w trasę. Więc, chciałem ci to dać. – pokazałem Natalie małe pudełeczko. – Ale otworzysz to dopiero, kiedy wsiądę do samolotu, dobrze?
Natalie powoli skupiając się na moich oczach pokiwała głową i uśmiechnęła się.
- A co jest w środku ? – spytała się nagle, jakby wybudzona z transu..
- Niespodzianka. Ale obiecaj, że otworzysz, dopiero jak wyjadę.
- Obiecuję.
Louis
Kiedy odprowadziłem Katie i pożegnałem się z nią, postanowiłem pójść do parku przeczytać list. Usiadłem na jednej z ławek i 5 minut motywowałem się do przeczytania listu.
‘Kochany chłopcze!
Postanowiłem napisać do ciebie list, bo wiem, że za niedługo odejdę, a nie chcę by o mnie zapomniano. Mam nadzieję, że nie obrazisz się za to co zrobiłem. Spytałem się jednej z pielęgniarek jak się nazywasz… I ku mojemu zdziwieniu okazało się, że wszyscy cię znają. Nie mam pojęcia jakim cudem i chyba pozostanie to zagadką do końca moich dni.
Wydaję mi się, jakbym znał cię całe życie. Nie mam pojęcia dlaczego. Pamięć mi już zawodzi. W kopercie powinno być jeszcze kilka zdjęć, które zabrałem ze sobą do szpitala. Naszyjnik już masz. Jest jeszcze jedna kwestia do omówienia. To, jaki masz stosunek do miłości. Zdziwiłem się, kiedy opowiadałeś mi o tym, jak ci się żyło z tą Aline, a jeszcze bardziej zadziwiło mnie to z jakim szacunkiem i z jaką miłością mówisz o Katherine. Po twojej opowieści można wywnioskować, że jest cudowną dziewczyną. Pamiętaj tylko o tym, żeby jej nie zranić, bo kiedy zranisz ją, zranisz także siebie, a tego bym nie chciał, przyjacielu. Nazwałem cię przyjacielem, sam nie wiem dlaczego. Uwierz, że jesteś jedyną osobą, do której napisałem list od 10 lat. Pewnie się zdziwiłeś, ale jak już ci mówiłem, zostałem sam, ale ty wzbudziłeś we mnie takie uczucie, którego nigdy nie doznałem. Wiedziałem, że jesteś osobą godną zaufania od kiedy cię zobaczyłem. A prawda jest taka, że zaczepiłem cię, bo przypominasz mi mojego syna. Nie tylko z charakteru. Masz identyczne oczy. Też przyciągały wzrok. Masz też, takie same kości policzkowe. No nic. Zebrało mi się na wspomnienia jak widzisz, synu. Ale wypadałoby mi kończyć, bo czuję się coraz gorzej i boję się, że nie zdążę napisać tego listu, a bardzo tego chcę. Niepotrzebnie przedłużam. Przepraszam. Otóż przechodząc do sedna. W tym liście chciałem ci przekazać całe swoje doświadczenie, ale jak widać wyszedł tylko stek bzdur.
Chciałbym ci powiedzieć, że czasami lepiej jest wybrać ciszę, niż ranić słowami, bo czasami boli to bardziej, niż byś kogoś uderzył. Czasami lepiej, żeby uszy nie usłyszały najgorszej prawdy. I mówię to z własnego doświadczenia, bo skłamałem (muszę się chyba wyspowiadać, wiesz?). Dwa dni temu otrzymałem wiadomość, że moja żona zginęła. 4 lata temu. A ja dowiedziałem się o tym dopiero teraz. Jej ‘kochanek’ wrzucił ją pod pociąg, bo nie chciała mu dać pieniędzy. Żałuję, że wtedy nie pojechałem za nią. Byłaby teraz ze mną. I znowu wspominam. Wspomnienia to dobra rzecz, możesz przejść w jednej chwili, do momentu, w którym byłeś szczęśliwy, w którym nie żałowałeś niczego. Mógłbyś się nauczyć wielu niepotrzebnych rzeczy takich jak szydełkowanie ( moja żona zawsze powtarzała, że szydełkowanie jest potrzebną rzeczą, ale nigdy to nie wierzyłem i ty lepiej też nie wierz.) lub rozwiązywanie sudoku (moja odwieczna zagadka!),ale najważniejsze jest, żeby nauczyć się pokory i spokoju. No i Miłości, ale ty ją już umiesz na piątkę. No cóż, czuję, że zbliża się mój czas, więc pora kończyć.
