czwartek, 9 lutego 2012

Trzydzieści siedem.

Harry
- Co to było? - zwróciłem się zdziwiony do Louisa, który spokojnie zajadał się goframi.
- Nic, po prostu kolejna męska kłótnia. - odpowiedział, unikając mojego wzroku. Coś było na rzeczy, ale ani Liam, ani Louis nie chciał nic powiedzieć.
- Jeśli to było nic, to huragan Katrina w ogóle nie zostawił zniszczeń. - popatrzyłem się pytająco na Nialla. Ten uroczy blondyn nigdy nie wtrącał się do naszych kłótni. W sumie rzadko się kłóciliśmy.
- Możecie się nie wtrącać ?! - krzyknął nagle Louis, odsuwając krzesło od stołu. Popatrzył się na nas wymownie i poszedł w stronę sypialni Liama. Kiedy już byłem pewien , że żaden z nich nas nie usłyszy , zwróciłem się do Nialla:
- Wiesz o co chodzi? nigdy się tak nie zachowywali.
- Sorry, Styles, ale wiem tyle co ty, czyli nic. Coś jest grane, ale to się dzieje między tą dwójkę i na twoim miejscu bym się nie wtrącał. - powiedział blondyn i wrócił do jedzenia, jak gdyby nigdy nic się nie stało. nie mogłem na niego patrzeć, on sobie spokojnie jadł, kiedy dziewczyna jednego z nas była w szpitalu, a dwóch pozostałych się kłóciło. Poszedłem do łazienki i wybrałem numer Roxane. Po kilku sygnałach usłyszałem:
- Halo ? - czułem, ze coś się stało, bo Xan mówiła strasznie niepewnie.
- Tu Harry, coś się stało Roxane?
- Nie, po prostu mam zły dzień. - wiedziałem, ze kłamie. I musiałem się dowiedzieć, o co chodzi.
Wszystko się waliło. Roxane nie chce mi powiedzieć co się dzieje, chłopcy się kłócili, a ja nie mogłem nic z tym zrobić.
- nie kłam. wiem, że coś się dzieje. wystarczy, że powiesz co, a ja ci pomogę. - powiedziałem najcieplej jak potrafię, a w odwecie usłyszałem:
- nic się nie dzieje, Styles ! - po czym odłożyła słuchawkę. No pięknie. Wygląda na to, że wszyscy dzisiaj maja parszywy dzień. Moje rozmyślania przerwał głos Nialla:
- Harry? kończysz? bo muszę..

Liam
Siedziałem sam w pokoju, kiedy nagle wparował Louis i spokojnie powiedział:
- Przepraszam. Powiedziałem to, bo byłem zdenerwowany, wymsknęło mi się, Ja też się martwię o Natalie i Zayna.
- Tak wiem, że wszyscy jesteśmy po uszy zamartwieni, ale reszta chłopaków jakoś na mnie nie naskoczyła. Wyciągasz moje błędy, a wiesz, że tego nie lubię.
- Tylko, że ona przez ciebie zginęła Liam. Tu nie chodzi tylko o ciebie.
- To nie była moja wina ! Badania wykazały, że była chora, więc nie oskarżaj mnie o coś, czego nie zrobiłem ! - krzyknąłem na niego i odwrocilem głowę w stronę okna.
- Liam, ja nie mówię, że to całkowicie była twoja wina, ale przyznaj, że przyczyniłeś się do tego. - w moich oczach zbierały się łzy, ale nie mogłem się teraz rozklejać. to nie było w moim stylu. Ja nigdy się o nic nie oskarżałem. Zawsze byłem twardy, nawet wtedy, gdy mój ojciec zmarł na raka. Nie płakałem, żałowałem tylko, że musiał tyle cierpieć. Od zawsze byłem przekonany, że na każdego w końcu przyjdzie czas, a wtedy najwyraźniej był czas mojego taty. Teraz też nie jest mi smutno, tylko żałuję, że nie ma go przy mnie fizycznie, bo psychicznie na zawsze pozostanie w moim sercu. O nim nigdy nie zapomnę, ale o tamtej historii wiele razy próbowałem, a kiedy już myślałem, że wszystko jest dobrze, Louis wypomina mi moje błędy z przeszłości.
- Liam, nie oszukuj się, gdyby nie ty. Gdybyś jej w sobie nie rozkochał, ona by żyła.
- Niczego nie zrobiłem celowo. Byłem tylko miły !
- Dlatego utwierdzam się w przekonaniu, że nie warto być miłym. - wstałem z łóżka i popatrzyłem się w oczy Louisa, po czym powiedziałem:
- To nie była moja wina. Ona była chora, Louis. Sue była wariatką ! - odwróciłem się napięcie i pobiegłem w stronę kuchni, w której siedział Harry.

