poniedziałek, 6 lutego 2012

Trzydzieści cztery.


Dominica
- Dobry żart. – Popatrzyłam się tępo na Victorię i zaczęłam się śmiać. Jednak po pewnym czasie wszystko ułożyłam sobie w głowie. Przecież gdyby moi rodzice nie chcieli, żebym szła na studia ani nic z tych rzeczy, nie daliby mi pieniędzy.
- Sama wiesz dobrze, że to nie jest żaden żart. Nikt nie chciał ci o tym powiedziec, bo byś się nie zgodziła.
- Wyjdź. – powiedziałam i odwróciłam głowę w stronę okna. To wszystko nie miało sensu. Po co rodzice mieliby to robić? Usłyszałam trzask drzwiami i poszłam do mojej sypialni po telefon. Wybrałam numer mamy. Po dwóch sekundach usłyszałam tekst piosenki Rihanny, która leciała, gdy się do niej dzwoniło. Po jakimś czasie usłyszałam głos mamy.
- Witaj, Kochanie ? Coś się stało ?
- Chciałabym wiedzieć, od kiedy mam kuzynkę o imieniu Victoria ?! – usłyszałam cichy jęk zdziwienia, po którym z telefony dobiegł glos mojego taty. Męski i szorstki.
- Skąd się dowiedziałaś ?- Jak zwykle. Cierpkie powitanie.
- Ciebie także miło słyszeć, tato.
- Skąd wiesz się pytam do jasnej cholery ?! - Nigdy się tak do mnie nie zwracał. Nawet jak bardzo go zdenerwowałam.
- Nie ważne. Istotne jest to, że wiem, a wy nic nie chcecie mi na ten temat powiedzieć!
- Gdyby było o czym mówić, to bym cię chyba poinformował. – coś tu nie grało, a ja musiałam się dowiedzieć co.
- Co się dzieje, tato? Wiem, że nie pozwoliłbyś mi zrezygnować ze studiów, gdyby coś się nie stało.
- Nic się nie stało ! Czy do ciebie nie dociera to, ze nie mamy ochoty z tobą rozmawiać. Wyjechałaś, a to równa się z przekreśleniem cię w naszej rodzinie! – usłyszałam głośny głos mamy, która krzyczała na mojego ojca.
- Pieprz się, staruchu! Nie chcesz, żebym przyjechała ani do was dzwoniła, to zapomnij o mnie! NIGDY więcej mnie tam nie zobaczysz ! – wykrzyczałam w telefon, a zanim się rozłączyłam, usłyszałam jeszcze głos mamy:
- I co narobiłeś ?

Zayn
- George ! – krzyknąłem, kiedy byłem niecałe 5 metrów od naszego menadżera. – Musisz wynająć albo pożyczyć helikopter. I to teraz. – George zrobił zdziwioną minę, ale o nic nie pytał. Nigdy o takie rzeczy nie prosiliśmy, ale helikopter zawsze był w zanadrzu przygotowany.
- Już się robi Zayn. – powiedział mężczyzna, po czym skierował swoją olbrzymią, czarną dłoń do kieszeni z której wyjął niebieski, zwyczajny telefon. 20 minut później helikopter był przygotowany do odlotu, a ja spakowany i pożegnany z chłopakami. Wsiadłem do helikoptera, po czym ujrzałem w wejściu Georga, który oznajmił mnie, że nigdzie sam nie polecę.
- No więc, co się stało ? – zapytał się nagle czarnoskóry.
- Moja dziewczyna jest w szpitalu. – oznajmiłem sucho i odwróciłem twarz w stronę okna. Nigdy nie leciałem helikopterem. Przyglądałem się uważnie widokom, kiedy przerwał mi głos George:
- Wiesz, że nie powinieneś przerywać koncertu ? To wbrew umowie.
- Dla mnie ważniejsza jet moja dziewczyna, niż jakaś cholerna umowa. Dlatego jeśli masz prawić mi morały możemy wylądować i wysiądziesz. Polecę sam. – po tych słowach uświadomiłem sobie, że przecież on nic mi nie zrobił. – Przepraszam. Nie chciałem… - nie skończyłem mówić, kiedy przerwał mi:
- Moja żona też była kiedyś w szpitalu. Znam to uczucie. Też przerwałem koncert i pojechałem do niej. Tylko, że różnica jest taka, że mnie wywalili za to z pracy.
- Przepraszam. – powiedziałem cicho i odwróciłem się, wkładając słuchawki do uszu. Po około dwóch godzinach obudziło mnie szturchnięcie Georga.
- Pilot ma problemy z lądowaniem. Szpital nie pozwolił mu lądować na dachu.
- Jak jest wolne to niech ląduje, ja szybko wysiąde i może odlatywać.
- Nie może, Zayn. Nie rozumiesz tego ?
- Nic mnie to nie obchodzi ! Ma lądować i tyle !
- Dobra, spróbujemy jeszcze coś załatwić. – Czekałem niecierpliwie na wiadomośc o tym, czy będziemy mogli lądować. Nagle podszedł do mnie uśmiechnięty George i powiedział, że szpitali wyraził zgodę na tymczasowe lądowanie.