Ile miłości dasz, tyle w zamian otrzymasz. Zawsze niespodziewanie. Pamiętaj o tym, a także o mnie. O staruszku, który zwariował. Ucałuj tą swoją Katherine. Pozdrawiam.
Martin Jones’
Tak właśnie wyglądała treść listu. Nie spodziewałem się, że ten list od jakiegoś staruszka, którego nigdy na oczy nie widziałem, tak na mnie wpłynie. Ale postanowiłem, że zachowam ten list na zawsze. Trzymałem tą kartkę wyrwaną z zeszytu i patrzyłem się na nią, kiedy przypomniałem sobie o zdjęciach. Wziąłem jedno z nich i zobaczyłem młodego pana Martina, który trzymał za rękę jakąś wysoką blondynkę. Kiedy przyjrzałem się bliżej postaci kobiety, zauważyłem, że na szyi przewieszony ma naszyjnik. Ten sam, który ja podarowałem Katie. A więc historia tego naszyjnika była prawdziwa. Naprawdę należał do jego małżonki.
Następne zdjęcie przedstawiało jakieś małe dziecko, które siedziało na kolanach u Św. Mikołaja i płakało. Obok stał pan Martin i uśmiechał się szeroko do obiektywu. Był szczęśliwy. Widać było to w sposobie w jaki się uśmiechał i patrzył. Na kolejnym zdjęciu był pan Jones w garniturze i patrzył się w oczy swojej przyszłej żonie. Odwróciłem zdjęcie na drugą stronę i ujrzałem napis : ‘ Ellie będę cię kochał aż do śmierci. Będę kochał sposób w jaki na mnie patrzyłaś, kiedy mówiłem ci, jak bardzo mi na tobie zależy i będę też kochał, kiedy będziesz się na mnie denerwowała. A uwierz mi, często to będziesz robiła. Kocham Cię. 23 sierpnia 1952 r. ‘ To zdjęcie było bardzo stare, bałem się, że je zniszczę. Włożyłem resztę zdjęć do koperty i postanowiłem, że obejrzę je w samolocie.
___________________________________________
Pewnie spodziewaliście się jakiegoś zwariowanego motywu typu: Jesteś moim wnukiem albo coś. (:
Szczerze powiedziawszy to miałam tak zrobić, ale zrezygnowałam i uważam, że tak jak jest tez jest dobrze.
Mam nadzieję, ze się spodoba (:
kurde, nie spodziewałam się że ten dziadziuś wgl napisze do lou. nie spodziewałam się też, że umrze. ale list bardzo mi się spodobał. powiedział louisowi o ważnych sprawach. dzięki temu wie, jak ma postąpić z katie.
OdpowiedzUsuńjeden z najlepszych rozdziałów (:
Muszę powiedzieć ci, że ten list wyszedł ci po prostu kapitalnie *,* Idealnie zawarłaś w nim wszystko... Ciekawa jestem co Zayn podarował Natalie. Świetny rozdział :) [help-me-see]
OdpowiedzUsuńOdcinek bardzo fajny.. xd
OdpowiedzUsuńGenialny list. ;)
Zapraszam do sb.xd
http://wspolnykierunek.blogspot.com/
Ale niespodzianka z tym listem bardzo mnie zaskoczyłaś nie spodziewałam sie tego;) Rozdział genialny;)
OdpowiedzUsuń