niedziela, 5 lutego 2012

Trzydzieści trzy.


TRZY DNI PÓŹNIEJ
Katie
Siedzimy razem z dziewczynami przed telewizorem, czekając na pierwszy w tej trasie koncert chłopaków. Mówiąc z dziewczynami mam na myśli: Gabriellę, Claudię, Roxanę. Natalie jeszcze nie dotarła, a koncert za chwilę będzie się zaczynał. No nic. Jeśli nie zdąży to jej nagramy.
- A co, jeśli jej się coś stało? – nagle powiedziała Gabriella.
- Przecież Natalie potrafi się obronić. Twarda z niej sztuka. – powiedziałam, próbując dodać otuchy pozostałym. Sama byłam trochę lepszej myśli. Może po prostu autobus się jej spóźnił albo coś w tym stylu. Siedziałyśmy w milczeniu i czekałyśmy aż prowadzący cały koncert zapowie naszych chłopaków. Nie mogłyśmy się doczekać. Louis napisał mi już chyba ze sto esemesów typu : ‘Strasznie się denerwuję. Chciałbym, żebyś tu była.’ To było słodkie, ale nie w takich ilościach !
- Popcorn się skończył ! – krzyknęła nagle Claudia, jakby zaraz miała wybuchnąć bomba w naszym pokoju. Wszystkie się przestraszyłyśmy, a Claudia zaczęła się śmiać jak jakaś popaprana.

Natalie
Byłam spóźniona ! Cały czas powtarzałam to sobie w głowie. Natalie Spiker nigdy się nie spóźnia ! Nie miałam w zwyczaju się spóźniać, a już na pewno nie na koncert mojego chłopaka. Żeby skrócić drogę skierowałam się w stronę ciemnego parku. Nie lubiłam tamtędy przechodzić, ale nie miałam wyboru, jeśli chciałam zdążyć na koncert. W parku nie było ani jednej latarni, byłam trochę przestraszona, bo nie lubiłam ciemności, a już na pewno nie, jak byłam sama.
- Zgubiłaś się może ? – usłyszałam czyjś męski głos. Odwróciłam się i zobaczyłam jakiegoś starszego mężczyznę z … O mój boże ! Z nożem w ręku !
- Nie, nie sądze. – przypomniałam sobie program, w którym było powiedziane, żeby nie pokazywać oprawcy, że się go boi. Dlatego udawałam twardą.
- A może jednak ci w czymś pomóc. – mężczyzna coraz bardziej się do mnie przybliżał. Po kilku sekundach był metr ode mnie. Facet zauważył, że cała się trzęse. Naprawdę zaczęłam się bać. To nie był jakiś tam chłopak w moim wieku, którego wystarczyło kopnąc w jego klejnoty, żeby leżał na ziemi. To był starszy i umięśniony mężczyzna, którego nawet jeślibym użyła całej swojej siły, nie położę na ziemię. 
– Nie bój się. Nic ci nie zrobię. Tylko ładnie oddaj w moje ręce torebkę i możesz iść. – Złodziej zauważył, ze uważnie mu się przyglądam. Domyślił się, że próbuje zapamiętać jego twarz, żeby móc ją opisać na policji. Zobaczyłam jeszcze tylko uniesioną rękę, która kierowała się z niesamowitą prędkością w kierunku mojej twarzy i ani się nie obejrzałam leżałam na ziemi. Z mojego nosa leciała krew, nawet jeśli tego nie poczułam, wiedziałam.
- Mówiłem spokojnie, a ty wgapiałaś się we mnie jakbym był jakimś zboczeńcem. No chyba, że chcesz, to nim też mogę zostać. Ale wolę uprawiać seks z kobietami, które tego chcą. – powiedział mężczyzna, jeśli w ogóle można jeszcze go tak nazwać i zaśmiał się szyderczo. Brzmiał jak prawdziwi wariat. Jak ci z tych wszystkich chorych horrorów.
- Że niby jakaś kobieta chce z tobą uprawiać seks? Ciebie nawet mężczyzną nazwać nie można, gnoju ! – wykrzyknęłam mu w twarz, prze co dostałam mocnego kopniaka w brzuch. Nie dałam rady się podnieść. Za każdym razem jak próbowałam on kopał mnie jeszcze mocniej. Kiedy leżałam już całkowicie nieruchoma, on przybliżył swoją twarz do mojej i powiedział:
- Trzeba było ładnie oddać torebkę. A teraz twoja buźka wygląda nie tak,  ładnie jak przedtem. – Na ‘pożegnianie’ dostałam jeszcze uderzona w twarz. I tyle widziałam tego mężczyznę. Próbowałam podnieść do pozycji siedzącej. Po kilku minutach mi się to udało. Podpełzłam do ławki, dzięki której wstałam. Zostałam bez telefonu i dokumentów, co najważniejsze: nie miałam jak wezwać pomocy. Przez ten park, rzadko kiedy ktoś przechodził. Powoli wstałam z ławki, na której uprzednio usiadłam i przez chwilę stałam nieruchomo, próbują utrzymać pozycję pionową. Gdybym teraz spadła, nie podniosłabym się. Musiałabym czekać na pomoc. Sunęłam jedną nogę za drugą w stronę domu Katie. Tam otrzymam pomoc. Po około 10 minutach doszłam pod drzwi Katie. Ostatkami sił nacisnęłam dzwonek i czekałam. Nagle drzwi się otworzyły, a otworzyła je Gabriella.

