poniedziałek, 20 lutego 2012
Czterdzieści sześć. - Zakończenie.
NASTĘPNY DZIEŃ
KATIE
Ubrałam się szybko w swoje dresy z myszką Miki i wskoczyłam pod koc, żeby jak co rano obejrzeć wiadomości. Włączyłam telewizor, już się zaczęły. Głos był przyciszony, ale na razie prezenterka nie mówiła o niczym ciekawym, więc nie podgłosiłam. Nagle na ekranie pojawiło się zdjęcie chłopaków z One Direction, a z boku zdjęcie Louisa. Podgłosiłam natychmiast głos. Prezenterka zaczęła już mówić:
‘’ Wczoraj wieczorem do kliniki specjalistycznej przywieziono rannego członka zespołu One Direction. Louis Tomlinson trafił tam z ciężkimi urazami narządów wewnętrznych oraz rozległymi krwotokami. Z tego, co podaje nam policja chłopak został brutalnie pobity, a na koniec dźgnięty nożem przez jednego z antyfanów. W tej chwili Louis walczy o swoje życie. Według lekarzy szansę na przeżycie Louia są znikome. Świat wstrzymuje oddech, fanki duchowo walczą o przeżycie idola. ‘’ Przełączyłam na inną stację, żeby zobaczyć, czy gdzieś jeszcze mówią o Lou. ‘’Dokładnie 10 minut temu, brytyjski wokalista, Louis Tomlinson zmarł w Szpitalu Specjalistycznym w Nowym Jorku. Przyczyną zgonu był krwotok wewnętrzny, którego lekarzom nie udało się zatamować oraz rozległe obrażenia zewnętrzne. Policja szuka sprawcy zbrodni. Świadków prosimy o kontakt pod numer policji. Sprzed szpitala mówiła dla państwa- Lilanne Holmes ‘’
Słuchałam tych wiadomości i nie mogłam uwierzyć, ze to jest prawda. Jak on mógł narazić się na takie niebezpieczeństwo? I uwierzyć, ze ostatnie co mu powiedziałam to, to że jest pieprzonym tchórzem. Jakbym mogła cofnąć czas… Zaczęłam płakać, a kiedy przybiegła do mnie moja mama, nie wydusiłam z siebie nic oprócz tego, że Louis nie żyje. Postanowiłam zadzwonić do reszty chłopaków.
I pomyśleć, że to był początek mojego nowego życia, bez Louisa, bez miłości.
7 LAT PÓŹNIEJ
Niall Horan – po rozpadzie One Direction próbował rozpocząć solową karierę, ale skończył w znanym amerykańskim zespole i gra na gitarze.
Aline Thunder – jest znaną i szanowaną dziennikarką w BBD NEWS. Ma kochającego męża i dwójkę dzieci. Nigdy nie wybaczyła sobie tego, ze próbowała zniszczyć życie Louisowi i Katie.
Zayn Malik – po rozpadzie One Direction skończył studia pedagogiczne i pracuje z dziećmi niepełnosprawnymi. Udziela się charytatywnie i ma piękną zonę Natalie Spiker, z którą ma jedno dziecko – chłopczyka o imieniu Louis.
Naomi Bunt – po wyjeździe do Polski i po urodzeniu dziecka, rozpoczęła pracę jako kierowniczka w sklepie z odzieżą dziecięcą. Ciągle uczy się polskiego, córeczkę nazwała Katie.
Liam Payne – po rozpadzie One Direction skończył studia medyczne i jest znanym kardiologiem. Założył fundację pomagającą dzieciom z rakiem. Jest związany z Dominicą Evans, którą spotkał ponownie po dwóch latach na jednym z jej koncertów.
Austin Lauder – wyprowadził się do Włoch i tam mieszka razem ze swoim chłopakiem. Zaadoptowali dwójkę dzieci i razem je wychowują. Austin jest psychologiem.
Claudia Horrison – zerwała z Niallem, bo 3 latach związku. Związała się ze swoim przyjacielem – Patrckiem Lee.
Roxane Horrison – została oskarżona o morderstwo niejakiej Angel Moupin – niebieskowłosej psychofanki One Direction.
Michael Graham – podczas wyprawy dookoła świata oświadczył się swojej dziewczynie – Leili pod wieżą Eiffla. Są małżeństwem już drugi rok, a Leila jest szczęśliwą matka rocznych bliźniąt.
Natalie Spiker – żona Zayna Malika. Natalie skończyła studia prawnicze i jest znaną w całej Wielkiej Brytanii panią adwokat. Broniła Roxane Horrison w sprawie morderstwa.
Ma dwuletniego synka – Louisa.
Dominica Evans – dziewczyna spełniła swoje marzenia o karierze solowej. Jest znaną piosenkarką, od 5 lat jest związana z Liamem Payn’em.
Harry Styles – często odwiedza Roxane w więzieniu. Nadal bardzo ją kocha i wierzy, ze kiedyś im się uda żyć razem. Harry skończył studia pedagogiczne, ale nie pracuje w swoim zawodzie. Rozpoczął właśnie pracę nad swoim kolejnym solowym albumem.
Victoria Victim – przeprowadziła się do rodziców, do Włoch, po tym jak jej kuzynka – Dominica Evans – rozpoczęła karierę.
Alice Spiker – jest menadżerką zespołu amerykańskiego. Jest szczęśliwa w małżeństwie ze sławnym angielskim piłkarzem.
Patrick Lee – po zerwaniu ze swoją dziewczyną związał się z Claudią Horrison. Chłopak zdecydował się na karierę modela i teraz kłócą się o niego dwie znane sportowe firmy.
Katherina Graham – po śmierci Louisa zerwała wszystkie kontakty i razem ze swoją przyjaciółką – Gabriellą i jej chłopakiem Cristianem, wyjechali do Ameryk, aby spełniać swoje marzenia. Dziewczyna jest samotna odkąd Louis Tomlinson zmarł. Skończyła studia o kierunku marketing i zarządzanie.
Gabriella Tiger – szczęśliwa narzeczona Cristiana Coolena. Mieszkają razem z Katheriną w jednym domu w Los Angeles.
Cristian Coolen – skończył studia medyczne i jest biologiem technicznym. Gabrielli oświadczył się w 3 rocznicę śmierci Louisa.
Leila Augustyn – jej ojciec zmarł na skutek wycieńczenia serca. Jej matka zyję razem z babcią. Leila urodziła bliźniaki – Nialla i Jessicę. Pracuje jako weterynarz.
__________________________________
Martynaaaa;) specjalnie dla ciebie wszystko ogarnę (:
A więc zakańczam podróż z ta historią i zaczynam nową. W drugiej części będzie opisana historia Katie, Gabrielli i Crisa (: Mam nadzieję, że druga cześć spodoba wam się tak bardzo jak pierwsza (:
Zapraszam do czytania prologu !
www.directionstory-second-life.blogspot.com
XOXO Liv
niedziela, 19 lutego 2012
Czterdzieści pięć.
Katie
Od dwudziestu minut idę ulicą i wypatruję kogoś, kogo znam. Z moich oczu płyną łzy. Nie wiem co ze sobą począć. Straciłam cały sens swojego życia. Wszystkie osoby, które kocham się ode mnie odwrócą. Nie wiem sama dlaczego to zrobiłam. Przecież nie jestem taka ! Nigdy nie zdradziłam, nigdy nie kłamałam. ‘Zmieniasz się’ pomyślałam, choć to najgorsza z możliwych rzeczy. Nie mogę się zmienić. Kocham prawdziwą siebie. Wszystkim pomagałam, a teraz? Nawet nie wiem co się dzieje u Naomi, ani nawet u Gab. Powinnam była interesować się moimi przyjaciółmi. Wiedziałam, ze jeśli zaufam kolejnemu chłopakowi źle się to skończy, a jednak to zrobiłam. Zaufałam mu, a on ? Wyszedł z mojego serca razem ze wszystkimi marzeniami o szczęśliwej miłości, a kiedy trzasnął drzwiami rozwalił je na miliony małych kawałków, których nie dam rady ułożyć spowrotem w całość sama. Potrzebuję go, czy tego chcę czy nie. On jest dla mnie jak tlen, jak ulubione jedzenie. Nie dam rady bez niego żyć. Kocham go i nawet jeśli mnie zranił, nie przestanę. Bo to mnie zniszczy. Zniszczy całkowicie starą mnie, którą chce w sobie zatrzymać. Podeszłam do bezdomnego i usiadłam obok niego śpiewając z nim jedną ze starych piosenek. Moja mama zawsze je puszcza, jak sprząta. Mężczyzna się do mnie uśmiechnął i razem dokończyliśmy piosenkę. Kiedy skończyliśmy mężczyzna cichym głosem powiedział:
- Siedzę tu dzień w dzień od 5 lat i nikt nigdy się do mnie nie przysiadł. – uśmiechnęłam się do niego delikatnie i odpowiedziałam:
- Właśnie poznał Pan moje nowe oblicze. – mężczyzna cicho prychnął, a kiedy się na niego dziwnie spojrzałam on powiedział tylko:
- Nie zmieniaj się, dziecko. Nie warto. Wszystko zawsze zostanie takie samo, nawet jeśli się zmienisz. Słońce zawsze będzie wschodzić i zachodzić. Ludzie którzy cię kochają zawsze będą to robić, nie zależnie od tego, czy ty będziesz inna.
- Co do tego kochania, to mam wątpliwości. – mruknęłam cicho pod nosem, ale bezdomny najwyraźniej to usłyszał, bo chwycił mnie za rękę i powiedział:
- Uwierz w miłość, a kiedyś ona do ciebie przyjdzie. Zapuka do drzwi twojego serca niespodziewanie, wtedy kiedy najmniej będziesz się jej spodziewała. Bo miłość nie przychodzi wtedy, kiedy jej potrzebujesz, kiedy jesteś smutna, ona przychodzi wtedy, kiedy ma na to ochotę. Czasami zniszczy ci przy tym całe życie, ale nie warto się poddawać, bo za drugim razem zawsze będzie lepiej. Czekaj cierpliwie, a będzie ci dane. A teraz idź i walcz o to co ci się należy. – Bezdomny puścił moją rękę, a ja wstałam otrzepałam się i ruszyłam w stronę taksówek. Kiedy weszłam do jednej i popatrzyłam w okno. Pod budynkiem nie było nikogo. Mężczyzna zniknął, czasami wydaje mi się, ze tacy ludzie istnieją, tylko po to, aby nam pomóc żyć. Są takimi naszym aniołami stróżami na Ziemi.
Louis
Gdybym dostał drugą szansę od życia pewnie bym spróbował żyć tak, żeby nie spotkać Katie. Nigdy nie poszedłbym do szkoły Gab, nigdy bym z nią nie rozmawiał i nigdy, przenigdy nie zakochał się w niej. Już raz popełniłem ten błąd. Chciałem go więcej nie powtarzać, ale wiedziałem, ze przy Katie tak łatwo nie pójdzie. Byłem w niej szalenie zakochany. Kochałem sposób w jaki do mnie mówi i jak się uśmiecha, kiedy ją rozśmieszę. Uwielbiałem, kiedy mi mówiła, że jestem głupiutki, ale za to mnie kocha. Niestety te wszystkie słowa okazały się puste. Nic nieznaczące słowa, wypowiadane przez osobę, która była dla ciebie niczym tlen. Tak to rani. Dopiero teraz przekonałem się jak bardzo. Rozumiałem plan chłopaków, nie chcieli abym znowu się zawiódł, ale ich starania poszły na marne, bo Niall za głośno mówił. Ale będzie dobrze, jak nie ta to inna, jak mówi jedno z powiedzeń. Nie można się poddać, bo jakaś dziewczyna cię zraniła. ‘Pomyśl ile razy ty jakąś zraniłeś i od razu poczujesz się lepiej’ powiedział ostatnio Harry. Nie podoba mi się ten pomysł, ale zawsze warto spróbować. Starałem się myśleć o innych dziewczynach, ale za każdym razem jak zamykałem oczy widziałem jej minę, kiedy zabrałem ją na jacht w jej urodziny. Zawsze widziałem jej śmiejące się oczy. To mnie wykańczało. Nie mogłem ot tak zapomnieć o dziewczynie, którą darzę takim uczuciem. Muszę coś zrobić, ale co? Przecież ona nie chce mnie znać. Nazwałem ją szmatą, sam nie wiem dlaczego to powiedziałem. Poniosło mnie. Nie codziennie jest się zdradzonym i to jeszcze w tak podły sposób. Dowiedziałem się tego od przyjaciół i z Internetu. Nie wiem kiedy, zacząłem myśleć o naszym pierwszym spotkaniu. Tak słodko się wtedy zawstydziła. Staczam się na dno! Nie mogę myśleć już o niczym innym. Cały czas mam przed oczami jej twarz. Dlaczego nie umiem zapomnieć? Dlaczego nie potrafię tego olać i iść przez życie dalej tocząc walkę z innymi problemami, z przypadkowymi pocałunkami i osobami? To takie smutne, uzmysłowić sobie, że jesteś dla kogoś ważny, ale nie możesz z nim być. Dlaczego akurat na mnie trafiło ? Chciałbym zapomnieć, ale tak bardzo pragnę widzieć jej uśmiechniętą twarz przed sobą. Chcę poczuć jej oddech na mojej szyi, kiedy siedzi u mnie na baranach. Tak bardzo pragnę się z nią powygłupiać i przedrzeźniać, ale nie wiem czy będę potrafił wybaczyć jej to co zrobiła. I znowu to samo. ‘Przestań o tym myśleć’ powtarzałem sobie w kółko. Ale jak mam to zrobić? Nie potrafię zapomnieć wszystkich wspólnych przeżytych chwil. Wspomnienia o nich zabijają mnie od środka, ale są zbyt ważne, aby o nich zapomnieć. Tysiące myśli na minutę bije się w mojej głowie o to, co jest ważniejsze. Serce bije coraz szybciej na myśl o jej ustach, które słodko wędrowały po moich, badając każdy milimetr powoli. Nikt nie jest mi w stanie pomóc, bo ja nie chcę zapominać. A to tak cholernie boli. Tak cholernie…
‘ Napij się i zapomnij o problemach’ tak powiadał mój dziadek. Chyba się do tego dostosuje, bo na trzeźwo nigdy o tym nie zapomnę. Czas wybrać się do baru! Witaj nowe życie, żegnajcie stare smutki !
_________________________________________
Ten rozdział was nie zaskoczy, ale następny już na pewno. Będzie zakończeniem i początkiem jednocześnie. Nie wiem jak wy, ale cieszę się, ze zakończę historię z tym opowiadaniem i zacznę z następne. Mam nadzieję, ze nie opuścicie mnie i nadal będziecie czytali.Co do jednej wypowiedzi jakiegoś anonima.
Nie mogę dać tego bloga Gab, bo jest on dla mnie zbyt ważny. Bez obrazy dla Rysi, bo dziewczyna jest naprawdę świetna. Zaczęłam historię z tym blogiem, z tą historią sama i chciałabym tak skończyć. Nie mogę ot tak sobie podarować komuś historii, którą sama napisałam, którą sama wymyśliłam. Gabi napisała jeden, epizodyczny rozdział, jest świetny, ale nie sądzę, żeby ona także chciała przejmować czyjegoś bloga.
Kocham tego bloga i naprawdę trudno rozstawać mi się z tym opowiadaniem, ale muszę. W czasie gdy pisałam całą tą historię sama się zgubiłam. Zagubiłam całą fabułę, którą miałam wymyśloną w głowię. Zaczęły się prośby typu: Wprowadź mnie, wprowadź tamto. (: Chcę zacząć nową historię, bez wprowadzania zbędnych epizodów i bohaterów. Następna część będzie od początku do końca o Katie (:
XOXO LIV <3
sobota, 18 lutego 2012
Czterdzieści cztery.