Louis
My rozumieliśmy, że Zayn musi lecieć do Natalie, ale czy zrozumie to miliony osób, które są obecne na naszym koncercie? Weszliśmy na scenę w czwórkę, a na scenie pojawiły się okrzyki typu: ‘Gdzie jest Zayn? Chcemy Zayna!’. Harry przyłożył mikrofon do buzi i głośno powiedział:
- Zayn musiał leciec od swojej dziewczyna, która leży w szpitalu. Przykro nam, ale musimy dokończyć koncert bez niego. – Wśród publiczności rozległy się okrzyki złości. Na scene kilkanaście osób wrzuciło butelki i nie tylko. Dotąd spokojny Liam nagle wrzasnął do mikrofonu:
- My też jesteśmy tylko ludźmi! Nie jestesmy robotami, które nie mają uczuć i tylko koncertują. My też, czy tego chcecie, czy nie, zakochujemy się ! My też kochamy ! Dlatego zrozumcie decyzję Zayna i wybaczcie mu ! – widziałem w oczach Liama łzy. On też musiał zerwac ze swoją byłą dziewczyną przez fanów. Oni grozili jej śmiercią i pobiciem. Dziewczyna wystraszyła się i zerwała z Liamem. Bardzo to przeżywał i do tej pory o tym pamięta. Dokończyliśmy koncert bez Zayna, a jego solówki śpiewał Niall.


____________________________________
Ktoś mnie zmusił abym dodała rozdział. Ale bez nazwisk <3


www.comeonlily.blogspot.com <----    blog bardo zdolnej dziewczyny ! Polecam, ja sama zakochałam się już w prologu, którego mogę czytać niezliczoną ilość razy !















Pozdrawiam cię Ally ! *:

6 komentarzy:

  1. Super rozdział, chłopacy dobrze zrobili, i fajnie żę dodalaś ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wohoho. Biedni chłopcy. Dzięki temu rozdziałowi uświadomiłam sobie po raz kolejny, że mają naprawdę ciężkie życie. Świetny rozdział, oby z dziewczyną Zayna było ok xx [help-me-see]

    OdpowiedzUsuń
  3. dosłownie zakochałam się w tym opowiadaniu <3

    OdpowiedzUsuń
  4. O jaaa.. Natalie?! Dziękuję, ża użycie mojego imienia <3 Jeszcze z Zaynem.. Japierdolekochamcie! Ach, ach, pisz szybko, wzruszyłam się :3 I przepraszam, że dodaję komentarz tak późno i w środku nocy, ale jakoś dopiero teraz miałam chwilę żeby zajrzeć. [brytyjskie-historie]

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział przepiękny brak słów;)

    OdpowiedzUsuń