Katie
- O MÓJ BOŻE ! – usłyszałam krzyk Gab. Szybko razem z dziewczynami pobiegłam w stronę drzwi. Naszym oczom ukazała się zmasakrowana Natalie. Wyglądała jakby wróciła z wojny, po 5 latach. Ubranie miała całkowicie poszarpane i brudne z błota, a twarz.. Z jej nosa ciekła krew, a łuk brwiowy był przecięty. Sama Natalie dziwnie się bujała, jakby miała zaraz zemdleć. I tak się stało. Natalie padła w ramiona Gab.
- Dzwoń po karetkę. Na co czekasz ?! – krzyknęłam Roxane do Claudii, która stała w osłupieniu i patrzyła na zmasakrowaną twarz Natalie. Dopiero kiedy Roxane trzepnęła Claudię w głowę, ta uprzytomniła sobie, że musi zadzwonić. Dziewczyna pobiegła do salonu po telefon i szybko wystukała numer. Po 20 minutach przyjechała karetka i zabrała Natalie do szpitala, pojechałam z nią, a dziewczynom kazałam powiadomić chłopaków, a szczególnie Zayna.

Zayn
Mieliśmy już wchodzić na drugi występ tego wieczory, kiedy zadzwonił mi telefon.
- Tak, słucham ? –odezwałem się, ale z drugiej strony usłyszałem tylko pojedyncze słowa, takie jak:
Natalie, pobicie, szpital, karetka, przyjedź.
- Co się dzieje Gab ?!
- Natalie jest w szpitalu. Jakiś mężczyzna ją pobił i zabrał wszystko co miała przy sobie.
- Rozumiem. Mam przyjechać ? – powiedziałem w miarę spokojnym głosem.
- Broń Boże ! My się nią zajmiemy. Nie możesz zawalić koncertu. Dobra kończę, jedziemy z dziewczynami do szpitala. Trzymaj się Zayn. Przekaż chłopakom. -
Nie zdążyłam odpowiedzieć, kiedy Gab odłożyła słuchawkę. Sam nie wiem, dlaczego tak spokojnie przyjąłem wiadomość o tym, ze moja dziewczyna jest w szpitalu.
- I tak tam pojadę. Nie zostawię jej samej. – mruknąłem cicho pod nosem i poszedłem przekazać chłopakom wiadomość.
- Zayn, chłopie ! Szukaliśmy cię . – powiedział wesoło blondyn, ale kiedy zauważył, że mam nietęgą minę od razu zapytał się, co się stało.
- Wracam do Natalie. – powiedziałem tylko.
- Co ?! W połowie koncertu ?! – usłyszałem krzyki chłopaków.
- Tak. Właśnie tak. W połowie koncertu. – odwróciłem się plecami do chłopaków i usłyszałem cichy szept Louisa:
- Dupek.
- JA JESTEM DUPKIEM, TAK? Jestem dupkiem, bo co? Bo chcę jechac do mojej dziewczyny, która leży w szpitalu mocno pobita ?! – krzycząc to miałem łzy w oczach, ale szybko je otarłem i pobiegłem w stronę naszego menadżera. Usłyszałem za sobą jeszcze kawałek rozmowy chłopaków.
- No i co żeś zrobił ?!
- Nie chciałem. Przecież nie wiedziałem.


_____________________________
I jak? Rozdział pełen emocji, co ? : d

6 komentarzy:

  1. Super rozdział , chociaż dziewczyny mogły go nie dręczyć i zadzwonić dopiero po koncercie :D pełen napięcia i tylko wartałoby powiedzieć że czekam na kolejne ! uwielbiam to co piszesz ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. dobry wybór zayn!

    /http://comeonlily.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :D Ciekawe czy Zayn pojedzie do niej? Uwielbiam twoje opowiadanie i czekam z niecierpliwością na następny

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział ciekawe czy Zayn pojedzie, tylko dziewczyny mogly zadzwonić troche póżniej

    OdpowiedzUsuń
  5. i to jak! to się nazywa facet, zostawic wszystko i jechać do dziewczyny, która go potrzebuje. tak trzymaj! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Fantastyczny rozdział! Rozdział pełen napięcia;p

    OdpowiedzUsuń