Katie
Siedziałam na pralce i czekałam na telefon od Nialla, którym miał mi oznajmić, czy już mogę dzwonić do Lou. Bałam się jego reakcji. Zastanawiałam się jak mu to powiedzieć. Czy mniej będzie bolało jak powiem prosto z mostu, czy jak będę przeciągała. Nagle w łazience rozbrzmiały ciche dźwięki 'Just a Dream', odebrałam szybko, żeby mężczyzna, z którym.. (Fuj! Nie chcę nawet o tym myśleć..) nie usłyszał...
- Tak, słucham? - powiedziałam szybko niespokojnym głosem. Nagle z telefonu wydobył się ostry głos Louisa, którego najmniej się w tym momencie spodziewałam.
- Powiedz mi, ze to nieprawda i będzie po sprawie, Katie. - powiedział z nutą nadziei w głosie. Bałam się mu to wszystko powiedzieć. Wiedziałam, że nie mogę kłamać, bo wyjdzie na jeszcze gorsze.
- Przepraszam. Wiesz, ze nie jestem taka codziennie. Upiłam się, Louis. Jakbym mogła cofnąć czas nigdy bym nie poszła na tą dyskotekę. Nie ruszyłabym się z domu.
- Myślisz, że zwykłe przepraszam pomoże? Że wszystko co złe zapadnie w niepamięć?
- Nie, ale.. - nie zdążyłam dokończyć, kiedy przerwał mi:
- No właśnie. Więc czego ode mnie oczekujesz, Katie? Że wybaczę ci, bo ty żałujesz? Żałuj, chyba tego ci teraz potrzeba. Bo po mnie stratę sobie szybko kimś uzupełnisz. Z resztą już to zrobiłaś, jak widzę. Więc powodzenia w życiu ! - powiedział Louis i chciał kończyć, kiedy powiedziałam tylko ciche:
- Kocham cię, Louis.
- Ja ciebie też, Katie, ale to nic nie da, skoro mnie oszukujesz. Nie na tym polega miłość.
- Tak? To co mi powiesz na tema tej jakże uroczej blondynki, którą obmacywałeś w klubie niedawno ? - Louis zamilkł. Pewnie nie podejrzewał, ze widziałam te zdjęcia albo nie spodziewał się, że wykorzystam to przeciw niemu.
- To nie to samo, Katie. Ja cię z nią nie zdradziłem. – powiedział i chciał zakończyć połączenie, ale krzyknęłam.:
- Jesteś pieprzonym tchórzem ! Ja ci przynajmniej powiedziałam co zrobiłam, a ty nie jesteś nawet w stanie nic mi powiedzieć na temat uroczej blondynki z klubu.
- Byłem pijany i nie myślałem zbyt trzeźwo.
- Niezbyt często to robisz. Nawet nie jesteś w stanie mi powiedzieć, co tak naprawdę zaszło między tobą, a blond. Wiem, ze kłamiesz.
- nie kłamię, Katie. Po co miałbym to robić. Nie jestem taki jak ty !
- Że co proszę ?! Do mnie to było ? – nie mogłam uwierzyć, ze Lou oskarża mnie o coś co zawsze uważałam za najgorsze z możliwych rozwiązań. Po nim się tego nie spodziewałam. Przecież zawsze był spokojny i szarmancki. Nigdy się tak do mnie nie odezwał. W sumie nigdy nie miał powodu.
- A rozmawiam z kimś innym jeszcze ?! Nie bądź głupia, Katie. Obydwoje dobrze wiemy, że na każdym kroku mnie okłamujesz !
- A podasz mi przykład ? – zapytałam spokojnie, bo wiedziałam, ze owego nie ma. Nigdy nie skłamałam w sprawie Lou i nigdy bym tego nie zrobiła.
-‘Kocham Cię Lou’. Gówno wiesz o miłości, kat. Nie dziwię się Austinowi, ze z ciebie zrezygnował. Jesteś pustą idiotką, która puszcza się na każdej imprezie. Myślałaś, ze co? Że nigdy nie dowiem się o twoim wybryku w klubie? Zdjęcia pojawiły się w Internecie nim zdążyłaś stamtąd wyjść. Kto wie ilu facetom się oddałaś wtedy. – zaniemówiłam. Teraz naprawdę przesadził i nie chodzi tu o nazwanie mnie szmatą, ale o to, ze powraca do starych historii, o których powiedziałam mu w zaufaniu, o których nikt inny miał nie wiedzieć. I co? Wyszło na to, ze to ja jestem ta zła i niedobra. Ze to ja jestem puszczalską gnidą, która daje dupy każdemu napotkanemu facetowi. Miałam dość tej rozmowy. W sumie to, to nie była rozmowa tylko monolog Louisa polegający na zjechaniu mojego imienia.
- Przepraszam, że dążyłam, aby nasz związek był idealny i żeby niczego nam nie brakowało! Przepraszam, ze jestem taka niedojrzała, ze nie dorosłam nawet do tego by być kochaną przez takiego palanta jak ty! Ale pewnie. W czym ci szkodzi zwalić winę na niczego winną dziewczynę, która tylko była tępo zaślepiona miłością. Oj wróć. Przecież ja nie wiem co to jest miłość, prawda ? A więc pieprz się Palancie i obyś gnił w piekle w najgorszych męczarniach. – nie wiem, czy usłyszał ostatnie słowa, bo kiedy skończyłam mówić, słyszałam tylko miarowe pikanie głoszące zakończenie połączenia. DUPEK ! Nie miałam nic więcej do dodania na jego temat. Przecież tak naprawdę to wszystko jego wina, gdyby tu był ze mną nigdy nic by się nie wydarzyło. Gdyby nie ta blondi z klubu nic bym nie zrobiła. Cały czas byłabym tą dziewczyną, którą byłam zanim poznałam Louisa. Ale wszystko stracone. Spojrzałam w lustro i powiedziałam:
- Oto przed tobą stoi nowa Katie, która nie da sobą pomiatać. Będzie rezolutną dziewczyną, która wykorzystuje mężczyzn, tak jak oni ją. Tak, czas wyjść z łazienki Nowa Katie. - wyszłam z łazienki, ale w całym domu było strasznie cicho. Trochę się obawiałam, ale podeszłam do łóżku, na którym leżała karteczka, wzięłam ją do ręki nie czytając i schowałam do kieszeni marynarki. Wyszłam z mieszkania i zwróciłam się w stronę mojego domu. Nie wiedziałam gdzie jestem i która jest godzin, ale ruszyłam przed siebie mając nadzieję, ze idę w dobrą stronę
Gabriela
Tak! W końcu nadszedł upragniony dzień , na który bardzo długo czekałam. Właśnie dziś mój Cristian zostaje wypisany ze szpitala. Cieszę się jak małe dziecko , które dostało cukierka, bo ostatnie wydarzenia wywołały u mnie bardzo dużo smutku i łez. Nagle ktoś zapukał do mojego pokoju.
- Kto tam? - zapytałam trochę zdziwiona , bo wiedziałam że w domu nie ma nikogo.
- Niespodzianka! - I właśnie w tym momencie do pokoju wszedł Cristian ze swoją matką , nie zdołał nic powiedzieć, bo ja od razu rzuciłam się na niego i wycałowałam za wsze czasy. W tym jednym momencie mój świat nabrał kolorów , wszystkie problemy , które dotyczyły mnie i moich najbliższych zniknęły. Byłam po prostu najszczęśliwszą dziewczyną na świecie!
W końcu się ogarnęłam, bo przecież musiałam się przywitać z mamą Crisa.
- Dzień dobry Pani - powiedziałam lekko zawstydzona tym , że zamiast od razu się z nią przywitać poleciałam jak wariatka do Crisa.
- Cześć Gabriella - odpowiedziała .podeszła i mnie przytuliła.
- Cieszę się , że wszystko jest już dobrze. Ja Wam już nie przeszkadzam , bawcie się dobrze. -
Nie wiedziałam co mam zrobić Cristian oczywiście położył się na moim łóżku i szczerzył się do mnie jak głupi , a ja miałam dylemat co powiedzieć jego mamie. Może coś w stylu
' okej , dziękuję mam nadzieję , że będziemy się świetnie bawić' , albo ' może zostanie Pani , zrobimy obiad i wszyscy razem posiedzimy'? Zdecydowałam się na pierwszą opcję.
- Dziękujemy bardzo - podeszłam i dałam jej buziaka w policzek na pożegnanie.
Mama Crisa wyszła, a on od razu podszedł do mnie i delikatnie musnął moje usta. Ta chwila była niesamowita , chciałam żeby trwała wiecznie.
- Gab tyle ostatnio się wydarzyło , chciałbym ci to jakoś wynagrodzić i zabrać Cię gdzieś , żebyś mogła trochę odpocząć, zgadzasz się?
- Pewnie! ale nie chciałbyś przywitać się z przyjaciółmi?
- Przyjaciele nie zając, nie uciekną! a o Ciebie bym się trochę bał , bo tyle przeszłaś , a mimo wszystko jesteś i właśnie za to chcę Ci podziękować.
- Okej , daj mi 15 minut ubiorę się i możemy iść - Nie chciałam protestować i prawić mu morałów , że przyjaciele też są ważni, bo tak naprawdę miałam ochotę na pobycie z nim sam na sam. Szybko się ubrałam i byłam gotowa do wyjścia.
- No ja już jestem gotowa, to gdzie idziemy? - zapytałam podekscytowana naszym wyjściem.
- Nie pytaj gdzie po prostu mi zaufaj.
Weszliśmy do auta , Cris odpalił i jechaliśmy jakieś 30 minut. W końcu dojechaliśmy na miejsce. Byłam zdziwiona , bo za żadne skarby świata nie wiedziałam co robimy nad morzem.
- Cris , co my tutaj robimy? Nie pomyliło Ci się czasem?
- Nie , nie pomyliło mi się. Przyjechaliśmy tutaj , bo tu będziemy mogli w spokoju porozmawiać , a teraz nie zadawaj tyle pytań tylko daj rękę i chodź!
- Okej , już dobrze. - podałam mu rękę i zaczęliśmy spacerować brzegiem morza. W drugiej ręce niosłam moje czarne balerinki, w których nie dałabym rady chodzić po piasku.
Tak! W końcu nadszedł upragniony dzień , na który bardzo długo czekałam. Właśnie dziś mój Cristian zostaje wypisany ze szpitala. Cieszę się jak małe dziecko , które dostało cukierka, bo ostatnie wydarzenia wywołały u mnie bardzo dużo smutku i łez. Nagle ktoś zapukał do mojego pokoju.
- Kto tam? - zapytałam trochę zdziwiona , bo wiedziałam że w domu nie ma nikogo.
- Niespodzianka! - I właśnie w tym momencie do pokoju wszedł Cristian ze swoją matką , nie zdołał nic powiedzieć, bo ja od razu rzuciłam się na niego i wycałowałam za wsze czasy. W tym jednym momencie mój świat nabrał kolorów , wszystkie problemy , które dotyczyły mnie i moich najbliższych zniknęły. Byłam po prostu najszczęśliwszą dziewczyną na świecie!
W końcu się ogarnęłam, bo przecież musiałam się przywitać z mamą Crisa.
- Dzień dobry Pani - powiedziałam lekko zawstydzona tym , że zamiast od razu się z nią przywitać poleciałam jak wariatka do Crisa.
- Cześć Gabriella - odpowiedziała .podeszła i mnie przytuliła.
- Cieszę się , że wszystko jest już dobrze. Ja Wam już nie przeszkadzam , bawcie się dobrze. -
Nie wiedziałam co mam zrobić Cristian oczywiście położył się na moim łóżku i szczerzył się do mnie jak głupi , a ja miałam dylemat co powiedzieć jego mamie. Może coś w stylu
' okej , dziękuję mam nadzieję , że będziemy się świetnie bawić' , albo ' może zostanie Pani , zrobimy obiad i wszyscy razem posiedzimy'? Zdecydowałam się na pierwszą opcję.
- Dziękujemy bardzo - podeszłam i dałam jej buziaka w policzek na pożegnanie.
Mama Crisa wyszła, a on od razu podszedł do mnie i delikatnie musnął moje usta. Ta chwila była niesamowita , chciałam żeby trwała wiecznie.
- Gab tyle ostatnio się wydarzyło , chciałbym ci to jakoś wynagrodzić i zabrać Cię gdzieś , żebyś mogła trochę odpocząć, zgadzasz się?
- Pewnie! ale nie chciałbyś przywitać się z przyjaciółmi?
- Przyjaciele nie zając, nie uciekną! a o Ciebie bym się trochę bał , bo tyle przeszłaś , a mimo wszystko jesteś i właśnie za to chcę Ci podziękować.
- Okej , daj mi 15 minut ubiorę się i możemy iść - Nie chciałam protestować i prawić mu morałów , że przyjaciele też są ważni, bo tak naprawdę miałam ochotę na pobycie z nim sam na sam. Szybko się ubrałam i byłam gotowa do wyjścia.
- No ja już jestem gotowa, to gdzie idziemy? - zapytałam podekscytowana naszym wyjściem.
- Nie pytaj gdzie po prostu mi zaufaj.
Weszliśmy do auta , Cris odpalił i jechaliśmy jakieś 30 minut. W końcu dojechaliśmy na miejsce. Byłam zdziwiona , bo za żadne skarby świata nie wiedziałam co robimy nad morzem.
- Cris , co my tutaj robimy? Nie pomyliło Ci się czasem?
- Nie , nie pomyliło mi się. Przyjechaliśmy tutaj , bo tu będziemy mogli w spokoju porozmawiać , a teraz nie zadawaj tyle pytań tylko daj rękę i chodź!
- Okej , już dobrze. - podałam mu rękę i zaczęliśmy spacerować brzegiem morza. W drugiej ręce niosłam moje czarne balerinki, w których nie dałabym rady chodzić po piasku.
Nie musiałam o nic pytać , wystarczyło mi to , że mam koło siebie kogoś , kto kocha mnie tak
mocno jak ja jego, ale z drugiej strony bałam się , że wszystkie problemy wrócą i znów nic nie będzie się układać. Kurde! Dlaczego ja zawsze muszę układać takie czarne scenariusze? ‘Koniec z tym Gab , myśl pozytywnie’ – pomyślałam i odwróciłam głowę w stronę Crisa, który nagle obrócił się do mnie z chytrym uśmiechem na twarzy. Coś kombinował i po chwili wiedziałam już co.. Poczułam, ze Cris łapie mnie w talii i próbuje podnieść, ale ja się tak mocno rwałam, ze nie zdołał mnie podnieść z ziemi.
- Co Ty robisz?! Cris , jest zimno!
- Masz 5 sekund , żeby uciec, bo jak cię złapię, to zobaczysz podwodny świat rybek ! - Przestałam go słuchać , tylko zaczęłam uciekać , żebym przypadkiem nie wylądowała w morzu. Nie miałam zamiaru poznawać się bliżej z morskimi zwierzętami i czymkolwiek jeszcze, co pływało w tej wodzie. Moje staranie niestety poszły na marne, bo chwile później poczułam ręce Crisa na mojej talii. Jednakże zamiast wrzucić mnie do wody , powalił na piasek i zaczął namiętnie całować. To było miłe. Właśnie to były te drobnostki, za które go kocham (no plus jego urok osobisty , ale to już odrębna sprawa.)
- Kocham Cię i przepraszam za wszystko , obiecuję , że już zawsze będziemy razem.
- Ja kocham Cię bardziej , teraz musi być tylko lepiej. - Nie wiedziałam co powiedzieć , chociaż tyle chciałam. Miałam jakąś blokadę , sama nie wiem dlaczego , może z zimna , może ze zdenerwowania. Nie powinnam się denerwować, bo w sumie to jest mój chłopak i znamy się dość długo. Powinnam się czuć przy nim swobodnie, ale nie umiałam odblokować swoich uczuć, które kłębiły się we mnie przez ten cały czas. Mój chłopak jest tak bystry , że nawet nie musiałam prosić o bluzę , bo już ją miałam na sobie.
- Cris , może jedźmy już do domu jest trochę zimno i zaraz zacznie padać.
- Okej , jak sobie chcesz, damo mojego serca. - Widziałam po jego minie , że chciałby jeszcze zostać i na chwilę zapomnieć o tym wszystkim co się stało , ale jak tylko podeszłam i pocałowałam go czule to od razu wziął mnie na ręce (choć bardzo protestowałam) i pobiegliśmy do auta. W domu byliśmy bardzo szybko. Zrobiliśmy kolację i potrzebowaliśmy świętego spokoju.