Michael
Kiedy wyszedłem z domu, zaczął padać deszcz. Nie miałem ani kurtki przeciwdeszczowej, ani parasola, a wrócić do domu nie mogłem, bo bym z niego już nie wyszedł. Założyłem kaptur bluzy na głowę i poszedłem w stronę domu Leili. Nigdy u niej nie byłem, ale wiele razy widziałem adres na jej legitymacji szkolnej. Po 30 minutach truchtu byłem pod jej blokiem. Totalna ruina. Stara kamienica, którą trudno nazwać ładną, czy nawet godną zamieszkania, znajdowała się na obrzeżach miasta. Wszedłem do ostatniej klatki i po dwa schodki wbiegłem na 3. piętro. Zapukałem delikatnie do drzwi i czekałem. Po kilku minutach drzwi delikatnie się otworzyły, a z malej szpary wystawała kobieca twarz.
- Pan do kogo ? - usłyszałem cienki i przestraszony głos kobiety.
- Do pani. Jestem Michael, chłopak Leili.- kobieta obejrzała się za siebie, po czym wyszła za próg i zamknęła za sobą delikatnie drzwi. Podała mi rękę i przedstawiła się:
- Jestem Meredith Augustyn. Przepraszam, że poznajemy się w takiej sytuacji, - na twarzy kobiety wykwitł szeroki, serdeczny uśmiech.
- Już wiem po kim Leila odziedziczyła urodę. - powiedziałem miło, a na policzkach kobiety pojawiły się rumieńce. Postanowiłem przejść do rzeczy i w końcu zając się czymś pożytecznym.
- Dlaczego pani nie odejdzie od męża ? - twarz kobiety stała się nagle szara i bez wyrazu.
- Co pana to obchodzi? Ja rozumiem, że jesteś z moją córką i bardzo się z tego cieszę, ale to nie jest powód żeby interesować się moim życiem prywatnym. - Meredith chciała wejść spowrotem do mieszkania, ale uprzedził ją wychodzący mężczyzna. Podejrzewałem, że jest to ojciec Leili. Przechodząc przez próg potknął się i prawie wywalił, ale jakimś cudem zdołał utrzymać równowagę.
- Już mnie zdradzasz ?! Zostawić cię na pięć minut i zasnąć i już latasz się puszczać ?! Won do domu ! - popchnął Meredith w stronę wejścia, a sam zbliżył się do mnie i chwycił za ubrania. - Jeszcze raz się tu pojawisz to dorwę  ciebie i tą małą szmatę !
- Mógłby mnie pan puścić ? - powiedziałem ze stoickim spokojem.
- Won stąd szczylu ! I żebym cię więcej na oczy nie widział ! - popatrzyłem się na niego przez chwilę, ale on już wracał do domu, z którego chwilę później dobiegały płacz i głośny krzyk. Coś trzeba z tym wszystkim zrobić. Nie może być tak, że Leila będzie bała się wrócić do domu, a jej matka nie będzie mogła stamtąd wyjść.

______________________________
Skoro obiecałam, to dodaję : d chociaż jestem cholernie zmęczona po  podróży.
9 h w pociągu daje w kość ;x

5 komentarzy:

  1. Bardzo wzruszający rozdział ; ( Jestem ciekawa co będzie z Natalie ;d Zayn <33 Szkoda że nie było go w tym rozdziale ;D
    Oliwka <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekałam caly dzien na ten rozdział, przyszłam ze szłoły i sprawdzałam czy nie dodałaś ;D Bardzo fajny, czekam na kolejny ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. czytając ten rozdział aż się łza w oku zakręciła : ( oby się wszystko wyprostowało , czekam na dalsze rozdziały , szkoda Liama ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny czekam na dalsze losy;)

    OdpowiedzUsuń