Chciałam podziękować mu za dzisiejszy dzień , ale miałam ochotę tylko na to żeby przytulić się do niego i nic nie mówić , o nic nie pytać. Tak tez było jak tylko weszliśmy na górę,
usłyszałam tylko ciche ‘Kocham Cię’ i poczułam jego usta na swojej szyi. Jego ręce maniakalnie krążyły po moim ciele, a by później znalazły się na mojej twarzy. Jego oczy były wypełnione pragnieniem, którego nigdy z jego strony nie zaznałam. Cristian popatrzył mi się głęboko w oczy i jego usta wylądowały na moich ustach.
mocno jak ja jego, ale z drugiej strony bałam się , że wszystkie problemy wrócą i znów nic nie będzie się układać. Kurde! Dlaczego ja zawsze muszę układać takie czarne scenariusze? ‘Koniec z tym Gab , myśl pozytywnie’ – pomyślałam i odwróciłam głowę w stronę Crisa, który nagle obrócił się do mnie z chytrym uśmiechem na twarzy. Coś kombinował i po chwili wiedziałam już co.. Poczułam, ze Cris łapie mnie w talii i próbuje podnieść, ale ja się tak mocno rwałam, ze nie zdołał mnie podnieść z ziemi.
- Co Ty robisz?! Cris , jest zimno!
- Masz 5 sekund , żeby uciec, bo jak cię złapię, to zobaczysz podwodny świat rybek ! - Przestałam go słuchać , tylko zaczęłam uciekać , żebym przypadkiem nie wylądowała w morzu. Nie miałam zamiaru poznawać się bliżej z morskimi zwierzętami i czymkolwiek jeszcze, co pływało w tej wodzie. Moje staranie niestety poszły na marne, bo chwile później poczułam ręce Crisa na mojej talii. Jednakże zamiast wrzucić mnie do wody , powalił na piasek i zaczął namiętnie całować. To było miłe. Właśnie to były te drobnostki, za które go kocham (no plus jego urok osobisty , ale to już odrębna sprawa.)
- Kocham Cię i przepraszam za wszystko , obiecuję , że już zawsze będziemy razem.
- Ja kocham Cię bardziej , teraz musi być tylko lepiej. - Nie wiedziałam co powiedzieć , chociaż tyle chciałam. Miałam jakąś blokadę , sama nie wiem dlaczego , może z zimna , może ze zdenerwowania. Nie powinnam się denerwować, bo w sumie to jest mój chłopak i znamy się dość długo. Powinnam się czuć przy nim swobodnie, ale nie umiałam odblokować swoich uczuć, które kłębiły się we mnie przez ten cały czas. Mój chłopak jest tak bystry , że nawet nie musiałam prosić o bluzę , bo już ją miałam na sobie.
- Cris , może jedźmy już do domu jest trochę zimno i zaraz zacznie padać.
- Okej , jak sobie chcesz, damo mojego serca. - Widziałam po jego minie , że chciałby jeszcze zostać i na chwilę zapomnieć o tym wszystkim co się stało , ale jak tylko podeszłam i pocałowałam go czule to od razu wziął mnie na ręce (choć bardzo protestowałam) i pobiegliśmy do auta. W domu byliśmy bardzo szybko. Zrobiliśmy kolację i potrzebowaliśmy świętego spokoju.
Chciałam podziękować mu za dzisiejszy dzień , ale miałam ochotę tylko na to żeby przytulić się do niego i nic nie mówić , o nic nie pytać. Tak tez było jak tylko weszliśmy na górę,
usłyszałam tylko ciche ‘Kocham Cię’ i poczułam jego usta na swojej szyi. Jego ręce maniakalnie krążyły po moim ciele, a by później znalazły się na mojej twarzy. Jego oczy były wypełnione pragnieniem, którego nigdy z jego strony nie zaznałam. Cristian popatrzył mi się głęboko w oczy i jego usta wylądowały na moich ustach.
_______________________________
Tekst, który jest z perspektywy Gabrielli został napisany przez Gabrielę ( http://www.ryhha.blogspot.com/ )
Mam nadzieję, że wam sie podoba (: Dziękuję za wszystkie miłe opinie na temat mojego opowiadania.. (:
BTW. 'Coraz bliżej końca, coraz bliżej końca' <3
środa, 15 lutego 2012
Czterdzieści trzy.
Naomi
Byłam już spakowana. Wystarczyło pożegnać się z mamą i wyjeżdżam. Koniec z tym życiem. Czas zacząć wszystko od początku. Do pożegnania zbierałam się już z milion razy. Za każdym razem brakowało mi odwagi. Napisałam list do Katie, Austina i do matki. Zostawiłam je pod poduszką, mając nadzieję, że kiedyś ktoś je znajdzie i im przekaże. Brzmiała we mnie jedna cholerna nadzieja, ja nią byłam. Podeszłam do mojej mamy, a ona ze łzami w oczach przytuliła się do mnie. Cieszyłam się, ze nie muszę nic mówić, że ona mnie rozumie. Kochałam moją matkę jak nikogo innego na świecie. Była dla mnie zdecydowanie najważniejszą osobą, a odkąd straciłam przyjaźń Katie, jest jedyną osobą w moim monotonnym i pełnym nadziei życiu. Zawsze byłam dzieckiem, które potrzebowało ruchu i przyjaciół. Wzbudzałam sympatię, a teraz? Teraz nawet nie mam siły, żeby pożegnać się z mamą. Powiedzieć jej co czuję. Tyle się we mnie kłębiło złych myśli, ze bałam się o nich mówić. Wolałam je zatrzymać dla siebie. Nagle moja mama powiedział:
- Trzymam właśnie w dłoniach cały mój świat, który za chwilę mi z nich wypadnie. Tak bardzo cię kocham, córciu. Wiem, ze nie zawsze nam się dobrze układało, ale każdy potrzebuje trochę adrenaliny, prawda? Mogę się oszukiwać, ze jak odjedziesz nie będę samotna, ale tak, stracę wszystko co jest dla mnie ważne. Och, kochanie tak bardzo żałuję, ze nie mogę zapewnić ci opieki na którą zasługujesz. - nic więcej nie powiedziała tylko mocno mnie uścisnęła, głośno przy tym szlochając.
- Sprawiłaś, ze czuję się upoważniona do obwiniania siebie. Tak bardzo żałuję wszystkich złych rzeczy, które kiedykolwiek wypowiedziałam. Przepraszam. - spojrzałam się matce w oczy, które były opuchnięte i załzawione. Odwróciłam się słysząc za sobą głośny szloch matki. 'Nie odwracaj się, ‘Nie odwracaj się' powtarzałam sobie ciągle te słowa w głowie, modląc się, aby moje nogi mnie posłuchały, a moje serce z cierpienia nie pękło. Wyszłam z mieszkania i skierowałam się do zamówionej wcześniej taksówki, która stała praktycznie przed klatką. Kiedy wsiadłam mruknęłam tylko:
- Na lotnisko - i pojechałam w stronę swojego nowego życia. W stronę, gdzie nikt mnie nie będzie szukał.
Katie
Obudziłam się i pierwsze co poczułam to mocny zapach męskich perfum i ostry ból głowy. Rozejrzałam się dookoła i widziałam tylko jakieś obce meble i ciuchy. Nagle usłyszałam męski i szorstki głos, który dochodził z innego pomieszczenia:
- Cześć ślicznotko ! Wstałaś już ? - kiedy do pokoju wszedł wysoki, przystojny mężczyzna oniemiałam. Nigdy nie widziałam takiego przystojnego kolesia. Miał na oko 25 lat i dziwiłam się, ze mu się spodobałam. W sumie.. byłam pijana i nic nie pamiętam. Gdzie Leila ?! Nie wierzę, ze zostawiła mnie samą z tym facetem. kto wie, co się działo ?
- Gdzie ja jestem ? - spytałam nieco ochrypniętym głosem.
- Nic nie pamiętasz? - spytał się mężczyzna, po czym podszedł do mnie z chęcią przytulenia się do mnie. Wyskoczyłam z łóżka jak poparzona. Przecież miałam Louisa! ' On cię zdradził z tą blondynką!' rozbrzmiewał głos w mojej głowie, którego postanowiłam się nie słuchać. Zabrałam z podłogi moją torebkę i bluzkę i poszłam do toalety, która znajdowała się naprzeciwko sypialni. Spojrzałam w lustro i przestraszyłam sie tego, co w nim zobaczyłam. Moja twarz wyglądała jak u zombie. Makijaż miałam rozmazany, a moje włosy były porozwalane w tak zwanym artystycznym nieładzie. Ogarnęłam się szybko i palcem przemyłam zęby. Wydawało się to ohydne, ale lepsze to niż żeby jechało mi z gęby alkoholem, którego smak jeszcze czuje w buzi. Usiadłam na toalecie i zastanawiałam się co teraz będzie ze mną i z Louisem. W końcu, chyba go zdradziłam, tak mi się wydaje... Sama nie wiem co się ze mną dzieje. Stara Katie tak łatwo nie przyjęła by do wiadomości tego, ze kogoś zdradziła. Przecież to ona była zawsze ta zdradzona. Ona nigdy nie raniła. Jak zareaguje na to Louis, mam nadzieję, ze się od nikogo nie dowie. Nagle w łazience rozbrzmiała głośna melodia piosenki 'Just a Dream', dzwonił Niall. Czyli cos się stało.
- Tak, słucham? - powiedział ściszonym głosem.
- Co ty wyprawiasz Katherina ?! - usłyszałam ochrypły głos Nialla, który był zdecydowanie za ostry jak na zwykłą pogawędkę.
- O co ci chodzi ? - odpowiedziałam moim najgroźniejszym tonem głosu.
- O tą twoją cholerną zdradę w klubie.- zamarłam. A więc Louis wie, Boże, straciłam wszystko. Cały sens mojego życia się właśnie rozpadł. - Nie martw się. Louis nic jeszcze nie wie, ale nie mam pojęcia jak długo uda nam się go utrzymać z dala od urządzeń elektrycznych. Więc spręż dupsko i mu to powiedz.
_____________________________
Chyba będę częściej zawieszała bloga, haha. Takiej oglądalności i takiej liczby komentarzy chyba nigdy nie miałam (:
'Coraz bliżej końca, coraz bliżej końca <3 '
wtorek, 14 lutego 2012
Czterdzieści dwa.
Leila.
Wzięłyśmy taksówkę, która zawiozła nas pod klub w 10 minut. Była sobota, więc w środku było na pewno dużo ludzi. Przepchałyśmy się przez tłum ludzi czekających w kolejce, a Katie pokazała ochroniarzowi kartę VIP. Skąd ona ja wytrzasnęła?! No nic. Weszłyśmy do środka i skierowałyśmy się do baru, w którym Katie zamówiła nam po drinku. Godzinę później Katie była zalana w trupa i kręciła się przy wszystkich przystojnych facetach. To nie było do niej podobne, ona zawsze na dyskotekach siedziała przy barze i patrzyła jak bawi się reszta, pilnując przy tym, aby inni się bardzo nie upili. A teraz? To ja muszę patrzeć czy przypadkiem zaraz nie wskoczy któremuś z kolesi do łóżka, bo tak się zachowuje. Podeszłam do niej i mruknęłam:
- Katie, może już pójdziemy?
- Co ty Leila? - powiedziała przeciągając niektóre litery. - Nie umiesz się bawić. Popatrz tylko. - powiedziała i pocałowała jakiegoś obcego faceta. Kiedy się do niego odsunęła mi zaproponowała to samo, jednak ja odmówiłam i odeszłam od niej. Co się z nią stało ?! Nigdy taka nie była, a szczególnie wtedy, gdy miała chłopaka. Może się ogarnie, kiedy Louis dostanie jej zdjęcie jak się całuje z innym kolesiem ? Nie, durny pomysł. Przecież to by jej tylko zaszkodziło, ale najwyraźniej nie tylko ja miałam takie głupie pomysły. Jakaś niebieskowłosa dziewczyna zrobiła zdjęcie Katie jak przytula się z jakimś facetem. To nie wróżyło nic dobrego. Dwadzieścia minut później wyszłam przed klub, miałam dość patrzenia się na flirtująco z każdym facetem Katie. Tak, to było dość irytujące także ze względu na to, ze przyszłyśmy tu razem. Usiadłam na krawężniku przed klubem i weszłam na Twittera, na którym już królowało zdjęcie Katie z jakimś facetem. Jakim cudem się ono tam znalazło, nie mam pojęcia. I w ogóle skąd ten ktoś wiedział, że to jest dziewczyna Louisa ? Nawet jakby, to się jakoś dowiedział i dam sobie rękę uciąć, ze Louis już to zdjęcie widział. Przecież wchodzą na Twittera kilka razy dziennie. Katie miała, jakby to delikatnie ująć, przesrane.. Chciałam wejść spowrotem, żeby znaleźć Katie i wytargać ją choćby siłą z tego klubu, nim narobi sobie więcej kłopotów, a co gorsza, zrobi coś głupiego. Bardzo głupiego. Oczywiście totalnie zapomniałam o tym, ze weszłam do tego klubu tylko dzięki karcie Katie. Czyli nie miałam innego wyjścia od tego, niż czekać na nią. Bo pieniędzy na taksówkę nie miałam, a na piechotę żeby iść jest za daleko. Usiadłam na ławce niedaleko wejścia, żeby mieć całość klubu na oku, czy aby przypadkiem nie wychodzi z niego pijana Katie.
Liam
Właśnie wróciliśmy z naszej pierwszej nowojorskiej imprezy. Cali i zdrowi. Nikt nikogo nie wynosił z klubu, jak to zazwyczaj się działo. Jedynym minusem dzisiejszej wyprawy było to, że ledwo co weszliśmy do klubu, bo fanki i paparazzi nie chcieli nas wpuścić bez zdjęć. no to zapozowaliśmy trochę i podejrzewam, ze już jutro w gazetach będzie głośno o tym, że wyszliśmy na imprezę tylko we trójkę. No, ale trudno. Ważne, ze się dobrze bawiliśmy, a ja poznałem cudowną Veronikę. Była piękna. Zielone oczy, czarne włosy do pasa i długie nogi. No i.. była lesbijką. Następny nietrafiony strzał. Przynajmniej znalazł się ktoś kto mnie wysłuchał i polecił abym znalazł Dominicę na Twitterze. Tylko jak do zrobić?! Wszedłem na Twittera i moim oczom ukazał się spam dotyczący ... Katie ?! Otworzyłem link ze zdjęciem, na którym Katie wymieniała płyny z jakimś starszym kolesiem. Louis zdecydowanie nie będzie zadowolony, kiedy zobaczy to zdjęcie, dlatego trzeba to zrobić tak, żeby go nie zobaczył. Zwołałem naradę. Miałem szczęście, bo w tym czasie Louis brał prysznic.
- No więc, pewnie już każdy z was widział zdjęcie Katie. - powiedziałem trochę ciszej niż normalnie, żeby mieć pewność, że Lou nic nie słyszy. W ręce trzymałem wskaźnik, a na lodówce powieszone były kartki z planem działania, który ułożyłem na szybko. Nagle Niall podniósł energiczni rękę do góry. Wskazałem na niego wskaźnikiem, udzielając mu tym głosu.
- Po co ci ten wskaźnik ? - chłopcy parsknęli śmiechem. Czego można było spodziewać się po tych chłopakach? Na pewno nie pomocy.
- Po to żebyś zadawał głupie pytania. - Niall nie znosił tej odpowiedzi, bo do tej pory nie udało mu się wymyślić odpowiedniej ciętej riposty na to. zawsze się wtedy zamykał i robił minę myśliciela. Nie chcielibyście go wtedy widzieć. Wygląda tragicznie. - A więc przechodząc do rzeczy, bo nie opłaca sie z wami tego wszystkiego omawiać. Harry - to mówiąc, wskazałem na niego wskaźnikiem - ty pochowasz wszystkie telefony i rzeczy przez które można wejść w Internet. Oczywiście chodzi tu tylko o rzeczy Louisa. - dodałem, a Harry pokiwał głową na znak zgody i ruszył wykonywać swoje zadanie. - Ja spróbuję jak najdłużej zatrzymać Louisa w łazience, żeby Harry zdążył pochować rzeczy. A ty Niall... - nie dokończyłem tylko popatrzyłem się ze współczuciem na mojego towarzysza, który nadal trwał z miną myśliciela. Odszedłem nie mówiąc nic. Normalnie brak słów na tego chłopaka.
- Ej, a ja co mam robić? - nagle blondyn odskoczył od stołu z oburzeniem wymalowanym na twarzy. Wkurzał się za każdym razem jak odsuwaliśmy go od takich misji. Po prostu ten chłopak nie potrafił kłamać.
- Możesz iść na zakupy. Zapasy nam się kończą.
- Tak! Miałem nadzieję, ze mi dasz to zadanie. - powiedział blondyn i ruszył się ubierać.
Wzięłyśmy taksówkę, która zawiozła nas pod klub w 10 minut. Była sobota, więc w środku było na pewno dużo ludzi. Przepchałyśmy się przez tłum ludzi czekających w kolejce, a Katie pokazała ochroniarzowi kartę VIP. Skąd ona ja wytrzasnęła?! No nic. Weszłyśmy do środka i skierowałyśmy się do baru, w którym Katie zamówiła nam po drinku. Godzinę później Katie była zalana w trupa i kręciła się przy wszystkich przystojnych facetach. To nie było do niej podobne, ona zawsze na dyskotekach siedziała przy barze i patrzyła jak bawi się reszta, pilnując przy tym, aby inni się bardzo nie upili. A teraz? To ja muszę patrzeć czy przypadkiem zaraz nie wskoczy któremuś z kolesi do łóżka, bo tak się zachowuje. Podeszłam do niej i mruknęłam:
- Katie, może już pójdziemy?
- Co ty Leila? - powiedziała przeciągając niektóre litery. - Nie umiesz się bawić. Popatrz tylko. - powiedziała i pocałowała jakiegoś obcego faceta. Kiedy się do niego odsunęła mi zaproponowała to samo, jednak ja odmówiłam i odeszłam od niej. Co się z nią stało ?! Nigdy taka nie była, a szczególnie wtedy, gdy miała chłopaka. Może się ogarnie, kiedy Louis dostanie jej zdjęcie jak się całuje z innym kolesiem ? Nie, durny pomysł. Przecież to by jej tylko zaszkodziło, ale najwyraźniej nie tylko ja miałam takie głupie pomysły. Jakaś niebieskowłosa dziewczyna zrobiła zdjęcie Katie jak przytula się z jakimś facetem. To nie wróżyło nic dobrego. Dwadzieścia minut później wyszłam przed klub, miałam dość patrzenia się na flirtująco z każdym facetem Katie. Tak, to było dość irytujące także ze względu na to, ze przyszłyśmy tu razem. Usiadłam na krawężniku przed klubem i weszłam na Twittera, na którym już królowało zdjęcie Katie z jakimś facetem. Jakim cudem się ono tam znalazło, nie mam pojęcia. I w ogóle skąd ten ktoś wiedział, że to jest dziewczyna Louisa ? Nawet jakby, to się jakoś dowiedział i dam sobie rękę uciąć, ze Louis już to zdjęcie widział. Przecież wchodzą na Twittera kilka razy dziennie. Katie miała, jakby to delikatnie ująć, przesrane.. Chciałam wejść spowrotem, żeby znaleźć Katie i wytargać ją choćby siłą z tego klubu, nim narobi sobie więcej kłopotów, a co gorsza, zrobi coś głupiego. Bardzo głupiego. Oczywiście totalnie zapomniałam o tym, ze weszłam do tego klubu tylko dzięki karcie Katie. Czyli nie miałam innego wyjścia od tego, niż czekać na nią. Bo pieniędzy na taksówkę nie miałam, a na piechotę żeby iść jest za daleko. Usiadłam na ławce niedaleko wejścia, żeby mieć całość klubu na oku, czy aby przypadkiem nie wychodzi z niego pijana Katie.
Liam
Właśnie wróciliśmy z naszej pierwszej nowojorskiej imprezy. Cali i zdrowi. Nikt nikogo nie wynosił z klubu, jak to zazwyczaj się działo. Jedynym minusem dzisiejszej wyprawy było to, że ledwo co weszliśmy do klubu, bo fanki i paparazzi nie chcieli nas wpuścić bez zdjęć. no to zapozowaliśmy trochę i podejrzewam, ze już jutro w gazetach będzie głośno o tym, że wyszliśmy na imprezę tylko we trójkę. No, ale trudno. Ważne, ze się dobrze bawiliśmy, a ja poznałem cudowną Veronikę. Była piękna. Zielone oczy, czarne włosy do pasa i długie nogi. No i.. była lesbijką. Następny nietrafiony strzał. Przynajmniej znalazł się ktoś kto mnie wysłuchał i polecił abym znalazł Dominicę na Twitterze. Tylko jak do zrobić?! Wszedłem na Twittera i moim oczom ukazał się spam dotyczący ... Katie ?! Otworzyłem link ze zdjęciem, na którym Katie wymieniała płyny z jakimś starszym kolesiem. Louis zdecydowanie nie będzie zadowolony, kiedy zobaczy to zdjęcie, dlatego trzeba to zrobić tak, żeby go nie zobaczył. Zwołałem naradę. Miałem szczęście, bo w tym czasie Louis brał prysznic.
- No więc, pewnie już każdy z was widział zdjęcie Katie. - powiedziałem trochę ciszej niż normalnie, żeby mieć pewność, że Lou nic nie słyszy. W ręce trzymałem wskaźnik, a na lodówce powieszone były kartki z planem działania, który ułożyłem na szybko. Nagle Niall podniósł energiczni rękę do góry. Wskazałem na niego wskaźnikiem, udzielając mu tym głosu.
- Po co ci ten wskaźnik ? - chłopcy parsknęli śmiechem. Czego można było spodziewać się po tych chłopakach? Na pewno nie pomocy.
- Po to żebyś zadawał głupie pytania. - Niall nie znosił tej odpowiedzi, bo do tej pory nie udało mu się wymyślić odpowiedniej ciętej riposty na to. zawsze się wtedy zamykał i robił minę myśliciela. Nie chcielibyście go wtedy widzieć. Wygląda tragicznie. - A więc przechodząc do rzeczy, bo nie opłaca sie z wami tego wszystkiego omawiać. Harry - to mówiąc, wskazałem na niego wskaźnikiem - ty pochowasz wszystkie telefony i rzeczy przez które można wejść w Internet. Oczywiście chodzi tu tylko o rzeczy Louisa. - dodałem, a Harry pokiwał głową na znak zgody i ruszył wykonywać swoje zadanie. - Ja spróbuję jak najdłużej zatrzymać Louisa w łazience, żeby Harry zdążył pochować rzeczy. A ty Niall... - nie dokończyłem tylko popatrzyłem się ze współczuciem na mojego towarzysza, który nadal trwał z miną myśliciela. Odszedłem nie mówiąc nic. Normalnie brak słów na tego chłopaka.
- Ej, a ja co mam robić? - nagle blondyn odskoczył od stołu z oburzeniem wymalowanym na twarzy. Wkurzał się za każdym razem jak odsuwaliśmy go od takich misji. Po prostu ten chłopak nie potrafił kłamać.
- Możesz iść na zakupy. Zapasy nam się kończą.
- Tak! Miałem nadzieję, ze mi dasz to zadanie. - powiedział blondyn i ruszył się ubierać.
___________________
ta da !
Coraz bliżej zaskakującego końca ! <3 dziękuję za te wszystkie komentarze, ale nadal stoję w utwierdzeniu, ze nie mam za grosz talentu ! haha, a zadatków na pisarkę to już na pewno ! <3
poniedziałek, 13 lutego 2012
Czterdzieści jeden.
Harry
Moje życie wywracało się do góry nogami. Co jednak nie znaczy, że wszystko idzie w dobrym kierunku, wręcz przeciwnie. Wszystko się wali, poczynając od tego, ze Roxane nie odbiera moich telefonów, a skończywszy na tym, że George wyjechał razem z Zaynem. To jest kilka powodów, dla których przechodzę załamanie nerwowe. George wyjechał,a my nie możemy podpisać umowy dotyczącej promocji płyty w Europie. Nasi rodzice już dzwonili do niego kilka razy, ale on nie odbierał. Tak jakby nagle
zniknął. Lubiłem Georga, ale to jest jego praca,a dopóki mu płacimy, musi ją wykonywać.
Dwie godziny temu dojechaliśmy do hotelu w NY. Niall chodzi cały podjarany koncertem który damy tu za trzy dni, o niczym innym nie gada, tylko o tym ile on tu zwiedzi i ile ludzi pozna. Na dłuższą metę może to być bardzo denerwujące. Reszta chłopaków przygotowywała się na wypad do jakiejś lokalnej dyskoteki. Ja sam próbowałem od godziny wziąć się za rozpakowywanie torby, ale jakoś nie za bardzo mi to szło. W sumie nie miałem także ochoty iść na tą dyskotekę, bo każdy wypad z chłopakami kończył się tak samo. Ja wynosiłem ich do samochodu albo oni mnie. Mieliśmy szczęście, że jeszcze do tej pory nikt nie zrobił nam zdjęcia. Odpukać w niemalowane drewno. Nagle do pokoju wparował Niall, zajadając przy tym czekoladę, którą bądź co bądź musieliśmy mu z Liamem odkupić, bo nie dałby nam spokoju do końca trasy. A ja bym tego nie przetrzymał jeszcze przez dwa miesiące.
- A ty nie idziesz z nami? Zostajesz sam w tym szarym i smutnym hotelu, bez swojej dziewczyny i bez innych dziewczyn, które tak czy siak poderwiesz ? - powiedział Niall siadając na kanapie obok mnie.
- Nie raczej zostanę w pokoju i zabiorę się za rozpakowywanie rzeczy.. Z resztą nie mam ochoty na imprezy. - blondyn zaczął udawać, ze się dławi, a ja cicho zaśmiałem się pod nosem.
- Wiesz, ze śmianie sie pod nosem jest dla panienek? To jest wbrew zasadom męskiego kodeksu. - powiedział niezadowolony Niall.
- A ty jesteś świadomy tego, ze męski kodeks to jest wytwór tylko twojej wyobraźni. Mieliśmy jutro o tym z tobą porozmawiać. - powiedziałem i uśmiechnąłem się pod nosem, zobaczywszy urażoną minę blondyna.
- Kodeks istnieje,czy tego chcecie, czy nie. A jeśli w niego nie wierzysz, to nie jesteś godzien, aby nazywano cię mężczyzną.
- Ja w niego nie wierzę i co? - powiedziałem i popatrzyłem się na Nialla, który zaczął ubierać na głowę mój kapelusz skrzata i unosząc się dumą skierował się drzwi mówiąc:
- A więc jesteś panna, Styles. Przykro mi, bo fajny z ciebie kumpel był. - blondyn skierował się drzwi, majacząc przy tym coś o prawdziwości kodeksu męskiego. Ten koleś zdecydowanie miał zrytą banię, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Ale po bliższym poznaniu, okazuje się, ze całkiem równy z niego gość. Stara się nie kłamać, jest miły i uprzejmy, no i wygadany. Pamiętam czasy XF, kiedy kierowałeś się na stołówkę Nialla było słychać już 200 metrów przed. Żartował z każdą napotkaną osobą i opowiadał ile zdoła zjeść, bo jest taki głodny.
Godzinę później, kiedy moje ciuchy były już równo poukładane w szafie wszedłem na twittera i zauważyłem, ze fanki organizują akcję, mającą na celu odnalezienie dziewczyny Zayna.. Będzie jazda.
Katie
Kiedy weszłam do domu pierwsze co rzuciło mi się w oczy to nieposprzątany popcorn i szklanki na stole w salonie. Czyli żmudnie się łudziłam, że Michael posprząta pod moją nieobecność. Zebrałam jedzenie z ziemi i wsadziłam szklanki do zmywarki, po czym skierowałam się do mojej sypialni. Przy okazji weszłam do pokoju mojego brata, w którym na jego łóżku spała słodko Leila. Rozejrzałam się po pokoju i weszłam cicho kierując się do szafy. Kiedy otwierałam szafę, jej drzwi tak głośno zaskrzypiały, że Leila podskoczyła na łóżku i obudziła się.
- Cześć Katie, co robisz u mnie w domu o tej porze? - powiedziała totalnie nieogarnięta Leila, po czym z przerażeniem w oczach rozejrzała się uważnie po pokoju. Po jakiejś chwili w jej oczach pojawiły się łzy,a
uśmiech z jej twarzy zniknął.Podeszłam do niej, podając jej paczkę chusteczek, które znalazłam w biurku.
- Ci, kochanie. Wszystko będzie dobrze.
- Sama dobrze wiesz, ze nie będzie. Jeszcze teraz Michael się w to wplątał. Nic z tego dobrego nie wyniknie. - otarłam jej łzy z policzków i mocno przytuliłam. Nagle w mojej głowie pojawiło się mnóstwo pomysłów n
poprawę humoru. Sama też potrzebowałam jakiegoś sposobu, aby odstresować się od tego wszystkiego.
- Idziemy na imprezę, Leila. - krzyknęłam nagle, wyskakując z jej objęć.
- Pogrzało cię, słońce. Ja nigdzie nie idę. Nie w takim stanie.- cała ta impreza była tak naprawdę dla mne. Miałam ochotę oddać się w wir szaleństwa, alkoholu i chłopaków. No dobra, może z tym ostatnim przesadziłam,a le odnoszę wrażenie, że Lou coraz bardziej się ode mnie oddala. Ostatnimi czasy nawet nie dzwoni i nie pisze smsów, a dwa dni temu widziałam zdjęcie, na którym flirtuje z jakąś blondi. I nie jestem
przewrażliwiona ! Jego ręka wodziła po jej udzie, a druga delikatnie głaskała jej policzek.Otrząsnęłam się z tych wszystkich nieznośnych myśli i złapałam Leilę za rękę, prowadząc ją do swojego pokoju i przygotować do imprezy. Półtorej godziny później byłyśmy gotowe do wyjścia, wystarczyło się jeszcze pomalować i wyruszamy na podbój klubu !
__________________________________________________
mała zmiana planów, mam nadzieję, ze pozytywna.
Skończę na 46 rozdziale i chwycę się za drugą część zatytułowaną Directionstory Second Life Katie (:
Mam nadzieję, że chwycicie się także i za to opowiadanie (: Pod 46 rozdziałem będzie wszystko dokładnie opisane.
Miłego czytania !
niedziela, 12 lutego 2012
Czterdzieści.
Liam
Było mi bardzo trudno zacząć, ale jak już zacząłem, to wypada także skończyć.
- No bo była taka dziewczyna.. - powiedziałem po raz drugi w ciągu minuty.
- Stary, już to mówiłeś... - powiedział lekko już zirytowany Harry, który znowu zaczał bawić sie okruszkami na talerzu.
- Dasz mi zacząć, czy masz zamiar cały czas mi przerywać ?
- Jeszcze nawet nie zacząłeś, ale dobra.. mów. - mruknął Harry i układał litery z okruszków.
- No i ta dziewczyna, miała na imię Sue. Kiedyś się z nią przyjaźniłem, w sumie tylko ja tak sądziłem. Ona myślała całkowicie o czym innym. Sue sie we mnie zakochała, ale ja próbowałem dalej traktować ją jako koleżankę. - kiedy to powiedziałem Harry odsunął od siebie talerz i spojrzał na mnie, ale ja nie potrafiłem z nim utrzymać kontaktu wzrokowego. Nie po tym co ode mnie usłyszy. - Na czym skończyłem? A tak. Przez jakiś czas to ukrywała, unikała mnie i rozmów sam na sam ze mną. Nie wiedziałem jak jej oznajmić, ze ja nic do niej nie czuję. Po którymś spotkaniu ze znajomymi wziąłem ją do siebie. Ona to chyba źle zrozumiała, bo kiedy weszliśmy od mojego pokoju ona się na mnie rzuciła. W sumie to była moja wina, nie powinienem był zapraszać jej do domu. Kiedy zdołałem ją od siebie odsunąć, ona popatrzyła się na mnie ze zdziwieniem, wtedy ja spróbowałem jej wytłumaczyć, ze teraz musze się skupić na karierze, nie na związkach. Skłamałem. Tak, skłamałem i bardzo tego żałuję. Dziewczyna się załamała, wybiegła z płaczem z mojego mieszkania. Po tym wydarzeniu widziałem ją ostatni raz. Trzy dni później dowiedziałem się, że Sue.. - nie zdołałem dalej mówić. Załamałem się, to nie było na moje siły. Harry podszedł do mnie i mruknał, że nie muszę mu opowiadać dalej, ale czułem, że moim obowiązkiem jest opowiedzieć całą historię od początku do końca. - Sue.. rzuciła się pod pociąg, Harry. Ona to zrobiła przeze mnie Gdyby nie ja, jej choroba nie rozwinęłaby się w takim stopniu. To wszystko jest przeze mnie. Zawsze jest przeze mnie.
- Liam, dlaczego sądzisz, ze to twoja wina? Mówiłeś, że była chora. Najwyraźniej to ją dobiło. Nie wytrzymała psychiczni i fizycznie, i zrobiła to.To nie jest twoja wina i nie masz prawa się obwiniać za to czego nie zrobiłeś. Chciałeś dobrze.
- Harry ! Gdybym się nie pojawił w jej życiu ona by była na tym świecie. Może i by była szczęśliwa ! A ja zniszczyłem nie tylko jej życie, ale i też jej rodzicom.. - po mojej twarzy poleciało ciurkiem kilka łez. Pierwszy raz od kilku lat płakałem. Popatrzyłem na Harryego, a on się tylko uśmiechnął i podszedł do lodówki, z której chwilę potem wyciągnął gorzką czekoladę.
- Ma się rozumieć, ze to jedyna która została po oględzinach Nialla ? - próbowałem żartować choć niezbyt dobrze mi to wychodziło, ale najwyraźniej Harry tego nie zauważył i uśmiechnął się szeroko. Harry położył czekoladę na stół, kiedy pół zawartości opakowania zniknęło do kuchni wszedł zadowolony Niall, nucąc sobie pod nosem. Nagle z przerażeniem stanął przed stołem i spojrzał raz na czekoladę, raz na nas.
- Czy to była ostatni czekolada?! TO BYŁO MOJE ! - krzyknął Niall i rzucił się na stół. Harry go uprzedził i zdążył chwycić opakowanie czekolady. Niall usiadł na krześle obok mojego i powiedział spokojnym głosem:
- Teraz zamknę oczy na 3 sekundy, a w tym czasie na stole ma się pojawić cała czekolada. - Blondyn zamknął oczy a Harry podał mi resztkę czekolady, którą od razu włożyłem do buzi. Kiedy Niall otworzył oczy ujrzał nas przeżuwających jego czekoladę. Stuknął pięścią w stół i mruknął:
- Cholera, znowu to samo. Czemu zawsze się na to nabieram ? - wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, ale zauważyłem, ze Harry dziwnie się na mnie patrzy. Zignorowałem to, ale czy dobrze zrobiłem ?
Roxane
Po raz setny w ciągu minuty spojrzałam w okno. Znowu ten sam widok. Pustka, totalna pustka. Nie licząc kilku drzew i domu naprzeciwko nie było tu nic. A może po prostu mam halucynacje? Jestem przewrażliwiona i zmęczona. Z tęsknoty za Harrym dostaje wariacji.Przez ostatnie kilka dni wydawało mi się, że ktoś mnie śledzi, ale kiedy odwracałam głowę ic nie widziałam. Zaczęłam unikać jakichkolwiek kontaktów z ludźmi i przestałam dzwonić do Harryego z obawy, że pomyśli, ze jestem wariatką. Bałam się tego, bo strasznie zaczęło mi zależeć na nim. Usłyszałam pukanie do drzwi po czym lekko się uchyliły a ze szparki wyjrzała głowa Claudii. Weszła cicho do środka, mówiąc, ze mam gościa. Za nią weszła jakaś nika dziewczyna z niebieskimi włosami. Dziwaczka... Claudia zostawiła nas same, a niebieskowłosa przybliżyła się tak blisko, że czułam jej oddech na swojej szyi. Poprosiłam grzecznie, zeby się trochę odsunęła, ale ona zamiast spełnic moją prośbę popchnęła mnie na łóżko i powiedział:
- Jeśli nie zostawisz Harryego to cię zabiję, jasne? Ciebie i twoją rodzinę. Zrozumiałyśmy się? - kiwnęłam potakująco głową, aby mnie zostawiła. Bałam się. Dziewczyna nagle uśmiechnęła się miło i podała mi rękę. - Jestem Kristin i jestem wielką fanką Harryego. Wiem o nim dosłownie wszystko. Czasami wydaje mi się, że wiem więcej niż on sam.
- To chyba nie jest możliwe, co? - kiedy to powiedziałam jej twarz momentalnie zmieniła wyraz. Stała się jedną wielką bruzdą złości.
- Jeśli jeszcze raz mnie obrazisz, to ta pięść pocałuje twój nos, zrozumiano ? - przez cały ten czas modliłam się, aby nagle do pokoju weszła Claudia albo tata. Najwyraźniej Bóg mnie kocha, bo nagle do pokoju wparował mój ojciec i delikatnie zasugerował, żeby niebieskowłosa wyszła. Dziewczyna podeszła i podała mi dłoń, miło się do mnie uśmiechając. Co było nie tak z tą dziewczyną? Rozdwojenie jaźni czy jak? Raz cholernie miła, aż się rzygać zachciewa, a raz jest jednym wielkim złem. Coś czułam, że poznanie One Direction było początkiem strasznej historii. Po kilku minutach od tego wydarzenia zadzwonił Harry, którego prawie natychmiast spławiłam z obawy, ze ta dziewczyna mnie obserwuje. Czułam,że przez najbliższe kilka dni to będzie mój jedyny lęk. Jakaś niska dziewczyna, która ledwo co sięga mi pod szyje. Nigdy nie powiedziałabym, że będę bała się jakiejś małolaty z niebieskimi włosami.
______________________________________________
Takie miłe pożegnanie, bo prawdopodobnie zawieszam bloga. :C
Mi też jest smutno, bo zawsze myślałam, że to będzie jedyna rzecz, która mi dobrze pójdzie. Ale no cóż, wyszło jak wyszło. Chciałabym podziękować wszystkim dziewczynom, które motywowały mnie do pisania. Dzięki, ale niestety jestem świadoma tego, że pisze jakieś totalne głupoty, których tak czy siak nikt nie czyta. A teraz przepraszam za słownictwo: MOJE NASTĘPNE MARZENIE PÓJDZIE SIĘ BUJAĆ W KRZACZORY RAZEM Z INNYM NIESPEŁNIONYMI.
Przepraszam ! Do zobaaczenia, może jeszcze kiedyś (:
sobota, 11 lutego 2012
Trzydzieści dziewięć.
Zayn
Byłem roztrzęsiony całą tą sytuacją, obwiniałem siebie choć nie powinienem był. Katie miała rację, to nie moja wina, ale teraz najważniejsze jest, aby Natalie wyzdrowiała nie mój stan psychiczny.
- Kto to był? - usłyszałem głos Georga, który nagle pojawił się obok mnie.
- Dziewczyna Louisa i przyjaciółka Natalie. - powiedziałem bezuczuciowo i ze smutkiem wpatrywałem się w twarz mojej dziewczyny.
- Trochę niemiła.
- Da się przyzwyczaić. Z resztą, miała rację. Możesz mnie zostawić samego George ? - czarnoskóry mężczyzna wyszedł z sali i usiadł na krzesełku obok drzwi, aby dalej móc pilnować. Podszedłem do Natalie i kucnąłem, aby mieć twarz na wysokości jej buzi. Nagle oczy Natalie szeroko się otworzyły i dziewczyna zaczęła krzyczeć. Natychmiast odskoczyłem od niej i zastanawiałem się co zrobić. George usłyszał krzyki i zawołał pielęgniarkę. Natalie zaczęła się cała trząść, a z jej oczu ciurkiem płynęły łzy. Pielęgniarka z lekarzem wbiegli do sali. Siostra trzymała rękę Natalie, a lekarz wbił jej coś w nadgarstek.
- Coś pan zrobił?! - krzyknął lekarz i za rękaw bluzy wyprowadził mnie z sali.
- Wejdę tam spowrotem i dowiem się co się stało choćby nie wiem co. - czarnoskóry popatrzył się na mnie ze zdziwieniem, ale teraz interesowało mnie tylko to, co dzieje się z moją dziewczyną.
Gabriella
Po ostatnich wydarzeniach nie miałam na nic siły. Siedziałam w fotelu i wgapiałam się w ścianę całymi dniami. Teraz też siedziałam w fotelu, tyle, że różnica jest taka, że w szpitalnym. Wpatrywałam się w śpiącego Cristiana i zastanawiałam się, czy nasz związek by przetrwał gdyby nie wypadek. Czy zdołałabym mu wszystko wybaczyć? Pewnie tak. Z reguły bardzo łatwo wybaczałam, nie wiem czy z miłości, czy z obawy samotności. Tak, tego bałam się najbardziej. Samotność, to okropna rzecz, dlatego gdy poznałam Cristiana byłam wniebowzięta. Coraz częściej chodziłam szczęśliwa i zaczęłam w końcu myśleć pozytywnie. W mojej głowie nie kłębiło się już miliony nieszczęśliwych myśli. Czasami myślę i sądzę, że można mnie nazwać szczęściarą. W końcu mam zgrana paczkę przyjaciół, szczęśliwą rodzinę i co najważniejsze, mam Crisa.
- Hej, o czym tak myślisz ? - powiedział nieco zaspanym głosem Cris. Podeszłam do łóżka i przylgnęłam do niego z całej siły. Jedno jest pewne: kochałam Crisa. Czasami bałam się, że aż za bardzo. Gdyby wtedy, podczas wypadku, coś mu się stało.. Nie przeżyłabym tego. Straciłabym cały sens swojego życia.. Kiedy od niego odeszłam, usłyszałam:
- Okej. Spodziewałem się raczej czegoś w stylu: " O tobie" ewentualnie " O jedzeniu", ale nie narzekam. Tak też może być. - Cristian uśmiechnął się do mnie szeroko i zrobił mi miejsce na łóżku. Od razu na nie wskoczyłam i zasnęliśmy spleceni w uścisku.
__________________________
Sorki, że tak póxno, ale cały dzień byłam poza domem. (:
Razem z Ally zawiozłyśmy naszego pięknego Harryego Ryśce <3
http://comeonlily.blogspot.com/ POLECAM ! <3
Byłem roztrzęsiony całą tą sytuacją, obwiniałem siebie choć nie powinienem był. Katie miała rację, to nie moja wina, ale teraz najważniejsze jest, aby Natalie wyzdrowiała nie mój stan psychiczny.
- Kto to był? - usłyszałem głos Georga, który nagle pojawił się obok mnie.
- Dziewczyna Louisa i przyjaciółka Natalie. - powiedziałem bezuczuciowo i ze smutkiem wpatrywałem się w twarz mojej dziewczyny.
- Trochę niemiła.
- Da się przyzwyczaić. Z resztą, miała rację. Możesz mnie zostawić samego George ? - czarnoskóry mężczyzna wyszedł z sali i usiadł na krzesełku obok drzwi, aby dalej móc pilnować. Podszedłem do Natalie i kucnąłem, aby mieć twarz na wysokości jej buzi. Nagle oczy Natalie szeroko się otworzyły i dziewczyna zaczęła krzyczeć. Natychmiast odskoczyłem od niej i zastanawiałem się co zrobić. George usłyszał krzyki i zawołał pielęgniarkę. Natalie zaczęła się cała trząść, a z jej oczu ciurkiem płynęły łzy. Pielęgniarka z lekarzem wbiegli do sali. Siostra trzymała rękę Natalie, a lekarz wbił jej coś w nadgarstek.
- Coś pan zrobił?! - krzyknął lekarz i za rękaw bluzy wyprowadził mnie z sali.
- Wejdę tam spowrotem i dowiem się co się stało choćby nie wiem co. - czarnoskóry popatrzył się na mnie ze zdziwieniem, ale teraz interesowało mnie tylko to, co dzieje się z moją dziewczyną.
Gabriella
Po ostatnich wydarzeniach nie miałam na nic siły. Siedziałam w fotelu i wgapiałam się w ścianę całymi dniami. Teraz też siedziałam w fotelu, tyle, że różnica jest taka, że w szpitalnym. Wpatrywałam się w śpiącego Cristiana i zastanawiałam się, czy nasz związek by przetrwał gdyby nie wypadek. Czy zdołałabym mu wszystko wybaczyć? Pewnie tak. Z reguły bardzo łatwo wybaczałam, nie wiem czy z miłości, czy z obawy samotności. Tak, tego bałam się najbardziej. Samotność, to okropna rzecz, dlatego gdy poznałam Cristiana byłam wniebowzięta. Coraz częściej chodziłam szczęśliwa i zaczęłam w końcu myśleć pozytywnie. W mojej głowie nie kłębiło się już miliony nieszczęśliwych myśli. Czasami myślę i sądzę, że można mnie nazwać szczęściarą. W końcu mam zgrana paczkę przyjaciół, szczęśliwą rodzinę i co najważniejsze, mam Crisa.
- Hej, o czym tak myślisz ? - powiedział nieco zaspanym głosem Cris. Podeszłam do łóżka i przylgnęłam do niego z całej siły. Jedno jest pewne: kochałam Crisa. Czasami bałam się, że aż za bardzo. Gdyby wtedy, podczas wypadku, coś mu się stało.. Nie przeżyłabym tego. Straciłabym cały sens swojego życia.. Kiedy od niego odeszłam, usłyszałam:
- Okej. Spodziewałem się raczej czegoś w stylu: " O tobie" ewentualnie " O jedzeniu", ale nie narzekam. Tak też może być. - Cristian uśmiechnął się do mnie szeroko i zrobił mi miejsce na łóżku. Od razu na nie wskoczyłam i zasnęliśmy spleceni w uścisku.
__________________________
Sorki, że tak póxno, ale cały dzień byłam poza domem. (:
Razem z Ally zawiozłyśmy naszego pięknego Harryego Ryśce <3
piątek, 10 lutego 2012
Trzydzieści osiem.
Naomi
Siedziałam w łóżku i czytałam książkę, kiedy do pokoju wparowała moja mama. Była zdenerwowana, a ręka w której trzymała telefon cała się trzęsła.
- Co się stało, mamo ? - Podeszłam do niej, ale ona nic nie powiedziała, tylko podała mi telefon i usiadła na brzegu łóżka.
- Halo, kto mówi? - powiedziałam do słuchawki telefonu.
- Witaj, słońce, tu tatuś. Miło mi cie słyszeć. - Zamarłam. Nie wiedziałam jak zareagować. Cieszyć się, czy płakać ? Od zawsze moim marzeniem było mieć prawdziwą rodzinę, taką jak kiedyś. Ojciec, matka i dziecko- dla mnie to był ideał rodziny.
- Cześć. Mi także.. chociaż wiesz co? Nie, nie jest mi miło. Dzwonisz po tylu latach i myślisz, że co? Że wszystko będzie dobrze ? Że znowu będziesz godzien, żeby nazywać cię ojcem? Nie. NIGDY nie byleś prawdziwym ojcem, no chyba, że teraz nim jesteś. To szczerze ci gratuluję, ale w tym domu nikt nie chce cię znać, nie po tym co zrobiłeś ! Dla mnie jesteś skończony...- chciałam mówić dalej, ale nie było mi dane. Ojciec przerwał mi natychmiast, kiedy brałam oddech, aby mu wygarnąć dalej.
- HEJ! Hamuj się! widzę, że mamusia cię rozpieściła, ale to już nie długo, bo właśnie złożyłem pozew o całkowita opiekę nad tobą, nie cieszysz się ? Widzimy się niedługo, słoneczko !
- Nie mów do mnie słoneczko ! -krzyknęłam, ale nie wiem czy usłyszał, bo odłożył słuchawkę. Spojrzałam na moją mamę. Była w totalnej rozsypce emocjonalnej. Siedziała na łóżku i trzymała twarz w dłoniach. Płakała, przeze mnie. Zawsze wszystko było przez mnie. |Nie mogę pozwolić, a by i tym razem ojciec dał mamie powód do depresji. Zbyt dużo w życiu przeszła, a by teraz jeszcze traciła swoją jedyną córkę, jedyne dziecko. On nie mógł jej tego zrobić. Musiałam wyjechać.I to szybko. Kiedyś moja mam powiedziała, że nie można uciekać od problemów, bo one i tak cię kiedyś znajdą. Dla mnie teraz było to jedyne wyjście. Tylko gdzie wyjechać? Wzięłam atlas geograficzny i otworzyłam na stronie z mapą europy. Zamknęłam oczy i wodziłam palcem nad mapą, kiedy zatrzymałam się i położyłam palec na jednym z krajów. Okazało się, że wylosowałam Polskę. Nigdy tam nie była i nigdy o niej nie słyszałam. Może i napomknął ktoś kiedyś o tym państwie, ale nie za bardzo utknęła mi ta wiadomość w głowie. Postanowiłam wyjechać teraz. Wzięłam największą torbę jaką mamy w domu, a mama pomogła mi się spakować. Dała mi wszystkie swoje oszczędności, a ja wzięłam też wszystkie pieniądze, które mi zostały. Poczułam, że to jest przełomowy moment, aby zacząć od nowa żyć. Aby porzucić wszystkie troski i zacząć nowe życie w państwie którego nie znam. Ta wersja trochę mnie przerażała, ale dam radę.
Harry
Siedziałem przy stole i bawiłem się resztkami gofrów, kiedy do kuchni wparował Liam i rzucił się do lodówki wyciągając zimną wodę niegazowaną. W naszej lodówce zawsze panowały pustki, bo kiedy ktoś robił zakupy Niall na bieżąco zjadał wszystkie słodkie rzeczy. Zazwyczaj w lodówce zostawały wtedy warzywa, owoce i zwykła woda źródlana. Rozmyślałem o lodówce i jej zawartości, kiedy na krzesło obok wskoczył roztrzęsiony Liam ze szklanką wody.
- A więc dowiem się w końcu co się dzieje ?
- Długa historia, stary. - mruknął pod nosem Liam i zagłębił się w patrzenie w do polowy pustą szklankę.
- Jak widać, mamy dużo czasu. Może ty urozmaicisz jakoś naszą podroż. - próbowałem żartować, ale Liama nic nie ruszało. - Dajesz stary, mi możesz wszystko powiedzieć.
- Stare dzieje, Styles. Nie chcę o tym mówić.
- Czyli, że chodzi o byłą dziewczyną ? - powiedziałem i wróciłem do zabawy goframi.
- Była to dobre słowo... Bardzo dobre. - popatrzyłem się na Liama, ale on dalej wgapiał się w tą swoją szklankę. Denerwował mnie. W jego oczach ujrzałem łzy. Nigdy nie widziałem, żeby Liam płakał, a jednak ten koleś także ma uczucia.
- A więc, była taka dziewczyna.. - Liam zaczął mówić, a ja odłożyłem talerz z gofrem i popatrzylem się na niego. Czułem, że to nie będzie miła historia...
____________________________________
takie małe wprowadzenie do dalszej historii związanej z Liamem. Harry ma racje, nie będzie to zbyt miła historia (:
W poniedziałek do szkoły :C
Siedziałam w łóżku i czytałam książkę, kiedy do pokoju wparowała moja mama. Była zdenerwowana, a ręka w której trzymała telefon cała się trzęsła.
- Co się stało, mamo ? - Podeszłam do niej, ale ona nic nie powiedziała, tylko podała mi telefon i usiadła na brzegu łóżka.
- Halo, kto mówi? - powiedziałam do słuchawki telefonu.
- Witaj, słońce, tu tatuś. Miło mi cie słyszeć. - Zamarłam. Nie wiedziałam jak zareagować. Cieszyć się, czy płakać ? Od zawsze moim marzeniem było mieć prawdziwą rodzinę, taką jak kiedyś. Ojciec, matka i dziecko- dla mnie to był ideał rodziny.
- Cześć. Mi także.. chociaż wiesz co? Nie, nie jest mi miło. Dzwonisz po tylu latach i myślisz, że co? Że wszystko będzie dobrze ? Że znowu będziesz godzien, żeby nazywać cię ojcem? Nie. NIGDY nie byleś prawdziwym ojcem, no chyba, że teraz nim jesteś. To szczerze ci gratuluję, ale w tym domu nikt nie chce cię znać, nie po tym co zrobiłeś ! Dla mnie jesteś skończony...- chciałam mówić dalej, ale nie było mi dane. Ojciec przerwał mi natychmiast, kiedy brałam oddech, aby mu wygarnąć dalej.
- HEJ! Hamuj się! widzę, że mamusia cię rozpieściła, ale to już nie długo, bo właśnie złożyłem pozew o całkowita opiekę nad tobą, nie cieszysz się ? Widzimy się niedługo, słoneczko !
- Nie mów do mnie słoneczko ! -krzyknęłam, ale nie wiem czy usłyszał, bo odłożył słuchawkę. Spojrzałam na moją mamę. Była w totalnej rozsypce emocjonalnej. Siedziała na łóżku i trzymała twarz w dłoniach. Płakała, przeze mnie. Zawsze wszystko było przez mnie. |Nie mogę pozwolić, a by i tym razem ojciec dał mamie powód do depresji. Zbyt dużo w życiu przeszła, a by teraz jeszcze traciła swoją jedyną córkę, jedyne dziecko. On nie mógł jej tego zrobić. Musiałam wyjechać.I to szybko. Kiedyś moja mam powiedziała, że nie można uciekać od problemów, bo one i tak cię kiedyś znajdą. Dla mnie teraz było to jedyne wyjście. Tylko gdzie wyjechać? Wzięłam atlas geograficzny i otworzyłam na stronie z mapą europy. Zamknęłam oczy i wodziłam palcem nad mapą, kiedy zatrzymałam się i położyłam palec na jednym z krajów. Okazało się, że wylosowałam Polskę. Nigdy tam nie była i nigdy o niej nie słyszałam. Może i napomknął ktoś kiedyś o tym państwie, ale nie za bardzo utknęła mi ta wiadomość w głowie. Postanowiłam wyjechać teraz. Wzięłam największą torbę jaką mamy w domu, a mama pomogła mi się spakować. Dała mi wszystkie swoje oszczędności, a ja wzięłam też wszystkie pieniądze, które mi zostały. Poczułam, że to jest przełomowy moment, aby zacząć od nowa żyć. Aby porzucić wszystkie troski i zacząć nowe życie w państwie którego nie znam. Ta wersja trochę mnie przerażała, ale dam radę.
Harry
Siedziałem przy stole i bawiłem się resztkami gofrów, kiedy do kuchni wparował Liam i rzucił się do lodówki wyciągając zimną wodę niegazowaną. W naszej lodówce zawsze panowały pustki, bo kiedy ktoś robił zakupy Niall na bieżąco zjadał wszystkie słodkie rzeczy. Zazwyczaj w lodówce zostawały wtedy warzywa, owoce i zwykła woda źródlana. Rozmyślałem o lodówce i jej zawartości, kiedy na krzesło obok wskoczył roztrzęsiony Liam ze szklanką wody.
- A więc dowiem się w końcu co się dzieje ?
- Długa historia, stary. - mruknął pod nosem Liam i zagłębił się w patrzenie w do polowy pustą szklankę.
- Jak widać, mamy dużo czasu. Może ty urozmaicisz jakoś naszą podroż. - próbowałem żartować, ale Liama nic nie ruszało. - Dajesz stary, mi możesz wszystko powiedzieć.
- Stare dzieje, Styles. Nie chcę o tym mówić.
- Czyli, że chodzi o byłą dziewczyną ? - powiedziałem i wróciłem do zabawy goframi.
- Była to dobre słowo... Bardzo dobre. - popatrzyłem się na Liama, ale on dalej wgapiał się w tą swoją szklankę. Denerwował mnie. W jego oczach ujrzałem łzy. Nigdy nie widziałem, żeby Liam płakał, a jednak ten koleś także ma uczucia.
- A więc, była taka dziewczyna.. - Liam zaczął mówić, a ja odłożyłem talerz z gofrem i popatrzylem się na niego. Czułem, że to nie będzie miła historia...
____________________________________
takie małe wprowadzenie do dalszej historii związanej z Liamem. Harry ma racje, nie będzie to zbyt miła historia (:
W poniedziałek do szkoły :C
czwartek, 9 lutego 2012
Trzydzieści siedem.
Harry
- Co to było? - zwróciłem się zdziwiony do Louisa, który spokojnie zajadał się goframi.
- Nic, po prostu kolejna męska kłótnia. - odpowiedział, unikając mojego wzroku. Coś było na rzeczy, ale ani Liam, ani Louis nie chciał nic powiedzieć.
- Jeśli to było nic, to huragan Katrina w ogóle nie zostawił zniszczeń. - popatrzyłem się pytająco na Nialla. Ten uroczy blondyn nigdy nie wtrącał się do naszych kłótni. W sumie rzadko się kłóciliśmy.
- Możecie się nie wtrącać ?! - krzyknął nagle Louis, odsuwając krzesło od stołu. Popatrzył się na nas wymownie i poszedł w stronę sypialni Liama. Kiedy już byłem pewien , że żaden z nich nas nie usłyszy , zwróciłem się do Nialla:
- Wiesz o co chodzi? nigdy się tak nie zachowywali.
- Sorry, Styles, ale wiem tyle co ty, czyli nic. Coś jest grane, ale to się dzieje między tą dwójkę i na twoim miejscu bym się nie wtrącał. - powiedział blondyn i wrócił do jedzenia, jak gdyby nigdy nic się nie stało. nie mogłem na niego patrzeć, on sobie spokojnie jadł, kiedy dziewczyna jednego z nas była w szpitalu, a dwóch pozostałych się kłóciło. Poszedłem do łazienki i wybrałem numer Roxane. Po kilku sygnałach usłyszałem:
- Halo ? - czułem, ze coś się stało, bo Xan mówiła strasznie niepewnie.
- Tu Harry, coś się stało Roxane?
- Nie, po prostu mam zły dzień. - wiedziałem, ze kłamie. I musiałem się dowiedzieć, o co chodzi.
Wszystko się waliło. Roxane nie chce mi powiedzieć co się dzieje, chłopcy się kłócili, a ja nie mogłem nic z tym zrobić.
- nie kłam. wiem, że coś się dzieje. wystarczy, że powiesz co, a ja ci pomogę. - powiedziałem najcieplej jak potrafię, a w odwecie usłyszałem:
- nic się nie dzieje, Styles ! - po czym odłożyła słuchawkę. No pięknie. Wygląda na to, że wszyscy dzisiaj maja parszywy dzień. Moje rozmyślania przerwał głos Nialla:
- Harry? kończysz? bo muszę..
Liam
Siedziałem sam w pokoju, kiedy nagle wparował Louis i spokojnie powiedział:
- Przepraszam. Powiedziałem to, bo byłem zdenerwowany, wymsknęło mi się, Ja też się martwię o Natalie i Zayna.
- Tak wiem, że wszyscy jesteśmy po uszy zamartwieni, ale reszta chłopaków jakoś na mnie nie naskoczyła. Wyciągasz moje błędy, a wiesz, że tego nie lubię.
- Tylko, że ona przez ciebie zginęła Liam. Tu nie chodzi tylko o ciebie.
- To nie była moja wina ! Badania wykazały, że była chora, więc nie oskarżaj mnie o coś, czego nie zrobiłem ! - krzyknąłem na niego i odwrocilem głowę w stronę okna.
- Liam, ja nie mówię, że to całkowicie była twoja wina, ale przyznaj, że przyczyniłeś się do tego. - w moich oczach zbierały się łzy, ale nie mogłem się teraz rozklejać. to nie było w moim stylu. Ja nigdy się o nic nie oskarżałem. Zawsze byłem twardy, nawet wtedy, gdy mój ojciec zmarł na raka. Nie płakałem, żałowałem tylko, że musiał tyle cierpieć. Od zawsze byłem przekonany, że na każdego w końcu przyjdzie czas, a wtedy najwyraźniej był czas mojego taty. Teraz też nie jest mi smutno, tylko żałuję, że nie ma go przy mnie fizycznie, bo psychicznie na zawsze pozostanie w moim sercu. O nim nigdy nie zapomnę, ale o tamtej historii wiele razy próbowałem, a kiedy już myślałem, że wszystko jest dobrze, Louis wypomina mi moje błędy z przeszłości.
- Liam, nie oszukuj się, gdyby nie ty. Gdybyś jej w sobie nie rozkochał, ona by żyła.
- Niczego nie zrobiłem celowo. Byłem tylko miły !
- Dlatego utwierdzam się w przekonaniu, że nie warto być miłym. - wstałem z łóżka i popatrzyłem się w oczy Louisa, po czym powiedziałem:
- To nie była moja wina. Ona była chora, Louis. Sue była wariatką ! - odwróciłem się napięcie i pobiegłem w stronę kuchni, w której siedział Harry.
Michael
Kiedy wyszedłem z domu, zaczął padać deszcz. Nie miałem ani kurtki przeciwdeszczowej, ani parasola, a wrócić do domu nie mogłem, bo bym z niego już nie wyszedł. Założyłem kaptur bluzy na głowę i poszedłem w stronę domu Leili. Nigdy u niej nie byłem, ale wiele razy widziałem adres na jej legitymacji szkolnej. Po 30 minutach truchtu byłem pod jej blokiem. Totalna ruina. Stara kamienica, którą trudno nazwać ładną, czy nawet godną zamieszkania, znajdowała się na obrzeżach miasta. Wszedłem do ostatniej klatki i po dwa schodki wbiegłem na 3. piętro. Zapukałem delikatnie do drzwi i czekałem. Po kilku minutach drzwi delikatnie się otworzyły, a z malej szpary wystawała kobieca twarz.
- Pan do kogo ? - usłyszałem cienki i przestraszony głos kobiety.
- Do pani. Jestem Michael, chłopak Leili.- kobieta obejrzała się za siebie, po czym wyszła za próg i zamknęła za sobą delikatnie drzwi. Podała mi rękę i przedstawiła się:
- Jestem Meredith Augustyn. Przepraszam, że poznajemy się w takiej sytuacji, - na twarzy kobiety wykwitł szeroki, serdeczny uśmiech.
- Już wiem po kim Leila odziedziczyła urodę. - powiedziałem miło, a na policzkach kobiety pojawiły się rumieńce. Postanowiłem przejść do rzeczy i w końcu zając się czymś pożytecznym.
- Dlaczego pani nie odejdzie od męża ? - twarz kobiety stała się nagle szara i bez wyrazu.
- Co pana to obchodzi? Ja rozumiem, że jesteś z moją córką i bardzo się z tego cieszę, ale to nie jest powód żeby interesować się moim życiem prywatnym. - Meredith chciała wejść spowrotem do mieszkania, ale uprzedził ją wychodzący mężczyzna. Podejrzewałem, że jest to ojciec Leili. Przechodząc przez próg potknął się i prawie wywalił, ale jakimś cudem zdołał utrzymać równowagę.
- Już mnie zdradzasz ?! Zostawić cię na pięć minut i zasnąć i już latasz się puszczać ?! Won do domu ! - popchnął Meredith w stronę wejścia, a sam zbliżył się do mnie i chwycił za ubrania. - Jeszcze raz się tu pojawisz to dorwę ciebie i tą małą szmatę !
- Mógłby mnie pan puścić ? - powiedziałem ze stoickim spokojem.
- Won stąd szczylu ! I żebym cię więcej na oczy nie widział ! - popatrzyłem się na niego przez chwilę, ale on już wracał do domu, z którego chwilę później dobiegały płacz i głośny krzyk. Coś trzeba z tym wszystkim zrobić. Nie może być tak, że Leila będzie bała się wrócić do domu, a jej matka nie będzie mogła stamtąd wyjść.
______________________________
Skoro obiecałam, to dodaję : d chociaż jestem cholernie zmęczona po podróży.
9 h w pociągu daje w kość ;x
- Co to było? - zwróciłem się zdziwiony do Louisa, który spokojnie zajadał się goframi.
- Nic, po prostu kolejna męska kłótnia. - odpowiedział, unikając mojego wzroku. Coś było na rzeczy, ale ani Liam, ani Louis nie chciał nic powiedzieć.
- Jeśli to było nic, to huragan Katrina w ogóle nie zostawił zniszczeń. - popatrzyłem się pytająco na Nialla. Ten uroczy blondyn nigdy nie wtrącał się do naszych kłótni. W sumie rzadko się kłóciliśmy.
- Możecie się nie wtrącać ?! - krzyknął nagle Louis, odsuwając krzesło od stołu. Popatrzył się na nas wymownie i poszedł w stronę sypialni Liama. Kiedy już byłem pewien , że żaden z nich nas nie usłyszy , zwróciłem się do Nialla:
- Wiesz o co chodzi? nigdy się tak nie zachowywali.
- Sorry, Styles, ale wiem tyle co ty, czyli nic. Coś jest grane, ale to się dzieje między tą dwójkę i na twoim miejscu bym się nie wtrącał. - powiedział blondyn i wrócił do jedzenia, jak gdyby nigdy nic się nie stało. nie mogłem na niego patrzeć, on sobie spokojnie jadł, kiedy dziewczyna jednego z nas była w szpitalu, a dwóch pozostałych się kłóciło. Poszedłem do łazienki i wybrałem numer Roxane. Po kilku sygnałach usłyszałem:
- Halo ? - czułem, ze coś się stało, bo Xan mówiła strasznie niepewnie.
- Tu Harry, coś się stało Roxane?
- Nie, po prostu mam zły dzień. - wiedziałem, ze kłamie. I musiałem się dowiedzieć, o co chodzi.
Wszystko się waliło. Roxane nie chce mi powiedzieć co się dzieje, chłopcy się kłócili, a ja nie mogłem nic z tym zrobić.
- nie kłam. wiem, że coś się dzieje. wystarczy, że powiesz co, a ja ci pomogę. - powiedziałem najcieplej jak potrafię, a w odwecie usłyszałem:
- nic się nie dzieje, Styles ! - po czym odłożyła słuchawkę. No pięknie. Wygląda na to, że wszyscy dzisiaj maja parszywy dzień. Moje rozmyślania przerwał głos Nialla:
- Harry? kończysz? bo muszę..
Liam
Siedziałem sam w pokoju, kiedy nagle wparował Louis i spokojnie powiedział:
- Przepraszam. Powiedziałem to, bo byłem zdenerwowany, wymsknęło mi się, Ja też się martwię o Natalie i Zayna.
- Tak wiem, że wszyscy jesteśmy po uszy zamartwieni, ale reszta chłopaków jakoś na mnie nie naskoczyła. Wyciągasz moje błędy, a wiesz, że tego nie lubię.
- Tylko, że ona przez ciebie zginęła Liam. Tu nie chodzi tylko o ciebie.
- To nie była moja wina ! Badania wykazały, że była chora, więc nie oskarżaj mnie o coś, czego nie zrobiłem ! - krzyknąłem na niego i odwrocilem głowę w stronę okna.
- Liam, ja nie mówię, że to całkowicie była twoja wina, ale przyznaj, że przyczyniłeś się do tego. - w moich oczach zbierały się łzy, ale nie mogłem się teraz rozklejać. to nie było w moim stylu. Ja nigdy się o nic nie oskarżałem. Zawsze byłem twardy, nawet wtedy, gdy mój ojciec zmarł na raka. Nie płakałem, żałowałem tylko, że musiał tyle cierpieć. Od zawsze byłem przekonany, że na każdego w końcu przyjdzie czas, a wtedy najwyraźniej był czas mojego taty. Teraz też nie jest mi smutno, tylko żałuję, że nie ma go przy mnie fizycznie, bo psychicznie na zawsze pozostanie w moim sercu. O nim nigdy nie zapomnę, ale o tamtej historii wiele razy próbowałem, a kiedy już myślałem, że wszystko jest dobrze, Louis wypomina mi moje błędy z przeszłości.
- Liam, nie oszukuj się, gdyby nie ty. Gdybyś jej w sobie nie rozkochał, ona by żyła.
- Niczego nie zrobiłem celowo. Byłem tylko miły !
- Dlatego utwierdzam się w przekonaniu, że nie warto być miłym. - wstałem z łóżka i popatrzyłem się w oczy Louisa, po czym powiedziałem:
- To nie była moja wina. Ona była chora, Louis. Sue była wariatką ! - odwróciłem się napięcie i pobiegłem w stronę kuchni, w której siedział Harry.
Michael
Kiedy wyszedłem z domu, zaczął padać deszcz. Nie miałem ani kurtki przeciwdeszczowej, ani parasola, a wrócić do domu nie mogłem, bo bym z niego już nie wyszedł. Założyłem kaptur bluzy na głowę i poszedłem w stronę domu Leili. Nigdy u niej nie byłem, ale wiele razy widziałem adres na jej legitymacji szkolnej. Po 30 minutach truchtu byłem pod jej blokiem. Totalna ruina. Stara kamienica, którą trudno nazwać ładną, czy nawet godną zamieszkania, znajdowała się na obrzeżach miasta. Wszedłem do ostatniej klatki i po dwa schodki wbiegłem na 3. piętro. Zapukałem delikatnie do drzwi i czekałem. Po kilku minutach drzwi delikatnie się otworzyły, a z malej szpary wystawała kobieca twarz.
- Pan do kogo ? - usłyszałem cienki i przestraszony głos kobiety.
- Do pani. Jestem Michael, chłopak Leili.- kobieta obejrzała się za siebie, po czym wyszła za próg i zamknęła za sobą delikatnie drzwi. Podała mi rękę i przedstawiła się:
- Jestem Meredith Augustyn. Przepraszam, że poznajemy się w takiej sytuacji, - na twarzy kobiety wykwitł szeroki, serdeczny uśmiech.
- Już wiem po kim Leila odziedziczyła urodę. - powiedziałem miło, a na policzkach kobiety pojawiły się rumieńce. Postanowiłem przejść do rzeczy i w końcu zając się czymś pożytecznym.
- Dlaczego pani nie odejdzie od męża ? - twarz kobiety stała się nagle szara i bez wyrazu.
- Co pana to obchodzi? Ja rozumiem, że jesteś z moją córką i bardzo się z tego cieszę, ale to nie jest powód żeby interesować się moim życiem prywatnym. - Meredith chciała wejść spowrotem do mieszkania, ale uprzedził ją wychodzący mężczyzna. Podejrzewałem, że jest to ojciec Leili. Przechodząc przez próg potknął się i prawie wywalił, ale jakimś cudem zdołał utrzymać równowagę.
- Już mnie zdradzasz ?! Zostawić cię na pięć minut i zasnąć i już latasz się puszczać ?! Won do domu ! - popchnął Meredith w stronę wejścia, a sam zbliżył się do mnie i chwycił za ubrania. - Jeszcze raz się tu pojawisz to dorwę ciebie i tą małą szmatę !
- Mógłby mnie pan puścić ? - powiedziałem ze stoickim spokojem.
- Won stąd szczylu ! I żebym cię więcej na oczy nie widział ! - popatrzyłem się na niego przez chwilę, ale on już wracał do domu, z którego chwilę później dobiegały płacz i głośny krzyk. Coś trzeba z tym wszystkim zrobić. Nie może być tak, że Leila będzie bała się wrócić do domu, a jej matka nie będzie mogła stamtąd wyjść.
______________________________
Skoro obiecałam, to dodaję : d chociaż jestem cholernie zmęczona po podróży.
9 h w pociągu daje w kość ;x
środa, 8 lutego 2012
Trzydzieści sześć.
Leila
-Katie, gdzie jesteś? Czemu nie odbierasz telefonu? Martwię się. – odłożyłam telefon na łóżko Michaela i położyłam się. Dawno nie rozmawiałam z Katie, a jak już mam problem i chcę z nią porozmawiać, to ona nie odbiera telefonu. Martwiłam się, że coś jej się stało. Odkąd zobaczyła mnie i Michaela razem, nie odzywała się. Dzwoniłam już do niej milion razy i za każdym razem włączała się sekretarka.
- Co jest, skarbie? – nagle podszedł do mnie Michael z kubkiem kakao. Położył się obok mnie i mocno przytulił. Moje największe marzenie nareszcie się spełniło. Miałam cudownego chłopaka, na którym mogłam polegać. Ufałam mu, ale bałam się przyznać do wielu rzeczy. Na przykład Michael myślał, że pochodzę z bogatej rodziny i niczego mi nie brakuje. Myśli tak, ponieważ nigdy nie zaprosiłam go do siebie. Bałam się upokorzenie, które zgotowaliby mi moi rodzice. Co by powiedział na to, ze moja mama nie pracuje, a mój ojciec jest alkoholikiem ? Jakby zareagował, gdyby dowiedział się, że mój ojciec bije moją matkę, a ja sama teraz mieszkam u babci, bo moja własna matka boi się o moje bezpieczeństwo? Ona sama się boi mojego taty, ale nie może odejść, bo nie miałaby z czego żyć, nie miałaby z czego wyżyć mnie. Wiele razy tłumaczyłam jej, ze przecież mogę iść do pracy, a babcia też nam chętnie pomoże, ale on zawsze mówiła, że nie chce pomocy od swojej matki, a dzieci nie są od tego, żeby utrzymywać rodziców. – Leila, coś się stało? Proszę powiedz mi. Nienawidzę tej bezsilności, kiedy wiem, że jestem w stanie ci pomóc, ale ty nie chcesz mojej pomocy przyjąć.
- Nic się nie dzieje. – powiedziałam nie patrząc się w oczy Michaelowi. On chwycił moją twarz w swoje dłonie i obrócił w swoją stronę. To co ujrzał chyba go nie zadowoliło. Miałam rozmazany makijaż i napuchnięte oczy.
- Nie musisz się bać. Przecież wiesz, że za tobą szaleję i czy tego chcesz czy nie, kiedyś się dowiem co jest grane. Jak nie teraz to później. Ty decyduj.
- Mój ojciec znowu pobił moją mamę. – powiedziałam i rozryczałam się w ramię mojego chłopaka. Michael nie wiedział co powiedziec. Byłam pewna, ze on nie będzie w stanie mi pomóc i to się sprawdziło. Nagle Michael delikatnie mnie od siebie odsunął i popatrzył mi się w oczy.
- Czy on kiedykolwiek podniósł rękę na ciebie? – zaprzeczyłam ruchem głowy. Prawda była taka, ze nigdy nie zdążył. Zawsze zdołałam w porę uciec do babci. Mama zostawała i to ona obrywała za to, że mnie nie ma. – Od kiedy bije twoją mamę?
- Od roku. Jest codziennie to samo. Mama przychodzi od babci, a on już czeka na nią. Pijany i zły. Najpierw zawsze pyta się o mnie, a jeśli mama powie, że nie wie gdzie jestem, on uderza ją z całej siły pięścią w twarz. – Po minie Michaela łatwo było stwierdzić, że jest w szoku. W sumie nie dziwie mu się. Nie łatwo było po mnie poznać, ze coś się dzieje. Zawsze byłam uśmiechnięta, przygotowana do lekcji i nigdy nie narzekałam.
- Byłyście na policji? – zapytał Michael. Odwróciłam głowę w drugą stronę i zaczełam płakać jak dziecko. – Rozumiem, ze nie. – mruknął jeszcze pod nosem i zszedł z łóżka. Kiedy otarłam łzy, zobaczyłam, ze Michael zaczał się ubierać. Wiedziałam co chce zrobić, ale nie mogłam mu na to pozwolić.
- Nie, Michael. – powiedziałam i rzuciłam się z pięściami. Uderzałam w jego tors z całej siły. On nie wiedząc czemu przyjmował spokojnie ciosy, dopóki nie przestałam. Chwycił mnie delikatnie i przyciągnął do siebie. Pocałował mnie w czubek głowy i wyszedł.
Katie
Zeszłam na chwilę do stołówki, byłam głodna. Kiedy przyszłam spowrotem najpierw zobaczyłam czarnoskórego mężczyznę. Był potężny. Stał z założonymi rękoma i patrzył się na mnie spod byka.
- Przepraszam. Co pan tu robi?
- Pilnuję. Nie widać? – zapytał się niemiło mężczyzna. Nagle z sali wyszedł Zayn. Popatrzył się na mnie i uśmiechnął delikatnie. Z jego oczu płynęły łzy. Chwyciłam go za rękę i razem weszliśmy do sali. On usiadł na krześle przy stoliku, a ja oparłam się o parapet.
- To wszystko moja wina. – powiedział nagle Zayn, trzymając twarz w dłoniach. Podeszłam do niego i chwyciłam go za dłoń.
- Jak to może być twoja wina, skoro nawet cię nie było?
- No właśnie! – Zayn podniósł się z krzesła i podszedł do łóżka Natalie.- Nie było mnie. A gdybym był, nigdy by się to nie przydarzyło.
- Skąd wiesz? Skąd ta pewność, ze gdybyś był, nigdy nic by się nie stało?
- Czuję to. Nie wiem dlaczego, ale wiem, ze gdybym przy niej był nic by się jej nie stało. Byłaby cała i zdrowa i zamiast leżeć w szpitalu właśnie rozmawialibyśmy przez telefon, śmiejąc się.
- Nawet jeśli będziesz się obwiniał, to nic nie da. Co się stało to się nie odstanie. – Zayn popatrzył się na mnie, jakby zaraz miał mnie zabić. Nigdy nie widziałam go takiego zdenerwowanego.
- To co ja mam teraz zrobić ?! Patrzeć na jej zmasakrowaną twarz i się uśmiechać !? – nagle do sali wparował jego ochroniarz, czy kimkolwiek ten człowiek był.
- Co się dzieję ? – zapytał cicho i popatrzył się na mnie.
- Co się dzieję ? – zapytał cicho i popatrzył się na mnie.
- To nie ja. – powiedziałam i zwróciłam się do Zayn. – Jeśli chcesz się całe życie obwiniać za to co się stało, proszę bardzo. Ale wiedz, że to nie twoja wina. I nie, nie mówię ci, ze masz się uśmiachać. Bo nie na tym moja rola polega, żeby ci mówić co robić. Rób co chcesz, ale użalanie się nad sobą, nie jest w tym momencie potrzebne. Ważne jest to, żeby Natalie wyzdrowiała, a nie twoje samopoczucie. Ja wychodzę, a ty użalaj się nad sobą, skoro ci to pomaga. Do widzenia Zayn. – wyszłam ze szpitala i włączyłam telefon. Miałam 24 nieodebrane połączenia od Leili i pięć esemesów, także od niej. Wybrałam numer mojej przyjaciółki i wsiadłam do taksówki, która właśnie się zatrzymała pod szpitalem.
______________________________
Jejeje, chcę was oznajmić iż z tego powodu, ze mam ferie rozdziały będę dodawała codziennie. Jeśli nie będzie rozdziału w któryś dzień to znaczy, ze albo nie mam koło siebie komputera, albo wracam do domciu <3 <3
Jeszcze 5 dni i do szkoły <3 Kto się cieszy ?!
wtorek, 7 lutego 2012
Trzydzieści pięć.
Zayn
Wpadłem do szpitala, nim George zdążył wyjść z helikoptera. Zapytałem się pierwszej pielęgniarki, którą spotkałem, gdzie leży Natalie Spiker. Nie dowiedziałem się od niej niczego, oprócz tego, ze jest stażystką i dopiero przyszła i żebym poszedł do recepcji. Szybko pobiegłem w stronę recepcji, kiedy wpadłem na jakiegoś lekarza.
- Przepraszam. Gdzie leży Natalie Spiker ? – zapytałem nie patrząc mu się w oczy, tylko rozglądając dookoła. Wypatrywałem Georga, który już dawno powinien być w szpitalu.
- Niestety nie mogę udzielić panu takiej informacji, chyba, że jest pan rodziną.
- Nie, nie jestem, ale jestem jej chłopakiem i mam zamiar ją zobaczyć.
Lekarz popatrzył się na mnie krzywo i poszedł dalej. Pobiegłem za nim i krzyknąłem:
- Przerwałem koncert, żeby tu przyjechać!
- Proszę mnie puścić. – Nie zauważyłem, kiedy ścisnąłem mężczyźnie ramię. – Po raz ostatni mówię panu, ze nie mogę udzielić takiej informacji jakiejś napotkanej osobie. I nie obchodzi mnie jakiś nędzny koncert. Procedury, to procedury. Ich nie ominiesz.
- Jeśli koncert na prawie 250 tys. ludzi jest nędzny to ja panu gratuluję. – odwróciłem się napięcie i pobiegłem w stronę recepcji wykłócać się o przepustkę do sal.
- Przepraszam, czy ty jesteś Zayn Malik ? – usłyszałem czyjś piskliwy głosik. Spojrzałem w dół i zobaczyłem małą dziewczynkę z chustą na głowie. Dziewczynka miała może 5 lat, a świetliki w jej oczach rozświetliłyby ci cały świat.
- Tak, kochanie. – kucnąłem i popatrzyłem się małej w oczy, a ona rozpłakała się i przytuliła do mojego ramienia.- Nie płacz, Mała. Chcesz to zrobimy sobie zdjęcie i podpiszę ci wszystko co tylko chcesz. Co ty na to?
Dziewczynka uśmiechnęła się do mnie i złapała mnie za rączkę, prowadząc do swojej sali. Kompletnie zapomniałem po co tu przyjechałem. Miałem iść do Natalie, a idę z jakąś pięcioletnią dziewczynką podpisać jej wszystkie rzeczy jakie posiada.
- Coś się stało? – zapytałem, kiedy nagle mała dziewczynka stanęła i spojrzała w górę, patrząc na moją twarz z przerażeniem w oczach.
- Boli. – usłyszałem tylko cichy szept i dziewczynka zemdlała mi w ramiona. Szybko zawołałem pomoc i pięć minut później dziewczynka była przewożona na salę operacyjną. Poleciało mi kilka łez, ale opamiętałem się, przeciez tak naprawdę nie znałem tej dziewczynki. Popatrzyłem przed siebie i zobaczyłem, że stoję przed recepcją. Podszedłem do miło uśmiechniętej starszej kobiety.
- Przepraszam. Gdzie leży Natalie Spiker. Została dzisiaj przewieziona do szpitala, była… jest ciężko pobita.
-Jest pan rodziną?
- Nie. Jestem jej chłopakiem i proszę, niech chociaż pani okaże trochę serca i wpuści mnie na salę.
Kobieta stanęła przede mną i nic nie mówiąc wskazała mi salę 304. Kiwnąłem głową na znak podziękowania i zwróciłem się ku 304. Wszedłem do sali i zobaczyłem Natalie. Leżała poturbowana w szpitalnej piżamie. Miała zamknięte oczy i umiarkowany oddech. Popatrzyłem się na nią i zachciało mi się płakać. Była taka krucha. Podszedłem bliżej. Sam nie wiem czemu, ale szedłem na palcach. Usiadłem na stołku, wziąłem jej rękę w swoją i pocałowałem wewnętrzną część dłoni. Natalie, jakby poczuła mój pocałunek, lekko się wzdrygnęła. Delikatnie odłożyłem jej rękę na szpitalne łóżko i patrzyłem się na jej twarz. Była całkowicie zmasakrowana. Łuk brwiowy miała już zszyty, a na wardze miała bordową bliznę. Czemu na świecie rodzą się ludzie, którzy robią tak podłe rzeczy? Czy ci ludzie nie mają uczuć? A może są tak odporni na ból, że nie zwracają uwagi na innych i robią, co uznają za słuszne. Nie wiem, nie miałem bladego pojęcia, jak można być takim potworem. Sam nigdy nie podniósłbym ręki na kobietę, nawet jeśliby mi zapłacili.
Naomi
Siedziałam w domu od dwóch tygodni. Od ostatniej wizyty, Austin nie odezwał się ani razu. W sumie dobrze. Nie chciałam widzieć tego człowieka na oczy. Po wszystkich spodziewałabym się takiego zachowania, ale nie po nim. Po chłopaku, który zawsze był miły i czuły, i który nigdy mnie nie skrzywdził. Do tej pory.
- Coś się stało ? – nagle do mojego pokoju weszła mama, podchodząc do mnie cicho i powoli. Objęła mnie delikatnie i trwałyśmy w bezruchu.
- Mamo, co ze mną będzie? Przecież nie mogę iść w takim stanie do szkoły. Stanę się pośmiewiskiem. Jak to brzmi: ‘kobieta, która nie zna ojca swojego dziecka’?
- Naomi, kochanie, to nie twoja wina. I sama o tym dobrze wiesz. To, ze ten człowiek … ci to zrobił to nie znaczy, że jesteś jakaś chora. Jesteś po prostu w ciąży.
-Ale, mamo.. To jest straszne. Ja… nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że ludzie patrzą się na mnie jak na jakąś trędowatą. Wczoraj, kiedy byłam w sklepie jakieś dwie starsze kobiety mówiły, ze na pewno się puszczam skoro w takim wieku w ciąży jestem. Miałam ochotę wybiec z tego sklepu i pobiec gdziekolwiek. Byle daleko od tych wszystkich ludzi.
- Kochanie, zawsze będzie tak, ze ludzie będą wiedzieć lepiej. Ważne jest to, że ty i twoi najbliżsi znają prawdę. Reszta jest nieważna.
Przytuliłam się mocno do mojej mamy. Teraz, kiedy jestem w ciąży, ona jest moim jedynym oparciem. Wszyscy mnie zostawili, nie mam nikogo.
Harry
- A co jeśli stało jej się coś poważnego? –zapytałem chłopaków, kiedy oni szykowali coś do jedzenia. Nie usłyszałem odpowiedzi, więc usiadłem do laptopa. Od razu wpisałem w Internet : „Pierwszy koncert One Direction”. Wyświetliły mi się różnorodne strony plotkarskie, a na każdej było napisane to samo:
„Czy chłopakom z One Direction zaczyna uderzać woda sodowa do głowy? Dzisiaj w połowie koncertu wyszedł Zayn Malik. Opuścił miliony fanów przed telewizorami i ponad 300 tysięcy na koncercie. Chłopcy bronili go jak mogli, ale przytoczymy słowa jednej z fanek, która czekała na solówkę Zayna: ,, Jak on mógł nam to zrobić? Przecież zawsze powtarzali, ze jesteśmy dla nich najważniejsi” Po tym jak to przeczytałem zabrakło mi słów. Napisałem na Twitterze, ze bardzo przepraszamy, ze tak wyszło, ale dziewczyna Zayna została ciężko pobita i musiał do niej jechać. Od razu posypały się odpowiedzi typu: ,,Szybkiego powrotu do zdrowia” i „ Jak nazywa się jego dziewczyna?” . Nie odpisałem więcej. Wyłączyłem komputer i poszedłem do chłopaków, którzy już jedli gofry.
- No ładnie. Nawet mnie nie zawołaliście. – powiedziałem i usiadłem obok Liama, który zamiast jeść, tępo wpatrywał się w talerz.
- Wołaliśmy cię, ale nie słyszałeś. – powiedział Niall. Po tych słowach zapadła cisza, którą jak młotem strzelił przerwał Liam.
- A co, jak stało jej się coś bardzo poważnego? Przecież Zayn się załamie.
- Przecież nie są znowu ze sobą tak bardzo długo. – mruknął pod nosem Louis. Liam zmierzył go wzrokiem i krzyknął:
- A ty ile znasz Katie ?! 2 tygodnie ? A też twierdzisz, ze ją kochasz. Najwyraźniej Zayn nie musi poznawać długo swojej dziewczyny, żeby stwierdzić, ze coś do niej czuję. A dowodem na to może być to, że wyszedł z koncertu. Przecież sami wiecie, ze dla niego fani są bardzo ważni.
- Jak widać dla niego dziewczyna jest ważniejsza. W odróżnieniu od innych.. – powiedział Louis, patrząc się Liamowi w oczy.
- Jak śmiesz ?! – powiedział Liam, uderzając pięścią w stół. Ja i Niall tępo wpatrywaliśmy się w Louisa, który wrócił do jedzenia gofra. Liam odbiegł od stołu, wywracając przy tym krzesło, a później zrzucając wazon ze stolika, i pobiegł w stronę ‘swojego pokoju’. Nie wiedziałem co zrobić. Liam ani Louis nigdy się nie kłócili. Zawsze sobie pomagali i żartowali z siebie. Nigdy nie widziałem, żeby Liam tak ostro zareagował na czyjeś słowa.
________________________
Jaaakie długie <3
poniedziałek, 6 lutego 2012
Trzydzieści cztery.
Dominica
- Dobry żart. – Popatrzyłam się tępo na Victorię i zaczęłam się śmiać. Jednak po pewnym czasie wszystko ułożyłam sobie w głowie. Przecież gdyby moi rodzice nie chcieli, żebym szła na studia ani nic z tych rzeczy, nie daliby mi pieniędzy.
- Sama wiesz dobrze, że to nie jest żaden żart. Nikt nie chciał ci o tym powiedziec, bo byś się nie zgodziła.
- Wyjdź. – powiedziałam i odwróciłam głowę w stronę okna. To wszystko nie miało sensu. Po co rodzice mieliby to robić? Usłyszałam trzask drzwiami i poszłam do mojej sypialni po telefon. Wybrałam numer mamy. Po dwóch sekundach usłyszałam tekst piosenki Rihanny, która leciała, gdy się do niej dzwoniło. Po jakimś czasie usłyszałam głos mamy.
- Witaj, Kochanie ? Coś się stało ?
- Chciałabym wiedzieć, od kiedy mam kuzynkę o imieniu Victoria ?! – usłyszałam cichy jęk zdziwienia, po którym z telefony dobiegł glos mojego taty. Męski i szorstki.
- Skąd się dowiedziałaś ?- Jak zwykle. Cierpkie powitanie.
- Ciebie także miło słyszeć, tato.
- Skąd wiesz się pytam do jasnej cholery ?! - Nigdy się tak do mnie nie zwracał. Nawet jak bardzo go zdenerwowałam.
- Nie ważne. Istotne jest to, że wiem, a wy nic nie chcecie mi na ten temat powiedzieć!
- Gdyby było o czym mówić, to bym cię chyba poinformował. – coś tu nie grało, a ja musiałam się dowiedzieć co.
- Co się dzieje, tato? Wiem, że nie pozwoliłbyś mi zrezygnować ze studiów, gdyby coś się nie stało.
- Nic się nie stało ! Czy do ciebie nie dociera to, ze nie mamy ochoty z tobą rozmawiać. Wyjechałaś, a to równa się z przekreśleniem cię w naszej rodzinie! – usłyszałam głośny głos mamy, która krzyczała na mojego ojca.
- Pieprz się, staruchu! Nie chcesz, żebym przyjechała ani do was dzwoniła, to zapomnij o mnie! NIGDY więcej mnie tam nie zobaczysz ! – wykrzyczałam w telefon, a zanim się rozłączyłam, usłyszałam jeszcze głos mamy:
- I co narobiłeś ?
Zayn
- George ! – krzyknąłem, kiedy byłem niecałe 5 metrów od naszego menadżera. – Musisz wynająć albo pożyczyć helikopter. I to teraz. – George zrobił zdziwioną minę, ale o nic nie pytał. Nigdy o takie rzeczy nie prosiliśmy, ale helikopter zawsze był w zanadrzu przygotowany.
- Już się robi Zayn. – powiedział mężczyzna, po czym skierował swoją olbrzymią, czarną dłoń do kieszeni z której wyjął niebieski, zwyczajny telefon. 20 minut później helikopter był przygotowany do odlotu, a ja spakowany i pożegnany z chłopakami. Wsiadłem do helikoptera, po czym ujrzałem w wejściu Georga, który oznajmił mnie, że nigdzie sam nie polecę.
- No więc, co się stało ? – zapytał się nagle czarnoskóry.
- Moja dziewczyna jest w szpitalu. – oznajmiłem sucho i odwróciłem twarz w stronę okna. Nigdy nie leciałem helikopterem. Przyglądałem się uważnie widokom, kiedy przerwał mi głos George:
- Wiesz, że nie powinieneś przerywać koncertu ? To wbrew umowie.
- Dla mnie ważniejsza jet moja dziewczyna, niż jakaś cholerna umowa. Dlatego jeśli masz prawić mi morały możemy wylądować i wysiądziesz. Polecę sam. – po tych słowach uświadomiłem sobie, że przecież on nic mi nie zrobił. – Przepraszam. Nie chciałem… - nie skończyłem mówić, kiedy przerwał mi:
- Moja żona też była kiedyś w szpitalu. Znam to uczucie. Też przerwałem koncert i pojechałem do niej. Tylko, że różnica jest taka, że mnie wywalili za to z pracy.
- Przepraszam. – powiedziałem cicho i odwróciłem się, wkładając słuchawki do uszu. Po około dwóch godzinach obudziło mnie szturchnięcie Georga.
- Pilot ma problemy z lądowaniem. Szpital nie pozwolił mu lądować na dachu.
- Jak jest wolne to niech ląduje, ja szybko wysiąde i może odlatywać.
- Nie może, Zayn. Nie rozumiesz tego ?
- Nic mnie to nie obchodzi ! Ma lądować i tyle !
- Dobra, spróbujemy jeszcze coś załatwić. – Czekałem niecierpliwie na wiadomośc o tym, czy będziemy mogli lądować. Nagle podszedł do mnie uśmiechnięty George i powiedział, że szpitali wyraził zgodę na tymczasowe lądowanie.
Louis
My rozumieliśmy, że Zayn musi lecieć do Natalie, ale czy zrozumie to miliony osób, które są obecne na naszym koncercie? Weszliśmy na scenę w czwórkę, a na scenie pojawiły się okrzyki typu: ‘Gdzie jest Zayn? Chcemy Zayna!’. Harry przyłożył mikrofon do buzi i głośno powiedział:
- Zayn musiał leciec od swojej dziewczyna, która leży w szpitalu. Przykro nam, ale musimy dokończyć koncert bez niego. – Wśród publiczności rozległy się okrzyki złości. Na scene kilkanaście osób wrzuciło butelki i nie tylko. Dotąd spokojny Liam nagle wrzasnął do mikrofonu:
- My też jesteśmy tylko ludźmi! Nie jestesmy robotami, które nie mają uczuć i tylko koncertują. My też, czy tego chcecie, czy nie, zakochujemy się ! My też kochamy ! Dlatego zrozumcie decyzję Zayna i wybaczcie mu ! – widziałem w oczach Liama łzy. On też musiał zerwac ze swoją byłą dziewczyną przez fanów. Oni grozili jej śmiercią i pobiciem. Dziewczyna wystraszyła się i zerwała z Liamem. Bardzo to przeżywał i do tej pory o tym pamięta. Dokończyliśmy koncert bez Zayna, a jego solówki śpiewał Niall.
____________________________________
Ktoś mnie zmusił abym dodała rozdział. Ale bez nazwisk <3
www.comeonlily.blogspot.com <---- blog bardo zdolnej dziewczyny ! Polecam, ja sama zakochałam się już w prologu, którego mogę czytać niezliczoną ilość razy !
Pozdrawiam cię Ally ! *: |
Subskrybuj:
Posty (Atom)